Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pią 19:46, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Evral zauważył, że jego przyjaciele poczęli wchłaniać moc sztyletów. Postanowił odwołać, odwołać moc Hollowa. Wypowiedział słowa. Magiczne słowa.
-Iam Is Addo,
Hic Is Addo
Malum Quod Bonus,
Vox In Conssesus,
Super Dico Nos
Czekał na efekt.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pią 20:14, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Powoli, powoli z ciał trójki magów moc Hollowa zaczęła się ulatniać. Nad nimi zaczęło się formować i ulatywać coś, jakby czarny dym. Ellenai, Sonea i Dorian upadli na kolana, opadli z sił.
Całą tę scenę obserwowali ludzie, chyba z całego miasteczka. Byli tak oniemiali, że nikt nie wyrzekł ani jednego słowa, nikt nie krzyknął. Mimo, że było tam tylu ludzi, można było usłyszeć łopot skrzydeł przelatującego ptaka.
Po kilku minutach magowie odzyskali siły na tyle, że mogli wstać. Ellenai dyszała ciężko:
- Nigdy! - rzekła do pozostałych. - Nigdy więcej! To było straszne! Najstraszniejsze, co tylko można sobie wyobrazić. Czułam, jak moja wola jest miażdżona, gruchotana... Nie, nidgy więcej nie będę narażała moich dzieci na coś takiego! - rzekła z mocą. Nie pomyślała o sobie, tylko o dzieciach!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Risate
Pasowany na Rycerza
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Narnia - Samotne Wyspy
|
Wysłany: Pią 21:17, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
To było coś strasznego. Tego nie da się opisać. Trzeba by było poczuć to samemu. Ten rozdzierający ból. Walka o to by się nie poddać. Zło i pustka są jak imadło. Łamią twoją wolę.
Evral im pomógł. Wypowiedział zaklęcie i pustka odeszła. Lecz ból został nadal. To dziwne uczucie w głowie. Sonea ledwo co wstała. Zachwiała się, ale utrzymała się w pozycji stojącej. Rozejrzała się, na nich gapiło się pełno ludzi, wszyscy oniemiali. Elfce powoli wracała świadomość tego co się dzieje, i co chciała zrobić. 'Ja... Ja chciałam ich skrzywdzić. Skrzywdzić przyjaciół...'.
Ellenai zaczęła coś mówić. Coś o tym, że nigdy nie narazi swoich dzieci na takie niebezpieczeństwo. Po tłumie przebiegł najpierw szmer, a potem zaczęły się głośne rozmowy. W ich głosie pobrzmiewał strach i zdenerwowanie. Sonea zatkała uszy i zacisnęła powieki. Jej skronie pulsowały z bólu. Najwyraźniej moc Hallowa, wpłynęła na nią o wiele gorzej niż na Ellenai. W jej głowie było coraz głośniej, coraz bardziej ją bolała.
- Zamknijcie się, zamknijcie się wszyscy na Tasza. - szeptała do siebie jakby to mogło jej pomóc uciszyć gwar w jej głowie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pią 21:54, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Evral po szybkim upewnieniu się, że moc Hollowa odeszła z ciał i umysłów przyjaciół, podszedł do nich. Popatrzył, cmoknął z zatroskaniem i powiedział:
- Nic wam nie jest? Oprócz tego, że w głowie mieliście wybuch atomowy? - zapytał z lekkim rozbawieniem Evral. Był zmęczony psychicznie. Musiał zaczerpnąć moc ze sztyletów. Sięgnął ku nim, okazało się, że są w nim jeszcze praktycznie nieskończone pokłady energii. Wyciągnął oba sztylety z pochew i wyciągnął ręce ku przyjaciołom:
- Teraz wasza kolej - powiedział wręczając Ellenai sztylety.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Sob 11:00, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Kinga uciekała w tym czasie przed próbującymi ją złapać handlarzami niewolników. Tyle czasu minęło odkąd bezpiecznie płynęli statkiem. Mieli już Nóż, później przypłynęli tutaj. Ellenai odzyskała swoją moc i wszyscy rozeszli się w różne strony. W końcu dziewczyna postanowiła poszukać reszty. Wtapiając się w tłum ludzi, zauważyła królową. Wyglądała na zdenerwowaną. Wtedy i ona dostrzegła co się dzieje, handlarze otoczyli ich statek!
- Och, żeby tylko nie zabrali Noża! - myślała gorączkowo. Pobiegła tam i nieco sie uspokoiła, zauważyłą bowiem, że któreś z nich zainterweniowało.
Wciąż jednak denerwowała ją obecność tylu złych ludzi wokoło, ukryła się więc w jakimś mało widocznym miejscu i obserwowała sytuację.
- Chciałabym już odnaleźć Aurorę i wrócić do Narnii. Tyle się już wydarzyło, odkąd wyruszyliśmy... Ale, czy mam po co wracać? Tutaj przynajmniej jest wiele miłych ludzi, a tam znów będę żyć w samotności... - w takich dziwnych rozmyślaniach pogrążyła się, przyglądając się towarzyszom podróży.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Sob 20:41, 27 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Tak to już jest z Hollowem... - zamyślił się głęboko mag. - Nikomu, nikomu nie uda się go kontrolować po tym, jak zacznie wchłaniać moc. Dlatego dałem Evralowi zwój. Jego moc nie jest zła. Nie jest dobra. On czy To, jak kto woli, ma jeden cel - wchłaniać magię. I dopóty, dopóki ktoś go nie odwoła Poza Czas Poza Przestrzeń będzie nadal wchłaniać magię... Ale teraz, możemy być pewni, że Balthazar nie będzie zagrażać temu, czy innemu światu... - zakończył.
Elf podał mu sztylety, ale mag burknął coś o równowadze i samoregeneracji i oddał je właścicielowi. Pozostała jedna kwestia, a mianowicie - handlarze. Parudziesięciu osiłków trzymało na linie ich marynarzy. Po tym, co dla nich zrobili, nie mogli zostawić Felimantczyków na pastwę losu!
Ci handlarze, na pewno, kiedyś doprowadzą mnie do szewskiej pasji - powiedział ze zrezygnowaniem Dorian. - Nie chce mi się walczyć. A wam? - zapytał towarzyszy.
Ci również pokręcili niechętnie głowami.
No to trzeba ich wystraszyć albo przechytrzyć. Evral, użyj tych swoich sztyletów, w połączeniu z tymi słowami:
Alucinationis, delectatio, agilitas
Elf zrobił tak, jak poinstruował go mag. Po chwili, oczy handlarzy zrobiły się maślane i każdy pobiegł w innym kierunku.
Śnią na jawie - oznajmił Dorian. - Po paru dniach wrócą do siebie, ale teraz wracajmy do Narnii.
Szybko przygotowali okręt do wypłynięcia i zanim Książę Terebintu dotarł do portu, ich statek już unosiły fale. Wiatr gnał ich na zachód. Na zachód, ku Narnii.
Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Sob 20:58, 27 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Nie 14:03, 28 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Statek rwał przed siebie niczym ptak. Tak przynajmniej zdawało się Ellenai. Już wkrótce zobaczą Narnię! Znowu jej płuca napełnią się jej słodkim, pachnącym powietrzem!
Siedząc na rufie na zwoju lin przeglądała kilka malutkich ubranek dla niemowląt , które udało jej kupić w Terebitncie, jeszcze zanim spotkała Tarkaana. Trzy ubranka dla dzieczynki i trzy dla chłopczyka w jasnych, wesołych, pastelowych kolorach. Gladząc je delikatnie, uśmiechała się do siebie. Już niedługo będzie miał je kto założyć!
Ale... Narnia to wszak przecież jeszcze nie koniec drogi. Nie będą się mogli tam zatrzymać. Muszą odnaleźć na nowo małą Aurorę. Nie wiadomo, czy nadal jest w Zachodnich Górach... Może wiedźmy gdzieś się przeniosły? A czasu pozostało niewiele... Niecały miesiąc jest do najdłuższej nocy w roku...
Ellenai zacinęła dłonie w pięści, tak, że nie zauważyła nawet, iż zmięła kołnierzyk koszulki. "Odnajdziemy cię, księżniczko!" pomyślała. " I uratujemy. Nie trać nadziei! Jesteśmy blisko!"
I wtedy... otrzymała kolejną wizję. Zobaczyła Aurorę... Dziewczynka stała wśród kamiennych ścian, pokrytych freskami. Była sama. Wpatrywała się w ścianę, na której namalowano postacie czworga dzieci w koronach na głowach, stojących przed tronami.("To mi przypomina Kopiec Aslana" przyszło na myśl czarodziejce. Patrzącej na fresk dziewczynce łzy spływały po polickach. W pewnej chwili rzuciła się na ścianę i zaczęła tłuc w nią pięściami, jakby chciała pobić uwiecznione na niej postacie.
- Nienawdzę was! - powtarzała, szlochając. - Nienawidzę! Nienawidzę za to, że tam jesteście!
Osunęła się na kolana przy ścianie, wciąż waląc w nią piąstkami. Szlochała żałośnie. Atak minął, pozostała tylko bezsilność. Siedząc przy ścianie na piętach Aurora łkała:
- Mamusiu! Tato! Ciociu El! Gdzie jesteście? Pomóżcie mi!
Wizja się skończyła a Ellenai zropbiła się blada niczym śnieg... i zemdlała.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amos
Administrator
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii
|
Wysłany: Pon 18:10, 01 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Amos zmierzał właśnie w kierunku Ellenai, gdy zobaczył, że przewróciła się na pokład.
-Ell! - zawołał - Co się stało?
Podbiegł do niej, uklęknął obok i podniósł lekko jej głowę.
-Ell! - krzyczał - Obudź się, obudź się! - powtarzał. Potrząsał ją lekko. Poza nim rozległ się tupot stóp. Zapewne towarzysze usłyszeli hałas i biegli zobaczyć, co się dzieje.
-Słuchajcie - powiedział - Przynieście trochę zimnej wody, trzeba ją ocucić...
Ostatnio zmieniony przez Amos dnia Pon 18:11, 01 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Pon 21:00, 01 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Pozwól - powiedział mag, a w jego ręce pojawiła się mała kulka wody.
Chlasnął nią Ellenai, a ta natychmiast wyrwała się z omdlenia.
- Łee! Co to za ohydna woda? - zapytała, wycierając twarz.
Taka, jaka jest za burtą. - Odpowiedział spokojnie mag. - Słona - dodał po chwili.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Jednak czarodziejka wyglądała na zmartwioną.
El, coś cię trapi? - zapytał mag po kolacji. - Przecież o świcie zobaczymy Narnię!
- Wiem... ale... - wahała się, czy coś powiedzieć. - Miałam wizję. No już wiesz - powiedziała, wyciągając ręce przed siebie.
Dorian przysunął swoje dłonie, do jej dłoni i zobaczył Aurorę, w Kopcu Aslana. Wizja się zakończyła.
No, no... To by znaczyło, że nie wyruszamy teraz poza Narnię. Zmierzamy więc w okolice Tanecznego Uroczyska...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 20:24, 02 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Och, ty nic nie rozumiesz! - wybuchnęła Ellenai. - Tu nie chodzi o nas, o wiedźmy, o Kopiec Aslana, czy Taneczne Uroczysko ani nawet o Narnię! Tu chodzi o księżniczkę!
Spuściła głowę i mówiła cicho dalej:
- Ona cierpiała, Dorianie! Tak bardzo cierpiała! Nie fizycznie... chociaż to też... ale przede wszystkim na duszy. Tak tęskniła... Serce mi się rodzierało, gdy usłyszałam: "Mamusiu! Tatusiu" Ciociu El"! Moja mała, mała dziewczynka! Tak chciałam podbiec do niej, przytulić ją, powiedzieć, że już nic jej nie grozi, zapewnić, ze ją uchronimy przed złem... A potem przypomniałam sobnie, jaką była tego dnia , gdy po raz ostatni ją widzieliśmy i jej późniejsze ataki! Och, przyjacielu! - ciagnęła dalej. - Ja nic nie rozumiem! Z jednej strony ta dawna, słodka Aurora, anielska dziewuszka, z drugiej potężna, pełna złej mocy wiedźma, która nie wahała się nawet zaatakować własnej matki... Co się dzieje, Dorianie? Jestem zdezorientowana.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Wto 23:53, 02 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Wiesz, jeszcze nie całkowicie opanowałaś moc wizji - oznajmił mag.
Po chwili dodał:
- Nie nabrałaś jeszcze sprawności w przekazywaniu obrazów. Zobaczyłem tylko Kopiec Aslana, zbliżenie od jego wnętrza, a tam Aurorę stojącą pod ścianą. Tyle. No dobrze - powiedział, biorąc ją za rękę - teraz idziemy odpocząć. Jutro będziemy w Narnii. I musimy być w pełni sił. Dla księżniczki.
- Dla Aurory - odpowiedziała czarodziejka.
- Właśnie. Idziemy.
***
Noc była typowo jesienna. Morze było spokojne. Wokół statku rozpościerała się gęsta mgła. Bardzo ograniczała widoczność. Mag siedział na bujanym fotelu, który ustawiony był na balkonie rufowym. Rozmyślał.
'No i ominęła mnie uroczystość święta jesieni na Górze Pir...' - uśmiechnął się sam do siebie. 'Zapewne nikt nie przybył, skoro Slythia i Darkia, TFU!, okradły magów z ich amuletów. Kończy mi się zapas magii... El teraz ma jej niewyczerpane pokłady, skoro nosi w sobie tak potężnych magów... Evral ma ten swój sztylet, Sonea sejmitary... Może by tak zrobić żart czarownicom?' - jego rozmyślania przerwał jakiś dźwięk.
Mag zamarł w bezruchu. Dźwięk powtórzył się znowu.
'Skrzydła' - stwierdził Dorian.
Po chwili dźwięk oddalił się. Jednak mag wiedział, że ptak zatoczył szeroki łuk ponad statkiem i wrócił tam, skąd nadleciał. Nagły powiew wiatru przyniósł ledwo słyszalne kraknięcie.
'Będą gotowe. O zaskoczeniu możemy zapomnieć' - pomyślał i zniknął.
Pojawił się w swojej komnacie. Było już późno, parę minut po północy. Starając się nie robić większego hałasu, wyrzucił zawartość swojej torby na łóżko i zaczął przeglądać drobiazgi.
'To nie - odrzucał nieprzydatne rzeczy - 'to może się przydać, to też' - przeglądał buteleczki z wywarami.
Gdy skończył, wrzucił niepotrzebne rzeczy z powrotem do torby i zaczął liczyć pozostałe buteleczki i woreczki.
'Dziesięć potężnych eliksirów i sześć woreczków do rzucania klątw. To powinno chociaż pozwolić osłabić wiedźmy. Zapłacą. Zapłacą za wszystko!'
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cleopatera
Obywatel Narnii
Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/4 Skąd: z narnii
|
Wysłany: Śro 7:32, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
- Bardzo możliwe - wtrąciła się do rozmowy Ashley.
- Ale czy ją spotkamy? - dodała ze zmartwieniem i utkwiła wzrok w Dorianie. Później rozmawiała z Ellenai o jej życiu. W nocy znów przyśnił jej się koszmar z dzieciństwa. Zaczęła płakać i wzywać matkę:
- Mamoooo! Mamoooo! - szlochała. Obudziło ją pukanie. Zobaczyła w drzwiach Ellenai.
- Co się stało, Ash - spytała czarodziejka, a na widok przestraszonej wilczycy uklękła i zarzuciła jej ręce na szyję
- Spokojnie, to tylko koszmar - mówiła szeptem i głaskała Ashley, a wilczyca płakała. Nagle wszedł Dorian.
- Co się stało? - spytał Ashley, ale nie ona odpowiedziała, tylko Ellenai:
- Przyśnił jej się koszmar.
Uspokojony Dorian wyszedł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Śro 14:16, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ledwo co zapadł w sen, a już zbudziły go jakieś krzyki. Mag wyskoczył z łóżka, zarzucił koszulę i wybiegł na korytarz. Z zaspanym wzrokiem wszedł do jakiegoś pomieszczenia. Ellenai głaskała w nim płaczącą wilczycę.
- Co się stało? - zapytał.
- Przyśnił jej się koszmar - odpowiedziała czarodziejka.
Mag nie czekał na dalsze wyjaśnienia, tylko wrócił do swojej kajuty.
***
- Ziemia na horyzoncie! - okrzyk rozdarł ciche powietrze nad pokładem.
Powoli, wszyscy wyszli na pokład.
- W końcu, w końcu Narnia! - powiedział uradowany mag.
- Tak... - powiedziała ze smutkiem Ellenai.
- Nie martw się! Znajdziemy ją i uwolnimy. Jestem tego pewien - Dorian aż tryskał energią.
Czarodziejka popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Po chwili podszedł do nich kapitan.
- Płyniemy do Ker-Paravelu? - zapytał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Śro 15:56, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ziemia! Narnia! Wreszcie po tylu miesiącach tęsknoty i udręki w końcu... dom!
Ellenai pozwoiła sobie na krótką chwilę marzeń: wraca do Ker - Paravel, wita się z Nirianem, potem idzie do swoich komnat, widzi driady witające ją z radością, ich zdumienie na widok jej brzucha, wyobraża sobie, jak rzuca się na swoje miękkie łóżko...
Nie, jeszcze nie wolno o tym myśleć. Ich misja nie skończona. Muszą odnaleźć Aurorę i przyprowadzić z powrotem do domu.
Od chwili, gdy Ellenai piła leki wzmacniające Sonei i Evanlyn, takie odczucia, jak mdłości i zawroty głowy już jej do dokuczały, ale w miarę coraz bardziej zaawansowanej ciąży, szybko się męczyła i była wrażliwsza. Nie miała też już tak dużej ochoty wędrować... Jednocześnie połączona moc jej i dzieci sprawiała, że była niezwyciężona na polu magii. Nie wiedziała, czy moc Hollowu by jej czasem nie pochłonęła, gdyby nie pomoc dzieci...
Tak rozmyślając stała przy burcie wpatrując się w przybliżający się brzeg Narnii. Nagle podszedł do nich kapitan i zapytał, czy mają płynąć do Ker - Paravelu.
- Nie! Za nic! - odparła szybko Ellenai. - Nie zniosłabym widoku Niriana zdążającego ku nam z nadzieją we wzroku - wyjaśniła pozostałym. - Przecież przysięgaliśmy, że wrócimy dopiero razem z Aurorą... Steruj na lewo, kapitanie! - rzekła do mężczyzny. - Do Namorskiego Miasteczka!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Śro 17:07, 03 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Evral przez jakiś czas zaszył się w swojej kajucie. Od kiedy zobaczył cień osobowości Sonei, jego żony, nie mógł się skupić. Prosiła o pomoc. Była naprawdę bardzo słaba. Evral poprzysiągł sobie, że musi ją odnaleźć, kiedy tylko odnajdą Aurorę. Usłyszał krzyki na pokładzie, dlatego też, wyszedł z kajuty. Zobaczył ziemię na horyzoncie i mimo wszystko poczuł ulgę, że wreszcie zejdzie na ląd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|