Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 18:20, 22 Cze 2010 Temat postu: Morska wyprawa królewicza. |
|
|
"Jest nieźle" myślał Zefir przegladając listę uczestników jego wyprawy. Dość zróżnicowane towarzystwo, ale o to właśnie chodzi. Któż może przewidzieć, co ich czeka na niezbadanych morzach wschodnich. Nikt nie dotarł nigdy nawet do najbliższej z wysp. Ba, nie wiadomo nawet, czy tam są jakiekolwiek wyspy, a jeśli tak, to w jakiej odległości od wybrzeży Narnii. To zapewne nierozsądne tam się pchać... A jednak coś go tam ciągnie. Musi tam popłynąć! Zefir czuł, że to jest jego przeznaczenie.
Każdemu z uczestników powiedział, że ma się stawić następnego ranka na pokładzie jego okrętu "Łabędzi Puch", który stał zakotwiczony niedaleko Ker - Paravelu. Sam też tam się udał...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Śro 10:49, 23 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Po tym, jak książę ogłosił zbiórkę następnego poranka, Atim opuścił karczmę i udał się do stajni. Jego koń stał gotowy do drogi. Wojownik wskoczył na niego i galopem opuścił okolice oberży.
Następnego dnia, już pieszo, bez pośpiechu szedł traktem prowadzącym do Ker-Paravelu. Po paru minutach zobaczył, jak ponad drzewa wystrzeliwują spiczaste wierze, na których powiewają narnijskie proporce. Cały zamek został przystrojony z okazji rozpoczęcia wyprawy przez Zefira i jego drużynę. Atim ominął główny dziedziniec i idąc w pobliżu blanek dotarł na plac wschodni, który bezpośrednio połączony był z zamkowym portem.Stały tam dwa statki. Jeden, starzy należał do ojca Zefira, drugi zaś do samego królewicza. Po paru minutach rozległ się dźwięk rogu i rozpoczął się załadunek statku. Służący wnosili na pokład beczki, skrzynie, pakunki. Gdy wszystkie sprawy organizacyjne zostały zakończone, a na pokładzie pojawili się już wszyscy uczestnicy wyprawy, kolejny raz rozległ się dźwięk rogu. Statkiem bujnęło, gdy rozwinął żagle. Powoli, majestatycznie Łabędzi Puch odbił od wybrzeża Narnii i skierował się ku najbliższej, ledwo widocznej z Narnii wyspie - Galmie.
Po słońcu kapitan określił, że właśnie minęło południe. Do Galmy powinni dopłynąć o takiej samej porze następnego dnia. Całe szczęście, nie spotkali żadnego sztilu i mocny zachodni wiatr gnał ich statek przed siebie.
Pod wieczór, podczas pierwszej kolacji na pokładzie, bosman wtrącił:
- Z takimi sprzyjającymi warunkami, dotrzemy do Terebintu pojutrze.
- Czy ktoś wie, co leży na wschód od tamtej wyspy? - zapytał Atim.
- Tego nikt nie potrafi powiedzieć. Chyba będziemy pierwszymi, którzy porywaj... - zerknął na kapitana i księcia - wypływają ku przygodzie na wschodzie - zrymował na zakończenie.
Po kolacji wszyscy udali się do swoich kajut...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 15:42, 24 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Nienna przybyła, zgodnie z ogłoszeniem księcia, do miasteczka portowego. Zsiadła z konia i poczęła z ciekawością rozglądać się dookoła.
"Ciekawe kto z tych ludzi będzie na tej samej wyprawie, co ja?" - zastanawiała się.
Potem poszła do stajni oberży portowej i zostawiła tam konia.
- Będzie pod dobrą opieką - zapewnił ją jakiś mężczyzna. - Tutejszy stajenny bezbłędnie wywiązuje się ze swoich obowiązków.
Uspokojona tym, Nienna z powrotem udała się do portu, w którym stały, zacumowane, piękne, majestatyczne - okręty. Dziewczyna lubiła na nie patrzeć. Zawsze chciała popłynąć jednym z nich, by móc poczuć morską bryzę we włosach, widzieć tylko błękit wokół siebie...
Z zamyślenia wyrwał ją jakiś donośny dźwięk. Róg. Oznaczało to zapewne, by wszyscy weszli na pokład. Tak, tak, pokład... Tylko którego statku?! Jakby na zamówienie, ozwał się czyjś głos:
- Wszyscy towarzysze wyprawy księcia Zefira, proszeni są na pokład Łabędziego Puchu! - zakrzyknął.
Nienna odwróciła się w stronę, z której pobrzmiewało wołanie. To, co zobaczyła, przyprawiło ją o zawrót głowy. Unosił się na falach, przed nią. Smukły pokład, ogromny, śnieżnobiały żagiel oraz smukła łabędzia szyja, służąca jako dziób i skrzydła odchodzące po obu stronach burt, wyrzeźbione tak dokładnie, iż wiernie oddawały delikatność puchu - to wszystko składało się na przepiękny, wielki okręt księcia Zefira.
Jasnowłosa dziewczyna stała tak przez chwilę, z otwartymi ustami, podziwiając piękno tego wspaniałego statku, którym miała popłynąć. Już sam zaszczyt wzięcia udziału w wyprawie następcy tronu Narnii przyprawiał ją o zachwyt, a co dopiero to...! Niesamowite.
Nienna jakoś otrząsnęła się z lekkiego zamroczenia, po czym podbiegła na podest i wspięła się po drabince, prowadzącej w górę, na pokład. Gdy już osiągnęła cel, przywitały ją ciepłe słowa marynarzy. Odpowiedziała uśmiechem i skinieniem głowy, wciąż jeszcze nie mogła do końca uwierzyć w to, co się dzieje. Oprócz kapitana i bosmana oraz reszty typowej załogi, zauważyła wysokiego mężczyznę, ciemnego blondyna.
"On pewnie musi należeć do grupy towarzyszy księcia" - pomyślała. - "Ciekawe, gdzie reszta..."
W końcu na okręt dotarli wszyscy, jednak Nienna nie widziała ich, zbyt była zajęta zwiedzaniem statku, a na końcu podziwianiem własnej kajuty, którą przydzielił jej kapitan. Ani się obejrzała, a już nie dość, że wypłynęli, to jeszcze słońce zaszło i zawitał wieczór. Po całym dniu spędzonym na świeżym powietrzu, dziewczyna dosłownie rzuciła się na kolację (oczywiście nie zapominając o dobrych manierach!). Przy stole zasiedli wszyscy uczestnicy wyprawy, a nawet sam książę! Nienna przyjrzała się mu dokładnie. Był dobrze zbudowany, miał blond włosy i sympatyczną twarz. Mimo wszystko, inaczej go sobie wyobrażała.
Kiedy jedli, jasnowłosa dziewczyna przysłuchiwała się wszystkim rozmowom. Sama siedziała naprzeciwko tego mężczyzny, którego widziała, gdy dopiero co stanęła na pokładzie Łabędziego Puchu. Przez cały dzień nie zdążyła zamienić z żadnym nowym towarzyszem ani słowa. Już miała coś powiedzieć, gdy właśnie wszyscy wstali i odeszli od stołu.
- Cóż, poznam ich następnego dnia - uśmiechnęła się sama do siebie, po czym również udała się do swojej kajuty.
Mają płynąć i płynąć, tam gdzie nie sięga wzrok... Jakież to przygody ich spotkają? Och, nie, już nie mogła doczekać się jutra!
Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Wto 14:48, 06 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Pią 20:44, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Nazajutrz dopłynęli do Galmy. Królewicz postanowił jednak, że nie będą się tam zatrzymywać w tutejszej wiosce, ponieważ dopiero wczoraj wyruszyli. Okrążyli wyspę od południowej strony i wypłynęli na pełne morze.
Rufa
- Panie - odezwał się kapitan - w którą stronę teraz? Mamy pomyślny, zachodni wiatr. Możemy dopłynąć do naszej kolonii na Terebincie, bądź popłynąć nad skaliste wybrzeża północy.
- Skaliste wybrzeża północy? - zainteresował się królewicz. - Wiesz coś o nich kapitanie?
- Jedynie to, że są to wybrzeża i podobno jakieś wyspy leżące zaraz za północną granicą Narnii. Nic więcej. Jeszcze nikt się tam nie wyprawił.
- Hmm... więc my będziemy pierwsi. Płyńmy na północ.
- Jak każesz, panie. Sternik! 4 Rumby od dziobu! Ej, wy - zwrócił się do paru majtków siedzących na zwojach lin - rozwinąć grotbramsel, migiem!
Atim przyglądał się całej scenie z ubocza. Nagle jego uwagę zwróciła jasnowłosa dziewczyna wychodząca na pokład. Postanowił się z nią zapoznać, w końcu jakiś czas będą współpracować. Paroma susami znalazł się koło niej i wyciągając rękę powiedział:
- Witaj, pani. Nazywam się Atim.
---
Uznałem, że najlepiej będzie, jeśli przyjmiemy dla statku Zefira budowę typowego okrętu liniowego.
Statek ma cztery maszty: od rufy bezanmaszt, potem maszt główny- grotmaszt, następnie fokmaszt oraz na dziobie bukszpryt.
Na trzech pierwszych znajduje się mars. Aby określić, który mars mamy na myśli dodajemy przedrostek bezan-, grot-, oraz foka-.
Pokład również podzielony jest na cztery części: rufowy, kwarterdek, śródokręcie oraz forkasztel (bak); czasami część dziobową liczy się jako piątą część nazywaną galionem.
Jeśli potrzeba info, na temat jakiejś innej części statku, to łapać na pw lub gg.
Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Pią 21:03, 25 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 21:03, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Pierwsze promienie wschodzącego słońca wpełzły do małej kajuty, padając na twarz jasnowłosej dziewczyny. Nienna obudziła się i przetarła oczy. Przez chwilę jej zaspany umysł nie mógł oszacować gdzie się znajduje, jednak po chwili przypomniała sobie wszystko i już zupełnie rozbudzona usiadła na koi. Obmyła twarz w misce wody, którą miała przygotowaną już wczoraj, poprawiła warkocz i poszła na śniadanie. Chyba samo przebywanie na statku wzmaga apetyt, bowiem znów zjadła swoją porcję ze smakiem. Gdy już skończyła i odpoczęła, postanowiła wyjść na pokład, aby zaczerpnąć świeżego, morskiego powietrza. Wspięła się po dość stromych schodkach i już po chwili znalazła się na górze, ciekawie rozglądając się dookoła.
Wszyscy już kręcili się po pokładzie, a książę rozmawiał o rejsie z kapitanem. Nienna zauważyła znów tego ciemnego blondyna, którego widziała wcześniej. Tym razem on podbiegł do niej.
- Witaj, pani. Nazywam się Atim - rzekł.
- Witaj, ja natomiast mam na imię Nienna - odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko. - Skąd pochodzisz i co skłoniło cię do wzięcia udziału w wyprawie? Może wiesz więcej niż ja i zdołasz mi wyjawić, dokąd teraz płyniemy...?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Pią 21:08, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Cóż, pochodzę z Narnii... ale moje losy są zawiłe i nie ma co się nad nimi rozwodzić. Lubię wyzwania. Jestem, jak to zwą ludzie, poszukiwaczem przygód. Podróżowałem trochę po świecie, jednak nigdy nie miałem okazji wziąć udziału w tak dużej wyprawie, zwykle działam sam. Znam księcia osobiście - służyłem kiedyś na zamku. Uznałem, że ta wyprawa będzie jakimś dodatkowym doświadczeniem - zerknął na dziewczynę. - No dobrze, już nie zanudzam - uśmiechnął się lekko. - Według tego, co kapitan ustalił z księciem, płyniemy teraz na północ. Tam, gdzie jeszcze nikt nie dopłynął...
Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Pią 21:09, 25 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 21:18, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
"Tam, gdzie nie sięga wzrok..." - pomyślała dziewczyna i uśmiechnęła się.
Jak zwykle. Wyprawa w poszukiwaniu przygód, nie zważając na jutro - to, co lubi. Ciągle w podróży.
- Ja, tak naprawdę, nie wiem skąd pochodzę - zaczęła Nienna. - Prawdopodobnie również z Narnii, gdyż tam mnie znaleziono. Rodziców, niestety, nie znałam... - dodała smutno. - Również jestem poszukiwaczką przygód. A właściwie obok tego łuczniczką. Podróżuję po świecie, jednak nigdy nie porwałam się na tak długą i daleką wyprawę, jak ta! To bardzo przyjemne, tak móc o nic się nie martwić i tylko podróżować...
Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Wto 14:49, 06 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Pią 21:31, 25 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Chłopak milczał przez chwilę, a potem powoli przeszedł kilka kroków i oparł się o reling, patrząc na fale podnoszące się i opadające na całej linii horyzontu.
- Widzisz... Mój los jest podobny - mój "ojciec" znalazł mnie w pobliżu swojej chatki myśliwskiej. Prawdziwych rodziców nie znam... Sądzę jednak, że to po nich odziedziczyłem zdolności łucznicze i łatwość w szermierce... jednak za tą drugą nie przepadam.
Rozległ się gong. Dwóch mężczyzn na fokamarsie machało rękoma i krzyczało coś w kierunku kapitana.
- Chmury burzowe? - zdziwił się kapitan. - O tej porze roku to rzadkość, ale... morze jest nieprzewidywalne. Damy radę!
Kłębowisko czarnych chmur w znacznym tempie zbliżało się ku okrętowi. Nastał sztil. Dało to czas na zabezpieczenie rzeczy na pokładzie.
Gdy chmury były o jakieś dwie-trzy mile od okrętu, pojawił się lekki wiatr z południa. Kapitan postanowił rozwinąć wszystkie żagle i spróbować szczęścia, które tego dnia im sprzyjało - udało im się w porę wykorzystać wiatr i ominąć chmurę burzową. Ponadto popłynęli daleko na północ, co zbliżało ich do celu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Sob 12:34, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Po zakończeniu zapisów, Delimorn wróciła na Ker, by spakować najpotrzebniejsze rzeczy i pożegnać się z ciocią i przyjaciółmi. Gdy tylko przekroczyła drzwi strefy dla służby, zauważyła zmartwione spojrzenie cioci.
- Wyjeżdżasz, prawda? Dlaczego? - usłyszała jej głos.
- Tak, ciociu, wyjeżdżam. By przeżywać przygody! Wiesz jak to lubię, nie usiedzę na miejscu... - odparła.
- To nie jest twój świat... Ale nie będę cię zatrzymywać, to twoje życie. Pozostaje mi tylko życzyć ci szczęścia.
Uściskały się.
- Dziękuję, ciociu. A teraz pozwól, że pożegnam się z resztą i udam na spoczynek, czeka mnie długa droga.
Po tych słowach pożegnała się z przyjaciółmi i zasnęła.
Wczesnym rankiem dziewczynę obudził hałas dochodzący z części królewskiej zamku.
- Na pewno książę przygotowuje się do wyprawy... - pomyślała, składając pościel. - Czeka nas długa droga...
Rzadko cieszyła ją wczesna pobudka, jednak ten poranek należał do odmiennych, gdyż wiedziała ile ma jeszcze do zrobienia. Po ubraniu się, Delimorn udała się do kuchni i oddała cioci, Aleksowi (synowi kucharza) i jego ojcu swoje obowiązki, po czym ze stajni wyruszyła na wyznaczone przez księcia miejsce. Gdy tam dotarła, ujrzała zaledwie dwie nieznajome osoby i księcia. Po jakimś czasie zebrało się więcej osób i wypłynęli. Następnego dnia dopłynęli do Galmy. Delimorn wstała przed świtem i wyszła z kajuty by się przewietrzyć i popatrzeć na morze. Poprzedniego dnia, prócz księcia i bosmana, widziała tylko dwie osoby - młodą dziewczynę i wysokiego mężczyznę. Postanowiła się z nimi zapoznać. Minęła się jednak z nimi - gdy wstawali, wróciła do kajuty, by zapisać datę i kilka słów w dzienniku podróżnym, który prowadziła. Gdy wróciła, byli oni już pochłonięci rozmową, w której ona się gubiła. W końcu jednak przemogła się i podeszła do nich.
- Przepraszam, że wam przerywam w rozmowie, ale jako, że jesteśmy towarzyszami podróży, uznałam, że powinniśmy się poznać. Nazywam się Delimorn. - wyciągnęła do nich rękę w geście powitania, czekając na życzliwą odpowiedź, przynajmniej od jednej z tych dwóch osób. Wtedy jednak zerwała się burza, a słowa przerwał dźwięk gongu. Dziewczyna miała nadzieję, że gdy nadejdzie spokojniejsza chwila, odpowiedzą jej.
Ostatnio zmieniony przez Delimorn dnia Sob 12:35, 26 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 14:16, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
- Łuk ponad wszystko - uśmiechnęła się Nienna na słowa Atima, po czym odpowiedziała na pierwszą część jego wypowiedzi: - Dziwny zbieg okoliczności...
W tym momencie podeszła do nich jakaś dziewczyna.
- Przepraszam, że wam przerywam w rozmowie, ale jako, że jesteśmy towarzyszami podróży, uznałam, że powinniśmy się poznać. Nazywam się Delimorn - powiedziała.
- Witaj, mam na imię Nienna - rzekła na powitanie tak jak do Atima i uścisnęła mocno, wyciągniętą przez Delimorn dłoń.
Rozległ się donośny dźwięk gongu. Jasnowłosa dziewczyna spojrzała w niebo i ujrzała gromadzące się nad okrętem chmury.
- Burza? - rzuciła nie wiadomo do kogo.
Jakby na potwierdzenie jej przypuszczeń, z nieba spadły pierwsze krople deszczu... Jednak z pomocą przychylnego wiatru udało im się jakoś ominąć sztorm. Całe szczęście!
Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Sob 14:56, 26 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Sob 16:25, 26 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Do świtu było jeszcze kilka godzin, gdy po korytarzach Ker - Paravelu przemykała się jakaś drobna osóbka. Ciężko ją była rozpoznać, bo spowijała ją od stóp do głów ciemna opończa a na plecach miała garb. Po bliższym przyjrzeniu się można byłoby poznać, że garb był workiem na jej plecach. Jednak nikt się nie przyglądał, bo też nikt jej nie widział. Na jej szczęście, było to najwyraźniej zgodne z jej zamiarami… Dotarła do bramy i cichutko wymknęła na zewnątrz. Poprawiła worek na plecach i roztopiła się w mroku nocy…
W porcie stało kilka statków, ale tylko jeden była oświetlony. Ellenai wystraszyła się, że marynarze wciąż pracują i trudno jej będzie zakraść się na statek, ale było na nim tylko dwóch majtków, w dodatku spowitych pijackim snem. Słoń mógłby obok nich przejść, a oni nawet na drugi bok by się nie przewrócili. Ellenai jednak ostrożnie, na wszelki wypadek na paluszkach, przeszła mimo nich i zeszła do ładowni. Zrobiła sobie „kojec” z beczek z solonym mięsem i worków z mąką, gdzie mogła bezpiecznie przeczekać kilka dni. Jedzenie i kilka sukienek miała w swoim worku. Zefir nie chciał jej wziąć, więc sama z nim pojedzie! Pojedzie i już! To znaczy: popłynie.
Ale już następnego dnia rozszalała się burza i plany Ellenai wzięły w łeb, bo jej kryjówka się rozwaliła. W czasie sztormu nikt nie miał co prawda czasu, by się nią zajmować, ale każdy marynarz na jej widok szeroko otwierał oczy, boć przecie nie miała być jedną z pasażerek. A gdy ujrzał ją bosman, wiedziała, że jest stracona. On za dobrze ją znał i znał też plany księcia, więc nie mogłaby mu wmówić, że Zefir w ostatniej chwili zmienił zdanie i pozwolił jej z nim popłynąć. Chwycił ja mocno za ramię i zamknął na klucz w pierwszej napotkanej pustej kajucie. Wychodząc, powiedział:
- Powiadomię księcia. Jak się to już skończy, jego książęca mość zadecyduje o losie panienki! Oj, to nie było mądre! Kto by się po księżniczce mógłby spodziewać, że będzie pasażerką na gapę…
Ellenai usiadła na pryczy. Musi poczekać na koniec sztilu, zanim będzie musiała porozmawiać z Zefirem. Nie bała się czekającej ją rozmowy. Na pewno będzie wściekły, ale go ugłaska… Zawsze potrafiła to zrobić…
Spojrzała przez okno. Ciemno od deszczu i burzy. „Całe szczęście, że nie mam morskiej choroby” pomyślała. Położyła się na łóżku i próbowała zasnąć, ale wyjący na zewnątrz wiatr nie pozwolił na to. Z otwartymi oczami doczekała świtu…
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Nie 17:38, 27 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Na szczęście, z tej groźnie wyglądającej chmury nie spadło za wiele deszczu. Nie było również fal, które byłyby na tyle wielkie, żeby wpaść na pokład. Łabędzi Puch spokojnie przecinał bałwany, mknąc do przodu. Nagle, znów ten sam marynarz, który wypatrzył kłębowisko czarnych chmur, krzyknął:
- Ziemia na horyzoncie!
Wszyscy skierowali głowy ku dziobowi okrętu. W oddali ujrzeli ciemno-zieloną kreską, spowitą mgłą, która klifem wzbijała się ponad morze. Wkrótce, gdy podpłynęli bliżej dojrzeli zarys gór znajdujących się na wyspie.
- Ciekawe, czy jest zamieszkana... - zamyślił się Zefir.
Wyspa wyglądała wspaniale w świetle poranka. Niebieskie fale rozbijały się o skalisty brzeg u ujścia jakiejś rzeki. Liście drzew oraz trawa połyskiwały rosą.
Wkrótce okręt zarzucił kotwicę a drużyna, która wybrała się na wyprawę z księciem zeszła do szalup i pożeglowała na ląd. Nie dostrzegli tam żadnych oznak osadnictwa, więc jedynie nazbierali owoców i postanowili żeglować dalej. Gdy już wsiadał do łódki, książę rzekł donośnym głosem:
W imię Aslana, jego ojca Wielkiego Władcy-zza-morza oraz w imię króla Narnii, przyłączam tę wyspę do mojego królestwa i nazywam ją Muil - to jest skaliste wybrzeże...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Risate
Pasowany na Rycerza
Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Narnia - Samotne Wyspy
|
Wysłany: Pon 14:06, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Od samego początku wyprawy nie działo się nic co by wymagało większej uwagi. Większość czasu Risate spędziła w swojej kajucie. Nie przejęła się sztilem, nie przerażało ją to. Przeżywała już największe sztormy jakie widziały oczy żeglarzy.
Po tym, jak na jakimś skalistym wybrzeżu nazbierali owoców, i jak książę Zefir przyłączył Muil do swego królestwa, wszyscy powrócili w swoich szalupach na statek. Do tej pory Riso rozmawiała tylko z kapitanem i kilkoma marynarzami. Jednak nie zamieniła słowa z żadnym z towarzyszy wyprawy. Na statku półelfka usiadła, w pozycji kwiatu lotosu, na samym szczycie galionu w kształcie łabędziej szyi i obserwowała wszystko co miała przed sobą. Błękitną nieskończoność.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Czw 20:33, 01 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Gdy tylko opuścili wyspę Muil, bosman przyprowadził Ellenai przed oblicze księcia.
- Wasza wysokość, oto nasza pasażerka na gapę, o której wspominałem - powiedział marynarz.
- Ellenai, na Grzywę Lwa, co ty, u licha, wyprawiasz?- wykrzyknął Zefir.
Dziewczyna spojrzała na niego nieustraszenie.
- Jadę z tobą - oświadczyła, jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod słońcem.
- Zabroniłem ci! Myślisz, że na niebezpieczną będę brał ze sobą dzieci?
- Nie jestem dzieckiem! Mam 17 lat! Mogę wyjść już za mąż!
- To bez znaczenia, na ile wskazuje twoja metryka, skoro wciąż zachowujesz się jak dziecko! - mruknął Zefir. - A nieszczęśnik, który by się z tobą ożenił, po tygodniu wpadłby w szał!
Ellenai poróżowiała ze złości i wstydu. Zefir poniżał ją na oczach całej załogi i nowo zwerbowanych towarzyszy podróży. Niech sobie na nią krzyczy, ale w cztery oczy, a nie przy wszystkich! To nie do zniesienia.
- Na Aslana! - wrzasnęła. - Kiedy wreszcie zrozumiesz, że przestałam być małą dziewczynką i dorosłam? Mówisz, że zachowuję się dziecinnie? Tylko w twoich oczach, w których wciąż mam 5 lat! Przejrzyj wreszcie, Zefirze, zrzuć bielmo z oczu i dostrzeż wreszcie, że jestem dorosła! I zacznij mnie traktować jak dorosłą, na miłość Lwa!
Zefir był zaskoczony, inni chyba też. Ona nigdy jeszcze się tak nie wydarła na swojego uwielbianego "starszego brata". No, ale tym razem posunął się za daleko!
Rozejrzała się po twarzach przymusowych gapiów, którzy obserwowali ich rozmowę... a raczej kłótnię. Założyłaby się, że ich wzrok poruszał się w tę i z powrotem jak wahadło, gdy przenosili go raz na nią, raz na Zefira.
- W każdym razie: zostaję z tobą - dodała na zakończenie, już spokoniejszym tonem. - Nie możesz mnie odesłać do Narnii, za daleko odpłynęliśmy!
Zefir machnął z rezygnacją ręką.
- Kobiety! - mruknął.
Ellenai usłyszała to i z zadowoleniem uznała, że to się odnosi do do niej. A więc Zefir chyba wreszcie ją uznał za kogoś dorosłego. Inaczej pewnie machnąłby ręką i mruknął : 'Dzieci!"
Znów popatrzył po twarzach zebranych. Miny mieli niepewne, trudno było dociec, co myśleli o zobaczonej właśnie scenie. "Księżniczce" żal się ich zrobiło, gdy pomyślała, jak muszą się czuć zmuszeni do oglądania ich zwady, toteż zareagowała z właściwym sobie wdziękiem i wyczuciem:
- Proszę wszystkich o wybaczenie - dygnęła lekko. - Przykro mi, że musieliście na to patrzeć. Ale Zefir jest uparty i zapewne jeszcze niejeden raz dojdzie między nami do różnicy zdań...
W tym momencie Zefir jęknął żałośnie. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i kontynuowała:
- ... ale od tej pory jesteśmy towarzyszami podróży i chyba powinniśmy się zapoznać. Żeby było łatwiej, zacznę. Niektórzy z was na pewno mnie znają i wiedzą, kim jestem. Innym się przedstawiam: mam na imię Ellenai, jestem wychowanką króla, ale Zefir był zawsze dla mnie starszym bratem... - mrugnęła do Zefira.
- ... a ty dla mnie nieznośną młodszą siostrą! - odparował Zefir. Trudno było się nie uśmiechnąć patrząc na tę dwójkę. Ellenai popatrzyła na innych, oczekując , że teraz oni się przedstawią...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 12:12, 02 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Podróż rozpoczęła się na całego! Dopłynęli do jakiejś nowej wyspy, którą książę nazwał Muil. Nienna nie zeszła na ląd, wolała zostać na statku. Bardzo polubiła morskie podróże, fascynował ją ten nieprzenikniony błękit, który otaczał okręt ze wszystkich stron... Opowieść zasłyszała przypadkiem, przysłuchując się w milczeniu innym towarzyszom, czy załodze.
Gdy Zefir wrócił na pokład Łabędziego Puchu i odpoczął, bosman przyprowadził do niego jakąś dziewczynę. Po krótkiej kłótni, z której mało co dało się zrozumieć, Nienna wywnioskowała, że owa dziewczyna jest przybraną siostrą księcia i wybrała się na wyprawę bez jego wiedzy i zgody.
Na końcu ostrej wymiany zdań, przedstawiła się jako Ellenai, wychowanka króla.
Nienna przypatrywała się całej scenie z boku, z założonymi rękami, opierając się o burtę. Szybko odgadła, iż Ellenai oczekuje, aż reszta nieznanych im dotąd towarzyszy wyprawy przedstawi się. Jasnowłosa dziewczyna zawahała się na chwilę. Nie, stanowczo nie lubiła być w centrum uwagi. Jednak, zważając na niebezpieczne tarapaty, w jakich przyszło jej się znaleźć w całym swoim życiu, przedstawienie się zbiorowisku na pokładzie było pestką.
Tak więc, energicznie odepchnęła się od burty i wyszła na środek.
- Mam na imię Nienna - powiedziała, uśmiechając się miło i ściskając dłoń "księżniczki".
"Ech, ileż to jeszcze razy przyjdzie mi, podczas tej wyprawy, wymawiać własne imię?" - pomyślała ironicznie.
Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Wto 14:50, 06 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|