Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Śro 15:39, 07 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
- A to nie wszystko - ciągnął Pelwen. - Spotkało mnie jeszcze jedno: ty!
Spojrzał na nią i dodał:
- Chciałabyś sprawić, żeby moje szczęście było pełne? Jest to w twojej mocy.
- A czegóż to potrzebujesz ode mnie, aby uznać się za szczęśliwego?
- Chciałbym, abyś mnie poślubiła! - wyrzucił z siebie Pelwen jednym tchem.
Ellenai zarumieniła się jak piwonia. Pelwen również się zaczerwienił, alewolną dłonią ujął jej rękę i ucałował ją. Zapadła krótka cisza:
- Czemu mnie o to prosisz? Bo mamy wspólne dzieci? - zapytała Ellenai.
- Nie! - zaprzeczył gwałtowonie Pelwen. - To nie dlatego! W każdym razie... nie tylko. Chce cię poślubić, bo... bo po prostu cię kocham. Chyba zakochałem się w tobie już tego dnia, gdy się spotkaliśmy... Ale zorientowałem się dopiero wtedy, gdy zacząłem za tobą tak strasznie tęsknić.. Uświadomiłem sobie, że chciałbym cię mieć zawsze przy sobie... Chciałbym, aby twoja twarz była ostatnią, jaką zobaczę przed zaśnięciem, i pierwszą, jaką zobaczę, gdy się obudzę... Chciałbym siedzieć przy twoim boku przy posiłkach... Chciałbym, abyś mnie wspierała i udzielała rad, jak zarządzać posiadłościami i podległymi mi ludźmi... Chciałbym, abyś została panią moich majętności i mego serca i zajęła miejsce u mojego boku przy stole i w łożu... Chciałbym, aby nasze dzieci od samego początku wiedziały, do kogo mówić: tato... I wreszcie chciałbym, aby każdemu mężczyźnie, który będzie się tobą zachwycał i pytał, kim jest ta piękna dama, móc z dumą powiedzieć: "To moja żona!" Chcę się tobą opiekować... tobą i dziećmi.. do końca mego życia!
Ellenai słuchała słów Pelwena z radością w sercu. Nikt jeszcze tak do niej nie mówił... On chce ją poślubić. Czy mają szansę na to, aby być równie szczęśliwi jak Nirian i Maria? "O Aslanie, czy to twoja nagroda?"
- Zgodzisz się? - spytał Pelwen. - Błagam, powiedz, że tak!
- Tak - odparła Ellenai. - Ale jest jeden warunek...
- Spełnię każdy! - zdeklarował się natychmiast Pelwen.
- Jestem magiem nadwornym króla i królowej Narnii... Nie chcę stąd odchodzić ani opuszczać Narnii a już w żadnym wypadku nie zgadzam się na wyjazd do Kalormenu, tak, jak uczyniła to twoja matka, poślubiając twego ojca... Za dużo zła tam mnie spotkało... Zgodziłbyś się zamieszkać ze mną , tu, w Narnii, w Ker - Paravelu?
- Oczywiście! - odparł Pelwen. - Gdziekolwiek, byle z tobą... Ale mam posiadłości również w Archenlandii i Kalormenie... Jeśli chcesz, mogę je sprzedać i...
- Nie trzeba - Ellenai położyła rękę na jego dłoni. - Możemy tam jeździć i co jakiś czas wizytować je. Ale nasz dom będzie tutaj.
- Zgoda - odparł Pelwen. - Założysz teraz mój pierścień na palec? Jesteś teraz przeciez moją narzeczoną.
- A jeśli będzie za duży? Zwrócisz mi słowo? - droczyła się z nim Ellenai.
- Przenigdy! - zapewnił Pelwen. - Jeśli będzie za duży, każę go zmniejszyć do rozmiarów twego paluszka.. No, spróbuj! - zachęcił.
Ellenai wsunęła pierścień Pelwena na serdeczny palec prawej ręki. Nie było potrzeby go zmniejszać. Pasował idealnie!
- To znak, że jesteśmy sobie przeznaczeni! - zawyrokował Pelwen. Przysunął się do Ellenai i wolną ręką objął ją.
- Obiecuję, że uczynię wszystko co w mojej mocy, aby cię uszczęśliwić - obiecał. - Pozwolisz mi na pierwszy narzeczeński pocałunek? - zapytał. Rumieniec Ellenai stał się jeszcze żywszy. "Uspokój się, idiotko!" skarciła się w myślach. "Jesteś dojrzałą kobietą , urodziłaś dwoje dzieci, a ten mężczyna to twój narzeczony! Nie zachowuj się jak nastoletnia dziewica!" Lecz rumieniec nie chciał zniknąć, a serce czarodziejki biło mocniej niż zwykle w oczekiwaniu na pocałunek... Ale tylko pocałunek Pelwena, nikogo innego!
- Tak - odparła Ellenai.
Wówczas usta Pelwena spoczęły na jej wargach. Nie mogli się objąć nawzajem, bo oboje trzymali dzieci, ale pocałunek nie był przez to mniej namiętny...
Wreszcie ich usta oderwały się od siebie. Obojgu serca biły mocno, oczy błyszczały.
- Mamy jeszcze na to czas...- szepnął Pelwen.
- Całe życie - dodała Ellenai.
- Kiedy weźmiemy ślub?- spytał Pelwen. - Chciałbym już dziś...
Ellenai roześmiała się:
[b]- Nie tak prędko - odparła żartobliwie. - W tak ważnym dla mnie dniu muszą być przy mnie moi przyjaciele. Muszę zawiadomić Doriana i Soneę... i innych. Zaraz napiszę zaproszenia i każę im je dostarczyć. [/b]
- A ja pójdę do króla i królowej i poproszę ich o twoją rękę - rzekł Pelwen. - Nie ma tu twoich rodziców, więc kogóż innego mógłbym prosić o zgodę?
Wstali z ławki. Pelwen z oporami, ale przekazał Mirandę matce i ruszyli z powrotem do zamku. W holu rozstali się : Ellenai pośpieszyła do swojej komnaty na wieży, aby położyć dzieci i wziąć się do pisania zaproszeń, a Pelwen powędrował w stronę Sali Tronowej, gdzie spodziewał się zastać króla i królową Narnii...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pon 17:01, 12 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dni mijały tak szybko. Kinga nie wiedziała co ze sobą począć. Któregoś z tych dni spotkała królową Marię na Ker - Paravelu. Chciała z nią porozmawiać, ale właśnie nadszedł Pelwen. Dziewczyna usunęła się więc na bok.
- Jak to możliwe, że będąc już od paru dni w Narnii, nie byłam w swoim małym domku? - przemknęło jej przez myśl.
Szybko wybiegła z zamku i podążyła do lasu. Gdy tylko się w nim znalazła, poczuła znajome zapachy, zobaczyła piękne krajobrazy, które przed wyprawą oglądała codziennie. Pobiegła na polanę. Widząc swój dom czuła się szczęśliwa. Popchnęła drewniane drzwi i weszła do środka.
Kuchnię, do której weszła, zalewały promienie słońca. Tutaj nic się nie zmieniło.
Kinga podążyła dalej. W niewielkim pokoju ujrzała Darenę, dziewczynę, którą poprosiła o zaopiekowanie się koniem.
- Kinga, wróciłaś! - usłyszała jej głos.
Uśmiechnęła się promiennie i odpowiedziała:
- Tak, udało nam się odnaleźć Aurorę i wrócić do Narnii. W tym czasie wzięto nas do niewoli, ale udało nam się uciec, uratować księżniczkę i wrócić.
- Miałaś wiele przygód. Zawsze chciałaś wyruszyć w taką podróż, jak, być może, twoja siostra.
Przez twarz dziewczyny przebiegł cień.
- Nie mówmy o mojej siostrze, dobrze? – poprosiła.
- Oczywiście, wiem co czujesz. Teraz, gdy już wróciłaś, mogę odejść. Moja rodzina za mną tęskni, starałam się często tutaj zaglądać – sprzątać, opiekować się twym koniem, sprawdzać czy wszystko gra.
- Dziękuję ci za to. Nie trzymam cię już tutaj, wiem, że pragniesz być z rodziną – uścisnęła Darenę i pożegnała się z nią – Do zobaczenia, Dareno!
- Do zobaczenia!
Po jej wyjściu, Kinga rozejrzała się po domu i pobiegła do stajni. Jej koń, Lukrecja, ucieszył się na jej widok.
- Wróciłam! – szepnęła mu do ucha.
Pod wieczór dziewczyna skończyła prace w domu i wróciła do zamku. Chciała pożegnać się z wszystkim, w końcu przeżyli razem długi okres czasu. No, i oczywiście, ciekawiło ją, co tak ważnego miał do powiedzenia Pelwen królowej.
Ostatnio zmieniony przez Delimorn dnia Pon 17:09, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cleopatera
Obywatel Narnii
Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/4 Skąd: z narnii
|
Wysłany: Śro 15:01, 14 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Po powrocie do Narnii, Ashley pobiegła do partnera Darshana i do dzieci. Cała jej rodzina ściskała ją i całowała. Ashley opowiedziała im wszystko, a potem rzekła:
- Moi kochani, muszę wyruszyć do Aslana, który tymczasowo jest w Narnii. Muszę go poprosić, by wypełnił obietnicę, którą mi dał.
I wtedy zobaczyła sierść lśniącą jak słońce.
,,Kto to może być? ''- pomyślała i wyszłą przed norę. Ujrzała Aslana.
- Panie mój, proszę cię, byś pobłogosławił moje dzieci - szepnęła błagalnie.
- Dobrze Ashley- powiedzial Aslan i klasnął miękkimi aksamitnymi lapami. Natychmiast z nory wytoczyło się siedem małych, puszystych szczeniąt.
Aslan zaczął:
- Przez Władcę - Zza - Morza zostaliście stworzeni, i on, gdy koniec wasz nadejdzie, weźmie was do bram niebieskich. Otóż udzielam tym szczeniętom błogosławieństwa w imię Najwyższego. A Darshan, wilk - partner Ashley zostanie również obdarowany skrzydłami- i zamilkł. I zaraz też spełniły się jego słowa.
Cała Wataha zawyla i zatupała łapami w ziemię. Aslan zaśmial się i znikł jak duch.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 17:06, 15 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Maria siedziała w Sali Tronowej, u boku Niriana. Rozmawiali. Mieli sobie tyle do powiedzenia po prawie roku rozłąki...! Właśnie wtedy, gdy byli całkowicie pochłonięci rozmową, drzwi do wielkiej sali otwarły się gwałtownie i do środka wpadł zdyszany Pelwen. Oczy mu błyszczały, złote włosy opadały niesfornie na czoło, a oddech miał przyspieszony. Gdy wbiegł do sali, natychmiast opadł na kolana i zaczął wyrzucać z siebie pojedyncze, pozbawione większego sensu, jakby wyrwane z kontekstu, słowa.
- Na Grzywę Lwa, złap oddech i spokojnie powiedz o co chodzi! - rzekł Nirian.
Młodzieniec odczekał chwilę, odetchnął kilka razy głęboko, aż w końcu zaczął mówić:
- Proszę o wybaczenie Wasze Wysokości, chciałbym poprosić Wasz Majestat o zgodę i błogosławieństwo na ślub mój z Czarodziejką Ellenai.
Maria uśmiechnęła się promiennie, słysząc słowa Pelwena. Na poważnej twarzy Niriana również pojawił się uśmiech.
- Chcesz nam odebrać nadwornego maga? - zażartował król.
- Nie, Wasza Wysokość - odpowiedział natychmiast Pelwen. - Zostanę z nią w Narnii, nawet jeślibym miał sprzedać moje prowincje w Archenlandii i zamieszkać tu, w jakiejś małej, skromnej chatce, tylko przyjeżdżając do niej na zamek, uczynię to.
- Ja się zgadzam - wtrąciła się Maria. - I powiem ci: dobrze, że się zjawiłeś. Dzieci Justyny potrzebują ojca, a matka - męża.
Pelwen skłonił się królowej i teraz czekał na reakcję Niriana.
- Ja również się zgadzam - zawyrokował król. - Masz nasze błogosławieństwo.
Złotowłosy młodzieniec uśmiechnął się promiennie do władców, ukląkł raz jeszcze i wyraził swą wdzięczność potokiem słów, po czym wybiegł z sali tak prędko, jak wbiegł.
- No proszę...! - powiedziała Maria głośno i roześmiała się szczerze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Sob 12:19, 17 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dorian przybył na Ker-Paravel dopiero w dzień ślubu Ellenai. Na masztach, do narnijskich flag dodano po jednej biało-niebieskiej chorągwi - symbol nadwornego maga.
- No, no... Widzę, że nie próżnowali - mag uśmiechnął się do siebie.
Odprowadził konia do stajni, oddał go pod opiekę faunów, a sam zabrawszy swoją torbę udał się na dziedziniec. Tak jak sądził, na dziedzińcu rozstawiono już stoły na wieczorną uroczystość. Dorian udał się potajemnie do północnej wieży - nieużywanej, a stamtąd wyszedł na jej dach.
Zamontował coś na dachu (przypominało to skrzynkę rozmiarów końskiego łba) i szybko wrócił na dziedziniec. Spacerując po nim natknął się na Marię.
Wasza wysokość - ukłonił się nisko...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 14:15, 17 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ranek. Maria właśnie przechadzała się po zamkowych krużgankach, doglądając czy wszystko zostało dobrze ozdobione, ułożone, wymoszczone... Bądź co bądź, ale chciała, żeby zamek wyglądał pięknie podczas tak ważnej uroczystości jej przyjaciółki. Całymi dniami rozmawiała z wybitnymi dekoratorami o kwiatach, flagach, wstęgach. Praktycznie nie miała czasu na nic innego. W końcu, po ostatecznych konsultacjach ze specjalistami od dekoracji i przekonaniu się, że wszystko jest na swoim miejscu, mogła pozwolić sobie na chwilę wytchnienia.
Skręciła w lewo, kierując się na główny dziedziniec zamku, po którym kręciło się mnóstwo ludzi, co chwila kłaniając się przechodzącej królowej. Maria zdążyła już do tego przywyknąć, przez te wszystkie lata, ale teraz poczuła się znowu tą Marią sprzed ośmiu lat, kiedy to ona miała stanąć na ślubnym kobiercu. Ona i Nirian... Dziwne uczucie. Zupełnie, jakby cofnęła się w czasie. Tylko, że wtedy była z nią Ireth i Evanlyn... Trudno wyrazić uczucie, które wtedy przeniknęło królową na wskroś. Teraz jednak nie było czasu na wspominki, bo oto przed nią stanął Dorian i skłonił się nisko.
- Wasza wysokość... - rzekł, nie odrywając oczu od podłoża.
- Witaj, Dorian! - uśmiechnęła się królowa. - Ach, więc Justyna cię powiadomiła?
Mag skinął głową.
- Praca idzie pełną parą, jak widzisz - rzekła Maria, wskazując na wszelakie kwiaty i dekoracje. - W końcu to już dziś w południe!
Stali tak jeszcze chwilę i rozmawiali, Dorian powiedział królowej, że przyniósł ze sobą swoje magiczne fajerwerki, podobnie jak na jej ślubie.
Nagle Maria skoczyła jak oparzona.
- Jest już tak późno! - wykrzyknęła rozgorączkowana. - Która to może być? Dziesiąta? Och, muszę lecieć do moich komnat, żeby się przyszykować. Wybacz, Dorianie.
Skinęła głową w stronę maga, po czym popędziła w kierunku centralnej wieży. Cóż - kobieca natura!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Sob 18:00, 17 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
No i nadszedł ten dzień... Gdy czarodziejka obudziła się rankiem, nie mogła uwierzyć, że to już dziś... Czuła się jak każda panna moda. Podekscytowana, szczęśliwa i... przerażona? Zalękniona?
Zaraz też wbiegły do jej sypialni driady.
- Wszystkiego najlepszego, czcigodna pani! - szczebiotały jedna przez drugą. - Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!
- Dziękuję wam, dziękuję! - roześmiała się Ellenai. - Która godzina?
- Trzy godziny temu wzeszło słońce - poinformowała ją jedna z driad.
- To znaczy, że dziewiąta! Czy ja zdążę się przygotować? Ceremonia w południe! - wystraszyła się Ellenai.
- Wszystko będzie w porządku, proszę się nie bać. Przygotujemy naszego nadwornego maga do najważniejszego dnia w jej życiu! - zapewniały driady. - Najpierw zjedz śniadanie, pani - poprosiły.
- Niczego nie przełknę - zapewniła Ellenai.
- Musi pani coś zjeść, bo jeszcze zasłabnie na własnym ślubie! - użaliły się driady.
- No dobrze, ale tyko troszeczkę...
Po skromnym śniadaniu (jedna kromka chleba z masłem i filiżanka kawy) rozpoczęły się przygotowania do ślubu. Najpierw driady umyły i wysuszyły a następnie ufryzowały jej włosy, przyozdobiając je świeżymi kwiatami. (Ellenai nie chciała założyć wianka ani welonu - nie była dziewicą, więc uważała, że to "nie przystoi"). Potem pomogły jej założyć suknię w kolorze ecru (z tego samego powodu nie mogła też założyć śneżnobiałej sukni). Suknia z muślinu sięgała ziemi, miała krótkie bufiaste rękawy i dekolt karo. Na ramiona czarodziejki spływały przybrane kwiatami loki. Na stopy wsunęła białe satynowe pantofelki, do rąk wzięła bukiet leśnych kwiatów jeszcze z kroplami rosy na płatkach i... była gotowa!
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Nie 21:12, 18 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Kiedy Kinga wracała na Ker-Paravel, spotkała po drodze królewskiego posłańca. Dowiedziała się od niego, że szuka niejakiej Kingi, mieszkającej w domu, w lesie.
- To ja. O co chodzi? - odparła na te słowa.
Posłaniec podał jej wtedy kopertę i skłoniwszy się lekko, pobiegł z powrotem do zamku.
- Co to może być? - zaczęła zastanawiać się dziewczyna, otwierając kopertę.
W środku znalazła zaproszenie na ślub Justyny i Pelwena.
- Więc po to Pelwen tak się śpieszył do królowej! - mruknęła pod nosem, uśmiechając się lekko.
Po chwili zawróciła do domu i zabrała się za szykowanie stroju na ślub.
W końcu nadszedł dzień ślubu. Kinga przebrała się elegancko i wsiadła na konia, bojąc się, że na nogach nie zdąży.
- Z pewnością teraz dziwnie wyglądam... - pomyślała, jadąc przez las. Kiedy w reszcie dojechała, przywitał ją odświętny wygląd zamku. Wkroczyła na Ker i spotkała zdenerwowaną królową Marię i rozmawiającego z nią Doriana.
- Witaj, królowo – przywitała się. – Witaj, Dorianie. Czyżbym przybyła jako ostania? Cóż, akurat się złożyło, że wróciłam do domu w czasie przygotowań i wszystko mnie ominęło…
Królowa przywitała ją i pognała zdenerwowana sprawdzić jak się miewa panna młoda.
- Pelwen poprosił króla i królową o rękę Ellenai? – zapytała Kinga, Doriana.
Zastanawiało ją, czy to właśnie dlatego pędził tak do Sali Tronowej.
Dorian przytaknął.
- Tak mi się przynajmniej wydaje… – usłyszała od niego.
- Pójdę zobaczyć jak się miewa Ellenai! – powiedziała jeszcze dziewczyna i udała się ku komnatom czarodziejki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Śro 18:14, 21 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Maria wpadła do swojej komnaty tak szybko, że Nirian poderwał się gwałtownie z miejsca, przestraszony.
- Na Aslana, myślałem, że jakie tornado! - powiedział z rozbawieniem. - Co ci się tak śpieszy?
- Jak to co?! - zawołała królowa. - Przecież ślub naszego nadwornego maga już za dwie godziny!
Król wzruszył ramionami.
- I co w związku z tym? - zapytał. - Dwie godziny to dość dużo czasu, jak sądzę...
Maria przystanęła na chwilę, aby przyjrzeć się mężowi. Tak ważna uroczystość, a on nie wykazywał najmniejszego cienia zdenerwowania, zupełnie, jakby mu się kompletnie nie śpieszyło.
- Czy w dniu naszego ślubu też się nie denerwowałeś? - zapytała ironicznie, po czym westchnęła coś, co zapewne miało znaczyć "Mężczyźni..." i poszła do drugiego pokoju, żeby przyszykować sobie suknię i zrobić coś z włosami.
A Nirian tylko stał bez słowa i uśmiechał się.
Tymczasem Maria otwarła swoją przepastną garderobę i zaczęła rozglądać się za stosowną suknią - nie koronkową, nie uroczystą, ale elegancką, jedną ze skromniejszych. Samo poszukiwanie stroju zajęło jej dość sporo czasu. Prawie wszystkie sukienki, jakie wynajdowała były zbyt uroczyste, inne po prostu tonęły w koronkach i tym podobnych, a stroje, w których zwykle wybierała się na polowania, w dłuższą podróż i na treningi łucznicze, czy wreszcie, żeby po prostu wybrać się na przechadzkę, wydawały jej się zbyt zwyczajne na ślub. Już myślała, że nic nie znajdzie, ale w końcu wyciągnęła skądś sukienkę idealną. Nie została uszyta z myślą o uroczystych wystąpieniach, coś w sam raz. Była w kolorze ciemnego granatu, jej rękawy rozszerzały się od łokci do dłoni, sięgała stóp. Dekolt nie był zbyt szeroki. W pasie Maria umocowała delikatny, złoty, ale nie rzucający się zbytnio w oczy, pas.
Królowa rozpuściła jasne włosy, pozwalając im opadać na plecy i falować naturalnie. Na głowę nałożyła niewielki diadem ze złota, który tak samo jak pas, nie wyróżniał się szczególnie. Ubiór nie był jakoś specjalnie piękny, ale bardzo elegancki.
Tak ubrana, wyszła w końcu ze swojej garderoby i osobistej toaletki. Nirian również był już przyszykowany, tak samo jak Aurora, która domagała się, żeby już poszli.
- Chodźmy już! - zawołała, gdy tylko zobaczyła mamę.
- Tak, tak, idziemy - powiedziała Maria przynaglająco do Niriana, zerkając na słońce. - Pozostała niecała godzina, jak mi się zdaje...
Wszyscy wyszli z królewskich komnat i spokojnym krokiem ruszyli w kierunku wschodnich balkonów zamku.
Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Śro 18:25, 21 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atim
Gość
|
Wysłany: Czw 19:47, 22 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dorian przystanął obok podestu, na którym miała stać podczas ceremonii młoda para.
Niedługo potem zjawiła się para królewska z Aurorą, która również zatrzymała się przed podestem.
W końcu zjawił się Pelwen. Powoli maszerował, odwzajemniając uśmiechy, na twarzach narnijczyków. W końcu doszedł do Niriana i Marii (Aurora została pod opieką driad). Skłonił się głęboko i wszedł na podest. Driady zaczęły powoli uderzać o struny harf. Salę wypełniła muzyka ze Złotego Wieku. W końcu wielkie drzwi od sali otworzyły się na oścież i weszła przez nie Ellenai. Teraz dołączyły się driady z lutniami. Można było wyczuć, jak muzyka płynie w powietrzu, czyniąc tę chwilę magiczną...
Czarodziejka doszła do podestu i stanęła obok Pelwena. Stali twarzami do siebie. Na małe podwyższenie obok, wszedł Nirinan, trzymając w ręku swój odświętny miecz.
- Ja Nirian, z woli Aslana Król Narnii, Pan na Ker-Paravelu i Cesarz Samotnych Wysp, uroczyście oświadczam, że ta oto para - Pelwen i Ellenai, od tej chwili zostają małżeństwem, i tym samym Pelwen staje się obywatelem Narnii. Powtórzcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej: Ja Ellenai, ślubuję ci Pelwenie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że nie przestanę cię kochać w następnym życiu. W imię Aslana i Wielkiego Władcy-Zza-Morza.
Gdy Ellenai powtórzyła przysięgę, Pelwen postąpił tak samo. Podbiegła do nich Aurora i obydwoje z różowej poduszeczki wzięli po złotej obrączce. Gdy nałożyli sobie obrączki, a Nirian wypowiedział słowa: W imię Aslana, jesteście mężem i żoną, całą salę napełnił niebiański zapach, a na podeście obok młodej pary pojawił się Aslan. Ellenai i Pelwen odruchowo klęknęli przed Wielkim Lwem.
Aslan przemówił:
- Podajcie sobie ręce.
Gdy to zrobili, rzekł:
- Błogosławię was. Od tej chwili kochajcie się wzajemnie jako mąż i żona. W tym życiu i w przyszłym, teraz i na wieki.
Podniósł głowę, a wokół klęczących nowożeńców zawirowały wielkie koła, niczym ze złotego ognia, które po chwili połączyły się w jeden, obejmujący ich oboje.
- Teraz jesteście jednym - dodał na koniec Aslan.
Rozległy się fanfary, krzyki i wiwaty. Teraz młoda para zaczęła przyjmować życzenia. Następnie wszyscy udali się na typowo narnijską ucztę - ze skoczną muzyką faunów, tańczącymi driadami, masą śmiechu i opowiadaniem o przygodach... O północy, tradycyjnie już, rozpoczął się pokaz fajerwerków. Iskry przedstawiały najważniejsze wydarzenia ostatnich ośmiu lat...
Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Czw 19:48, 22 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pią 18:28, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Do drzwi pukała Kinga. Chciała zobaczyć, jak przyjaciółka miewa się tuż przed najważniejszą chwilą swego życia...
Wkrótce Ellenai wyszła ze swej komnaty i podążyła do Wielkiej Sali. Z daleka już usłyszała melodie Złotego Wieku. Gdy weszła do Sali, muzyka stała się głośniejsza, ale ona już jej nie usłyszała. Widziała, słyszała i czuła tylko Pelwena, gdy szła ku niemu i gdy w końcu stanęła obok niego.
Od tej chwili czarodziejce wszystko wydawało się snem. Nie pamiętała chwili przysięgi ani słów króla. "Obudził" ją dopiero głos Aslana i jego błogosławieństwo nad nimi obojgiem.
A potem posypały się życzenia i wiwaty. Zaczęło się wspaniałe weselisko. Maria się postarała. Wino i miód lały się strumieniami, muzyka (fauny, satyry, driady, najady i centaury) ani na chwilę nie przestawała grać, wszelkich potraw też nie brakowało... Wciąż ktoś wybuchał kaskadą śmiechu, tu ktoś wyznawał komuś miłość, tam ktoś komuś wybaczał...
W pewnej chwili Aslan znalazł się obok Ellenai i i szepnął jej do ucha:
- I jak, spodobała się moja nagroda, Córko Magii? Jesteś szczęśliwa?
W jego złotych oczach migotały iskierki śmiechu. Ellenai padła przed nim na kolana i zanurzyła ręce w jego grzywie.
- Ach, Aslanie, w życiu nie byłam szczęśliwsza! Dziekuję ci, dziękuję, dziękuję!
- Zasłużyłaś na to w zupełności - odparł Aslan.
Gdy Ellenai znalazła wreszcie chwilkę wolnego czasu, przedostała się do Marii, objęła ją i szepnęła jej do ucha:
- Dziękuję, przyjaciółko. Takiego wesela w Narnii chyba nawet najstarsze centaury nie pamiętają...
O północy wybuchły wspaniałe fajerwerki. To z kolei była zasługa Doriana. Przedstawiały historię pierwszej wyprawy, 7 lat spokoju i całą drugą wyprawę.
Gdy się skończyły, panna młoda podeszła do Doriana i rzekła:
- To było cudowne, mój przyjacielu. Dodałeś kilka ulepszeń, no nie?
- Jasne - mag obdarzył ją łobuzerskim uśmiechem i zaraz porwał do tańca...
O świcie wesele się skończyło. Ellenai i Pelwen pożegnali gości a sami poszli do sypialni, którą im na miesiąc miodowy przeznaczyli król i królowa. Choć byli zmęczeni, nie mieli jednak zamiaru spać...
- Nareszcie sami - szepnął Pelwen. - Tym razem całkeim legalnie..
- I za moją całkowitą, wolną zgodą - dodała jego żona.
Drzwi się za nimi zamknęły...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 20:28, 30 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Po ślubie, wesele rozkręciło się na całego. Maria przyglądała się Justynie i Pelwenowi, widziała jak oboje są szczęśliwi, jak ich oczy błyszczą tym samym blaskiem... Patrzyła na całą zabawę nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Co chwila ktoś do niej podchodził, aby porozmawiać na różne tematy, zadać tysiące pytań o przebieg wyprawy i złożyć tyrady gratulacji z powodu odnalezienia córeczki. Nie ważne, że odbierała je już setny raz od tych samych poddanych, ważne, że wszyscy byli weseli, a najbardziej chyba młoda para. W pewnym momencie Czarodziejce udało się przecisnąć przez tłum i dojść do królowej. Justyna zarzuciła ręce na ramiona Marii i powiedziała:
- Dziękuję, przyjaciółko. Takiego wesela w Narnii chyba nawet najstarsze centaury nie pamiętają...
Królowa roześmiała się serdecznie i uścisnęła mocno przyjaciółkę.
Gdy wybiła północ, na granatowym niebie wybuchły niesamowite fajerwerki, które przygotował Dorian. Maria oglądała je z zachwytem - pokazywały całą historię, odkąd pojawiła się w Narnii po raz drugi, odkąd wyruszyła razem ze swoimi towarzyszami na wyprawę w celu ocalenia Narnii przed niebezpieczeństwem, kiedy poznała Niriana... Potem ślub królewskiej pary, siedmioletni spokój, całą ostatnią wyprawę.
- Niesamowite, prawda? - wyszeptał Nirian, gdy pokaz się skończył. - Wszystko tak dokładnie dopracowane...!
- Świetne - przyznała królowa i uśmiechnęła się do męża.
Maria chciała towarzyszyć Justynie do końca jej wesela, jednak koło drugiej w nocy, Aurora zaczęła marudzić, trzeć oczy i ziewać, więc królowa udała się do komnat córki, aby ułożyć ją do snu i poczekać, aż zaśnie. Sama też była bardzo zmęczona. Gdy księżniczka zasnęła spokojnie, Maria westchnęła ciężko. Wróciła jednak, aby do końca być na weselu, teraz jednak nie miała siły na opowiadanie po raz tysięczny tych samych historii, więc została na chwilę obok, na drugim tarasie, który również wychodził na wschód. Ciemne morze połyskiwało w księżycowym blasku, wiatr muskał jej jasne włosy... Gwiazdy lśniły wysoko i zapowiadały dłuższy okres spokoju dla Narnii. Aslan był blisko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|