Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Poszukiwania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 20:47, 02 Sty 2010    Temat postu:

- Niewolnicy? Tutaj? - Kobieta wybuchnęła śmiechem.
Maria, Amos i Dorian wypytywali się większości spotkanych w porcie osób o statki, które przewoziłyby niewolników. Jednak od ranka do południa, nic nie udało im się dowiedzieć. Postanowili, że załapią się na jakiś statek, który płynie do Narrovhaven. Jednak trudno było taki znaleźć. W końcu znaleźli jeden potężny galeon, który płynął w tamte strony, jednak najpierw wyładować musiał on towary w Redhaven, czyli, że dotarliby na Dorn za późno.
Dopiero wieczorem ich poszukiwania dały rezultat.
- A no płyniem do Narrovhaven - powiedział kapitan.
- Ile kosztowałby rejs dla trzech osób? - zapytał Dorian.
- I dla konia! - wtrąciła Maria.
- Policzmy... Będziecie płacić w krescentach, czy w lwach i drzewach?
- Jeszcze nie wiemy. Podaj cenę - odpowiedział Amos.
- Hmm.. trzydzieści krescentów łącznie z koniem lub czterdzieści drzew i pięć [i]lwów[/i.
- Dziękujemy. Zastanowimy się, w czym zapłacić i wrócimy o świcie - powiedział Dorian, oddalając się wraz z towarzyszami.
- Teraz musimy się zastanowić, skąd wziąć pieniądze.
Powrót do góry
Evanlyn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 20:55, 02 Sty 2010    Temat postu:

Wszystko było tak, jak parę lat temu. Na targu stały tłumy, a wśród nich ktoś, kto ją kupi. Evanlyn wiedziała jednak, że tym razem nie będzie mieć tyle szczęścia, co wtedy.
W końcu rozpoczął się targ. Handlarze wychwalali towar, później odbywała się licytacja i niewolnicy trafiali do swoich nowych panów. Wszystko wyglądało tak, jakby to był normalny targ. Czas nieznośnie się dłużył.
W końcu przyszła na nią kolej. Dalej wszystko potoczyło się szybko. Po chwili Evanlyn stała koło swojej nowej pani i spoglądała z niepokojem na towarzyszki. Jej pani pochodziła z wysokiego rodu. Nie zwracała uwagi na nową niewolnicę. Evanlyn wiedziała jednak, że nie ma co próbować uciec. Zresztą... zostawić towarzyszki? Spojrzała w kierunku podestu. Znajdowała się tam inna niewolnica. Po chwili została sprzedana. Teraz przyszła kolej na resztę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Nie 4:47, 03 Sty 2010    Temat postu:

Sonea podczas podróży wyciszała swój umysł. Siedziała gdzieś w ciemnym kącie, naprężona jak struna, miała zamknięte oczy i nieobecny wyraz twarzy. Myślami była daleko, przygotowywała się psychicznie do tego, co może ją spotkać... co spotka ją na pewno. "Nie tylko mnie" pomyślała. "Evanlyn i Kinga są w jeszcze gorszej sytuacji niż ja, Ellenai i Ireth."
Łódź dopłynęła do Narrowahaven. Chciałoby się powiedzieć "w końcu", ale dziewczyny nie chciały widzieć tego "końca". Związane, pokonane, upokorzone... Szły teraz gęsiego, każda miała ręce zwiazane grubą, szorstką liną. Nie było ucieczki.
I nagle wspomnienia sprzed lat powróciły Elfka znów ujrzała targ, oschłe, kalormeńskie twarze i podłych handlarzy. Było tu też wiele Bogu ducha winnych osób, takich jak one. Przedmioty, "bezwartościowe śmiecie", na twarzach których malowała się rozpacz, strach i zdezorientowanie.
Sonea stała i patrzyła tępo na Tarkaanów, Tarkiiny i ich służbę. Wędrowała bez zainteresowania po tych ludziach, którzy nigdy nie zaznali ciężkiej pracy i poniżenia. Ich dłonie były gładkie niczym marmur, a na nieskazitelnych twarzach widniała obojętność. Nic się nie zmieniło. Sonea zaczęła zastanawiać się, jak to możliwe, że ten targ jeszcze istnieje?
Patrzyła teraz na błękitne niebo. Tego widoku nie odważyła się oszpecić żadna chmura. Z błogiego stanu nieważkości, elfkę wyrwał gong.
- Zaczęła się rzeź - mruknęła Sonea. Po części było to prawdą, bo to co działo się z niewolnikami, oprócz tego można było jeszcze określić słowem "makabra' bądź 'masakra'.
Pierwsza pod 'młotek" poszła Evanlyn. Biedne dziecko... co się teraz z nią stanie ? Kto będzie następny ? Tego nie wiedział nikt. Jakiś osiłek z załogi kapitana - który to nadużywał słów "gołąbeczki" i "ptaszyny" - podchodził właśnie do Ellenai.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 14:35, 03 Sty 2010    Temat postu:

Kinga z przerażeniem w oczach patrzyła na to, co się działo.
"Co ze mną będzie?!" - myślała zrozpaczona Modliła się, by jakimś cudem stać się niewidzialna, lub okazało się, że to tylko senny koszmar. Z minuty na minutę dochodziło do niej jednak, że trafi do niewoli. Czuła, jak żołądek ściska jej się ze strachu. Spojrzała na twarze towarzyszek niedoli. Też były zdenerwowane i wystraszone, ale chyba już raz trafiły do niewoli, bo widać było, że wiedzą co nadejdzie.
- "Aslanie, uchroń mnie przed takim losem!" krzyczała w myślach. Nagle znieruchomiała, usłyszała jakiś gong, czy inny dźwięk.
Podniosła głowę. Zauważyła, że teraz zaczęły się bardziej bać, strach był większy. Co się z nią stanie? Zganiła się w myślach za pomysł poszukiwań Aurory.
- Co ma być, to będzie... - szepnęła, by się uspokoić, jednak jej zdenerwowany głos zdradzał prawdziwe odczucia.


Ostatnio zmieniony przez Delimorn dnia Nie 14:46, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 14:52, 03 Sty 2010    Temat postu:

"Przeklęte opryszki, zakute łby, tępe, bezuczuciowe zwierzęta!" - w myślach Maria wciąż wyklinała handlarzy niewolnikami.
Jak TO w ogóle mogło istnieć po "rewizji", jakiej dokonała ona i Nirian już parę ładnych lat temu? Jak ci ludzie mogli potajemnie rozpleniać ten paskudny proceder?! To było nie do pomyślenia.
- Obiecuję, że jak to wszystko się skończy, pojadę do Narrowhaven razem z Nirianem i świtą królewską i dam im sporo do myślenia, a najchętniej pozamykam wszystkich handlarzy, żeby gnili w więzieniu! - groziła królowa pod nosem, wracając z towarzyszami do karczmy.
Istotnie, Maria myślała o tym, żeby natychmiast, kiedy już przybiją do Narrowhaven (o ile w ogóle się tam dostaną), wydać rozporządzenie natychmiastowego zamknięcia targu, aby choć na chwilę wstrzymać ohydny proceder. Jednak nic z tego wszystkiego mogło nie wyjść, ponieważ nie miała żadnej świty, a i nie wiadomo jak zareagowaliby handlarze, gdyby przybyła tylko ona, jako królowa Narnii, a nie król, którego wszyscy ci bandyci bali się jak ognia.
Maria uśmiechnęła się do własnych myśli, przekraczając próg gospody. Teraz miała większe zmartwienie, mianowicie skąd wziąć pieniądze na rejs? W myślach zaczęła lustrować zawartość swoich bagaży i niestety smutno stwierdzała, że nic z pieniędzy się nie ostało.
"A może jednak...?" - pomyślała z nadzieją i gdy tylko weszli do małej izdebki, podbiegła do drzwi pokoju, przekręcając klamkę.
- Sprawdzę, czy nie mam jeszcze jakichś pieniędzy, ale obawiam się, że wszystko oddałam Justynie - powiedziała do Doriana i Amosa.
Od razu zabrała się za przeszukiwanie wszystkich swoich podręcznych sakiewek i toreb, gdzie mogło znajdować się choć kilka monet...
W końcu straciła nadzieję, bo przeszukała prawie wszystko, ale teraz jej wzrok padł na skórzaną torbę, w której spoczywał spokojnie magiczny artefakt. Poczuła mrowienie na plecach, bowiem obiecała sobie, że nie zajrzy do środka, choćby nie wiem co. Przemogła się jednak i całą swoją uwagę odwracając od czarodziejskiego Rogu, poczęła wyciągać wszystko inne z wnętrza torby. I nagle jej wzrok padł na aksamitną sakiewkę.
- O Aslanie, daj, żeby to było to! - wyszeptała i wysypała jej zawartość.
Oczom Marii ukazały się srebrne i złote drzewa i lwy.
- Na grzywę Lwa, jak ty o mnie dbasz... - szepnęła wzruszona i pobiegła oznajmić radosną nowinę towarzyszom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 15:35, 03 Sty 2010    Temat postu:

Targ się rozpoczął. Ellenai wciąż miała wrażenie, że czas się cofnął, bo wszystko było dokładnie takie samo… No, nie do końca. Ona była inna. Starsza i bardziej doświadczona o te 8 lat… Choć czy to w czymś teraz pomoże?
Nadszedł ich czas. Poprzedni handlarz (jeśli można tym szlachetnym mianem określić łowców niewolników) sprzedało swoje łupy. To było straszne. Było wśród nich kilka rodzin. Ellenai słysząc płacz dzieci odrywanych od matek sama płakała, a gdy słyszała przerywane łkaniem wołania żon za odchodzącymi mężami, serce w jej piersi krwawiło.„Dlaczego, Aslanie, dlaczego?”- pytała w myślach. „Dlaczego dzieją się takie okropne rzeczy? Czemu ludzie są tak okrutni?” Prawie zapomniała o własnym losie…
Ale wkrótce sobie przypomniała. Gdy na podest została wprowadzona Evanlyn. Po krótkiej licytacji kupiła ją jakaś Tarkiina. Ellenai spodziewała się, że teraz zostanie wprowadzona na podest ona, albo któraś z jej pozostałych towarzyszek, ale porządku tam nie było żadnego i jakiś handlarz wepchnął się przed „ich” kapitana wystawiając na sprzedaż swoją jedyną niewolnicę. Kapitan pomruczał pod nosem na „wpychających się bezczelnie łajdaków z nie wiadomo czym „ i na zajmujących miejsce uczciwych obywateli drani”, ale nie miał ochoty na awanturę i po sprzedaniu owej niewolnicy, skinął na jednego ze swoich majtków, by wprowadził na podwyższenie następną „sztukę” jego „towaru”.
Padło na Ellenai. Majtek chwycił za sznur, którym miała związane ręce i popychając przed sobą poprowadził na podest. Gdy stanęła na brzegu podwyższenia i spojrzała na otaczające ją mrowie ludzkich twarzy, pomyślała, że właśnie to jest najgorsze. Nie porwanie, nie poniewieranie, nie niewolnicza służba, ale właśnie ten moment, sam moment sprzedaży, poniżenie, upokorzenie i niepewność dalszego losu…
- Oto, panie i panowie - zachwalał kapitan - jeszcze jeden mój najnowszy nabytek. Niewolnica z Narnii. Jak widzicie, jest młoda, silna, zdrowa i urodziwa. Ile za nią dacie?
- 500 krescentów! - odezwał się jakiś głos.
Kapitan udał, że tego nie usłyszał.
- A co ona potrafi?- zapytała jakaś Tarkiina.
- Co? Potrafi wszystko: może być pokojówką, kucharką, opiekunką do dzieci, guwernantką... Może również pracować na polu albo w oborach. Może robić wszystko! - odpowiedział kapitan.
Ty kpie, gdybyś wiedział, co ja naprawdę potrafię, przeklinałbyś chwilę, w której zdecydowałeś się mnie porwać!” pomyślała Ellenai.- „Gdybym miała moją magię…”
Nauczona jednak poprzednim doświadczeniem nie powiedziała nic. Nie spiorunowała nawet wzrokiem swojego sprzedawcy. Stała cicho, z pochyloną głową, jak potulna i pokorna niewolnica.
Wśród tłumu rozległy się rozmowy na temat pokazywanej właśnie niewolnicy, gdy kapitan usłyszał nagle zza swych pleców głos:
- Gerion! Tak myślałem, stary druhu, że to właśnie ty!
Kapitan, który jak się właśnie okazało, miał na imię Gerion, odwrócił się błyskawicznie i poznał w mówiącym do niego mężczyźnie swego długoletniego znajomego, Kiliona, pracującego jako odźwierny w największym Domu Uciech w Kalormenie. Był to najbardziej znany dom publiczny, umieszczony w samym środku Taszbaanu, co sprawiło, że był też najbardziej znany. Mieli tam najpiękniejsze niewolnice, które (podobno) chętnie służyły swym ciałem, każdemu, kto chciał, było również kilku młodzieńców - niewolników dla klientów o odmiennych orientacjach, były małe dziewczynki i chłopcy. Ponadto serwowano tam doskonałe jedzenia i wyśmienite wina. No i daleko posuniętą dyskrecję, oczywiście. Uczęszczali do niego najbogatsi, najbardziej zepsuci i najbardziej perwersyjni ludzie. Sam Gerion też tam niejednokrotnie bywał i tam właśnie poznał Kiliona.
- Witaj! - odpowiedział na jego powitanie. - Co cię tu sprowadza?
- Ano wiesz! - roześmiał się Kilion. - Mój pan, właściciel naszego Domu Uciech wysłał mnie i moja pomocnicę po kilka nowych niewolnic. Wiesz, dziewczęta w tym zawodzie szybko się starzeją - i kazał nam kupić 5 albo 6… Po drodze rozdzieliliśmy się - ja i Kotern - rozejrzał się - ja zawędrowałem tutaj… To co dziś oferujesz?
- Ano spójrz - pokazał Gerion szerokim gestem - mam śliczne dziewczęta, 5 gołąbeczek. Jedna już poszła, ale… O tam, spójrz na tamtą, co stoi na podeście. Młoda, urodziwa… Może by ci się nadała?
Kilion uważnie przyjrzał się Ellenai:
- Biodra opływowe, talia też. Buzia niebrzydka… A zdrowa?
- Pewnie!
- Może bym i wziął… A twoje inne gołąbeczki?
- Weźmiesz tę, to ci pokażę i inne…
- No dobra! - Kilion wyjął sakiewkę. - To ile za nią chcesz?
- Wiesz, jest cenna, głowę daję, że to dziewica… 20 tysięcy krescentów!
- Ile?- parsknął śmiechem Kilion. - Tyle, to mógłbym ci dać za 5… No, druhu, opuść trochę, po starej znajomości… I tak zarobisz więcej, jak wezmę i pozostałe…
- Dobra, 18 tysięcy! Ale tracę na tym!
- Zgoda! - uścisnęli sobie ręce.
- Niewolnico! - zawołał Gerion, a Ellenai odwróciła głowę w jego stronę. - Tak, ty na podeście! Złaź! Zostałaś sprzedana! - wskazał na stojącego obok niego Tarkaana z uprzejmym uśmiechem na twarzy. Ellenai dotąd go nie zauważyła. ”Aslanie! Kim on jest? Po co mnie kupił? Co mnie czeka?” zastanawiała się, schodząc na trzęsących się nogach z podwyższenia.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pon 16:36, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Nie 16:35, 03 Sty 2010    Temat postu: Ku Narrovhaven!

- Popatrzcie - powiedziała Maria, wysypując zawartość sakiewki na stolik.
Amos z Dorianem, siedzący na fotelach, zabrali się do liczenia. Obliczyli, że mają łącznie trzydzieści siedem, srebrnych drzew, oraz dwa złote lwy.
- Hmm, może uda nam się wytargować niższą cenę z kapitanem.
Gałęzie wierzby, rosnącej przy oknie, zastukały w szybę. Nagle, przez otwarty lufcik, wpadł nieprzyjemny, zimny powiew.
- Lepiej zamknę to okienko - powiedział Amos.
Wstał, podszedł do okna i zawołał:
- Chodźcie tu szybko!
Maria i Dorian podbiegli do fauna. Wyjrzeli za okno. Zobaczyli, że na zaczerwienionym od zachodu słońca niebie, zbliża się od wschodu ciemna linia. Na pewno była to chmura, chmura burzowa.
Błyskawice rozcinały niebo swoim blaskiem, a grzmoty sprawiały, że szyby dudniły w ramach. Dorian przewracał się z boku na bok. Każda burza, kojarzyła mu się z tą, która zwiastuje nieszczęście. Tak jak podczas poprzedniej wyprawy, atak na Ker - Paravel...
Nadejście poranka prawie nic nie zmieniło. Nadal padał rzęsisty deszcz. Jednak teraz nie migotały błyskawice. Troje podróżnych wyszło z karczmy. Każdy otulony był w płaszcz. Kierowali się ku portowi, szli prosto, główną ulicą, omijając kałuże. W porcie nie było zbyt wielu ludzi. Zapewne z powodu załamania pogody. Gdy towarzysze odszukali statek, którym mieli popłynąć do Narrovhaven, weszli na jego pokład. Kapitan początkowo nie chciał w ogóle słyszeć, że nie mają wystarczającej ilości pieniędzy. W końcu zgodził się, ale w zamian za brakujące pieniądze, Maria musiała zostawić mu swojego konia.
- Sprzedamy go w Narrovhaven, przynajmniej weźmiemy więcej, niż dostalibyśmy za ich przejazd - powiedział do bosmana.
Dwóch barczystych majtków poprowadziło ich do kajut. Jeden poprowadził królową do kajuty po prawej, a drugi Amosa i Doriana do kajuty po lewej. Gdy tylko przyjaciele znaleźli się za drzwiami, te trzasnęły i dał się słyszeć dźwięk klucza. Dali się zamknąć. Po paru minutach, rozległ się na korytarzu głos kapitana.
- No moje gołąbeczki! Niedługo zapłacicie mi za swoją podróż. Sprzedam was nietanio na targu w Narrovhaven!
- O nie! I my się znaleźliśmy w niewoli? - mówił elf do siebie. - Mieliśmy uratować dziewczyny, a zapewne do nich dołączymy.
Jednak, gdy Dorian wykonał ruch ręką, w kierunku świecy, stojącej na stoliku między czterema hamakami, ta zapłonęła niebieskim płomieniem.
" Przynajmniej zapomnieli, żeby zablokować moją magię" - pomyślał.
Płynęli parę dni, aż w końcu, wieczorem dotarli na Dorn.
[b]- O świcie mają zamiar zabrać nas na targ[/b] - powiedział Dorian do Amosa. - Jednak na pewno pokrzyżujemy ich plany! - to mówiąc, elf podszedł do drzwi.
Skierował ręce za siebie, a potem z całym impetem uderzył w nie. Drzwi zadrżały. Dorian przyłożył do nich rękę i powiedział:
- Mortis austium!
Drzwi zamieniły się w stary, spróchniały kawał deski. Elf zwieńczył dzieło kopniakiem.
Teraz zrobił to samo z drzwiami do kajuty Marii. Ta nie ukrywała zaskoczenia.
Gdy wyszli na pokład, zauważyli, że większość załogi jeszcze śpi. Jednak jeden z majtków, którzy siedzieli na bocianim gnieździe, zaczął krzyczeć, że więźniowie uciekają. Paru marynarzy doskoczyło do nich, z zamiarem zatrzymania uciekinierów. Zdenerwowany tym faktem Dorian złapał za ręce Marię oraz Amosa i wszyscy unieśli się nad pokład.
- Teraz pożałujecie, że nas pojmaliście! Danse Macabre!
Jeden marynarz za drugim padali jak muchy. Wszyscy martwi.
Przyjaciele szybko zniknęli w okolicznym lesie, za którym znajdowało się Narrovhaven.
Powrót do góry
Nat
Gość





PostWysłany: Nie 18:19, 03 Sty 2010    Temat postu:

Sprzedano Evanlyn.
Sprzedano Ellenai. Ireth dosłyszała fragmenty rozmowy kapitana statku z jakimś mężczyzną. Dom Uciech... Ireth nagle poczuła, jak brakuje jej powietrza. "O nie! Nienienienienie! To nie może przydarzyć się mnie!!" Nie miała czasu na rozmyślanie, bo tym razem to ona została wypchnięta.
Stała potulnie na środku, starając się omijać wzrokiem twarze kupujących, a zwłaszcza tego, który kupił już Ellenai. Nie na wiele się to zdało. Kapitan, gdy skończył wychwalać jej zalety i możliwe zajęcia, natychmiast skierował wzrok na Kiliona. Tamten podszedł do dziewczyny, by uważniej ją obejrzeć. Ireth wzdrygnęła się, czując jego dotyk. Kilion wrócił do kapitana statku.
- Doskonale - powiedział. - Jestem pewien, że świetnie się sprawdzi... Całkiem ładna, młoda, szczupła... Jest dziewicą? - spytał nagle. Kapitan potwierdził, ale Kilion nie wyglądał na przekonanego. - U nas, w Kalormenie, taka już dawno byłaby matką pięciorga dzieci.
- Jak ci się nie podoba, to sam sprawdź! - odrzekł zirytowany kapitan.
- Nie omieszkam, nie omieszkam... - zapewnił Kilion.
- To co, kupujesz ją?
- Ależ oczywiście, takie są najbardziej poszukiwane! Dam ci za nią... Piętnaście tysięcy.
- Czyś ty oszalał?! Za tyle nawet psa bym nie sprzedał!
Zaczęło się targowanie. Ireth usilnie starała się patrzeć na coś innego, niż ci dwaj mężczyźni. Nie chciała przyjąć do wiadomości, że ma zostać... zostać... nie, nie powie, nawet nie będzie o tym myśleć! Na pewno jej się wydaje, źle usłyszała...
W końcu zapłacono za nią dwadzieścia tysięcy. Nowy właściciel podszedł do dziewczyny i chwycił za sznur. Nie patrzył na nią nawet, tylko sprowadził z podwyższenia. Do Ellenai... Szybko przestał się nią interesować i skierował wzrok na pozostałe dziewczęta. Ireth na drżących nogach podeszła do Czarodziejki i chwyciła ją za rękę.
- Co się z nami stanie?!
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 18:33, 03 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai odwzajemniła uścisk ręki. Starała się być dzielna, żeby dodać otuchy przyjaciółce, ale sama nie czuła się dość pewnie...
- Nie wiem - odrzekła na jej pytanie, czując, że ma ściśnięte gardło. - Nawet go nie zauważyłam... Nie mam pojęcia, kim on jest, czego od na chce... Dziwne, że kupił nas dwie... Wiesz może, dlaczego?


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pon 16:45, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Nie 18:36, 03 Sty 2010    Temat postu:

- Ja... Ja usłyszałam. - Ireth miała tak ściśnięte gardło przerażeniem, że ciężko było jej mówić. - Słyszałam... Że mówił o Do... O Domu Uciech- zamilkła.
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 18:44, 03 Sty 2010    Temat postu:

- O czym? - Ellenai była przekonana, że źle usłyszała, ale gdy przyjaciółka powtórzyła nazwę, zamilkła na długą chwilę.
- Obawiam się, że w takim miejscu będziemy mieć tylko jedno zajęcie - stwierdziła grobwoym tonem.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pon 16:46, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Nie 18:48, 03 Sty 2010    Temat postu:

- Ale... Ale to niemożliwe! Nie! Dlaczego my....?! - Ireth zamilkła, bo coś jej się przypomniało. Przecież Ellenai za czasów poprzedniej niewoli musiała być nałożnicą! "No cóż, teraz to i tak nie ma znaczenia" - pomyślała.
- To nie może się zdarzyć właśnie nam! Nie! Za co...? - Kilion usłyszał, że nowe nabytki nie zachowują się cicho.
- Zamknąć się! - warknął. Ireth i Ellenai posłusznie zamilkły, ale gdy tylko znów się oddalił, aby obserwować sprzedaż, podjęły rozmowę.
- Ja... Ja tego nie przeżyję!
Powrót do góry
Evanlyn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 18:49, 03 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai i Ireth zostały sprzedane. Obydwie zostały kupione przez jedną osobę.
Tarkiina, która kupiła Evanlyn ruszyła w kierunku Killona.
- Chodź - zawołała za niewolnicą. Evanlyn ruszyła posłusznie za nią.
Z ich rozmowy zrozumiała, że razem kupują niewolników. Podeszła do Ellenai i Ireth.
-Czyli chyba będziemy razem. Ale wiecie może, co z nami zrobią? A co z Kingą i Soneą?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 19:03, 03 Sty 2010    Temat postu:

- Jesteś dziewicą? - zapytała cicho Ellenai, a gdy Ireth skinęła głową, westchnęła:
- Ja też. Będzie nam ciężko. Ten pierwszy raz jest najważniejszy i chciałoby się przeżyć go z kimś, na kim by ci zależało....
Ireth zaczęła szlochać, więc Ellenai z czułością przytuliła ją do siebie.
- Nie płacz, skarbie - pocieszała, choć i w jej oczach szkliły się łzy. - Wiem, to hańba, ale... jeśli taka jest wola Aslana, musimy się jej poddać... choćby nie wiem, jak nam było cieżko. On wie, co robi. Uspokój się - powtórzyła, bo Ireth zaczęła szlochać głośniej. Nie wiedziała już, jak pocieszyć dziewczynę, więc nachyliła się do jej ucha i wyszeptała swój ostatni argument:
- Podobno to nie jest takie złe. Ja sama nie mam doświadczenia, ale słyszałam wyznania innych kobiet... Podobno czasami bywa bardzo przyjemnie... choć wiele zależy od meżczyzny!
W tym momencie podeszła do nich Evanlyn. Mimo ciężkiego losu, jaki ich czekał, ucieszyły się, że będą razem. Przynajmniej tyle dobrego.
- Co z nami zrobią? - odrzekła Ellenai. - Obawiam się, że przypadł nam los najgorszy z możliwych - ciagnęła z pobladłą twarzą, bo choć starała się pocieszyć Ireth, sama też była przerażona. - Ireth mówi, że kupują nas do Domu Uciech - przerwała na chwilę, a Evanlyn zbladla tak samo jak ona. - Możemy się z łatwością domyśleć, co za pracę nam dadzą...
Znów przerwała na chwilę, gdyż miała okropnie ściśnięte gardło: przez łzy, strach, przerażenie..
- Co do Sonei i Kingi, to nikt ich jeszcze nie kupił - zakończyła i wszystkie popatrzyły w stronę przyjaciółek...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pon 16:49, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Nie 20:25, 03 Sty 2010    Temat postu:

- Ellenai... - wyszeptała Ireth. - To, że jestem dziewicą, nie oznacza, że nie wiem, jak to jest - uśmiechnęła się figlarnie, ale natychmiast spoważniała, przypominając sobie o czekającym je losie. Otarła łzy, chociaż nie było jej łatwo. Zasmucił ja widok Evanlyn: to oznacza, że ją czeka to samo! Biedaczka... Zerknęła w kierunku podwyższenia: właśnie ktoś kupił małą dziewczynkę, która rozdzierająco płakała. Ireth szybko odwróciła głowę. Czekająca ją przyszłość wyglądała na straszną. Czy już nie wystarczyłaby sama niewola...? Beznadziejność ich położenia była ogromna. Jacyś całkiem obcy mężczyźni, mogący im rozkazywać... Chciało się płakać, uciekać, cokolwiek! Byle tylko nie czekać z pokornie spuszczoną głową na podróż do Kalormenu,a potem Dom Uciech...
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
Strona 10 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island