Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
W niewoli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 16, 17, 18  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atim
Gość





PostWysłany: Pon 20:35, 17 Sie 2009    Temat postu:

- Wstawaj! - z kojącego snu Riliana wyrwał znajomy głos. Był to zarządca niewolników, który mu rozkazywał jeszcze w Kalormenie.
- Tak, już... - odpowiedział mag cicho i zapytał:
- Co się dzieje?
- Panicz Ahos życzy sobie, abyś usługiwał mu podczas przyjęcia.
Dopiero na odgłos słowa "przyjęcie" Rilian otrzeźwiał.
- Przyjęcie! Muszę szybko wracać i dokończyć przygotowania! - zeskoczył z łóżka, lecz zaraz ugiął się, jęcząc - ostatnia chłosta dała się mu we znaki. "Na wampiry i wilkołaki! Jakbym dostał w ręce tego, kto wymyślił chłostę, to..." z zamyślenia wyrwał go Krenon.
- Idziemy! Zaraz dostaniesz opatrunek, nie chcemy, żebyś zakrwawił podłogę, hahaha - obydwaj udali się do jednego z pomieszczeń w pobliżu; opatrunkiem okazał się kawałek szmaty i dwa rzemyki. Rilian jakoś się z nimi uporał i razem ruszyli dalej. Gdy wchodzili już na parter, Krenon skinął, żeby mag przeszedł do jednej z komnat - był tam strój, ale nie byle jaki. Dzieło Narnijczyków. Jednak nie było czasu na podziwianie. Mag zmienił pośpiesznie ubiór i udał się dalej. Sam przeszedł przez drzwi do sali bankietowej; tak jak się spodziewał, naprzeciwko wielkich drzwi swoje miejsce miała rodzina Ahosa...


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Pon 20:37, 17 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 8:29, 18 Sie 2009    Temat postu:

Justyna nie wiedziała, jak się nazywał właściciel Riliana - widzieli się przecież wtedy zaledwie minutę - i tak też odpowiedziała przyjaciółce. Dłużej nie mogły rozmawiać, bo Oro i Lasenne kazały im pomóc sobie w przebraniu się do uczty, a potem same miały się przebrać w szaty wysokich rangą niewolnic i kazały im iść za sobą na przyjęcie. Miały jak zwykle stać za ich łożami i im usługiwać. Justyna się nie przejmowała, Lasenne nie była uciążliwą panią, ale Estera westchnęła ciężko i czarodziejka pożałowała przyjaciółki. Oro na pewno będzie tak kapryśna, że Esterę po powrocie pewnie czeka chłosta...
Gdy weszły za swoimi paniami do sali bankietowej, gości było już pełno, ale przyjęcie jeszcze się nie zaczęło. Naprzeciwko drzwi siedziała rodzina gospodarza - Justyna poznała ową damę, która wcześniej witała gości. Obok niej siedział postawny, brodaty mężczyzna - zapewne jej mąż. Po drugiej jego stronie siedział 10 - , może 11 - letni chłopiec. Cała trójka była wspaniale przyodziana, a bił od nich taki blask klejnotów, że aż oczy bolały.
Dziewczęta weszły za swoimi paniami i zajęły miejsca za ich łożami, tak, aby w każdej chwili być gotowymi na ich polecenia. Chwilowo jednak niczego nie żadały, gdyż pogrążone były w zajmującej rozmowie na temat:" Czy lepiej mieć suknię z atłasu czy jedwabiu?", więc Justyna i Estera mogły się porozglądać po sali i nacieszyć oczy uroczystymi strojami gości.
W pewnej chwili przez drzwi wszedł młody mężczyzna. Bez wahania podszedł do rodziny gospodarzy, skłonił się z trudem (Justyna widziała grymas bólu na jego twarzy, najwyraźniej plecy go bolały - może został wychłostany, poruszał się sztywno) i zajął miejsce ze łożem chłopca. Justyna przyjrzała się bliżej twarzy niewolnika i... poznała go!
- Ester! - szepnęła gorączkowo, chwytając przyjaciółkę, która właśnie przyglądała się jakiemuś wielmoży z purpurową brodą, za ramię.
- Patrz! Tam! Obok gospodarzy, za łożem chłopca! Patrz! To Rilian!
Oro usłyszawszy jej głos, choć zaledwie szeptała, odwróciła ku niej głowę i przeszyła ją spojrzeniem:
- Milczeć! Niewolników winno się widzieć, a nie słyszeć! Na twoim miejscu Lan... - zaczęła się znajoma tyrada. Ale Justyna nie zwracała na to uwagi. Rozognionymi oczami wpatrywała się w drogą twarz przyjaciela...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 16:52, 05 Gru 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 10:53, 18 Sie 2009    Temat postu:

Ahos nie miał zwyczaju żądać zbyt wiele do jedzenia czy picia, więc wystarczyła mu kiść winogron i puchar nektaru pomarańczowego. Gdy Rilian doszedł do stołu z przysmakami, zauważył, że po przeciwległej stronie za jakimiś dwoma młodymi Tarkiinami stoją Justyna i Estera. Cóż to była za radość! Mag chciał chociaż na chwilę podejść do nich i powitać je, ale jedna z Tarkiin przeszyła go tak zimnym spojrzeniem, że cofnął się o krok i postanowił spróbować później. "Mam dosyć chłosty na dziś"pomyślał. Wziął więc ze stołu to, co potrzebował i ruszył w kierunku Ahosa.
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Wto 13:31, 18 Sie 2009    Temat postu:

Estera przybliżyła się do Justyny,
- Masz rację - szepnęła. - Trzeba się do niego jakoś dostać. Ale przy tej żmii to jest nie do wykonania. Normalnie mission impossible. Ale teraz na serio. Co robimy? I tak w ogóle to... - przerwała. Szturchnęła czarodziejkę i wskazała jej palcem miejsce, w którym kogoś zauważyła. - Niech mnie dunder świśnie! To jest Maria! Na kły Aslana! - elfkę poniosło.
- Czy ja wyrażam się niedostatecznie jasno?! Ma być cisza! Masz ty szczęście, że nie mam innego niewolnika ze sobą. Ale niech my tylko wrócimy do Nareil Mare. Pożałujesz! - syknęła Oro i trzasnęła o ziemię srebrnym kielichem z sokiem żurawinowym. - Posprzątaj to! Och, Lan, co ja z nią mam. Nawet sobie nie wyobrażasz! - i zaczęła ze swoją przyjaciółką rozmawiać. Estera wzięła się do roboty. Jak ona nienawidziła Oro! Z każdym jej słowem nienawiść rosła. "Przynajmniej Fal się ode mnie odczepiła" pomyślała. Gdy skończyła, popatrzyła na Justynę.
- I co teraz? - szepnęła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 14:47, 18 Sie 2009    Temat postu:

Maria spała jak kamień. Po długiej nocy spędzonej na czyszczeniu sukien Lii i Arahii księżniczka była bardzo zmęczona. Zwłaszcza, że perfidne siostry wylały na nie jeszcze jakieś paskudztwo, a delikatne, białe koraliki zrywały się za każdym razem, kiedy dziewczyna próbowała wyprać materiał.
Maria była tak wykończona, że nawet nie usłyszała głośnego krzyku Minhera, który wszedł do jej pokoiku, brutalnie trzaskając drzwiami. Dopiero smagnięcie batem ostro wyrwało księżniczkę z głębokiego snu.
- O co chodzi? - zapytała zszokowana. - Co się stało?
- WSTAWAJ! - wrzasnął Minher. - Dotarło?
Marii zawirowały gwiazdki przed oczami.
- Tak, tak... - wymamrotała i poderwała się z łóżka.
Tarkaan zażyczył sobie, aby w tym dniu ubrała coś naprawdę ładnego, więc Maria z ciekawością zajrzała do ciasnej szafy. Wisiała tam naprawdę piekna sukienka, ale widać było, że jest to strój niewolniczy. Księżniczka wzruszyła ramionami i szybko się przebrała.
Kiedy wyszła na zewnątrz, już stały tam Lia i Arahia z nadąsanymi minami.
- Wreszcie! - powiedziała obrażonym tonem Lia, kiedy zobaczyła Marię. - Co tak długo? Już zaczęłyśmy zapuszczać korzenie!
Więc księżniczka skłoniła się nisko i zaczęła je przepraszać.
- No już, przestań! - rzuciła Arahia. - To wygląda okropnie!
- I chodź już, bo się przez ciebie spóźnimy! - powiedziała Lia.
Tak więc wszyscy udali się do ogromnej sali. Była tak przystrojona różnorodnymi girlandami i klejnotami, że dłużej nie dałoby się tam wytrzymać. Tarkaan siedział już na swoim miejscu, za jego łożem stał Nirian, również przystrojony w piękne szaty. Ich spojrzenia spotkały się. Książę uśmiechnął się. Maria odwzajemniła uśmiech.
Księżniczka zaczęła przyglądać się innym gościom. Widziała jakieś dwie Tarkiiny, a za nimi... Dziewczyna zbladła - za nimi stały Justyna i Estera! A potem zauważyła kogoś jeszcze... Obok gospodarzy stał - Rilian! Serce mocniej zaczęło jej bić i długo nie słyszała słów Lii.
- Podaj... Mi... Wino! - krzyknęła jej po jakimś czasie prosto w twarz.
Maria podskoczyła, po czym drżącą ręką sięgnęła po niewielki dzbanek. Nalewając napój prawie by go rozlała, co jeszcze bardziej zirytowało Lię.
- Co się z tobą dzieje? - warknęła. - Chcesz zostać wychłostana?- Nie, pani! - rzekła pochylając głowę. - Przepraszam, pani!
Lia zrobiła obrażoną minę i sięgnęła po kielich.
Księżniczka skorzystała z okazji i szturchnęła Niriana.
- Spójrz tam, to Justyna i Estera! - szepnęła. - A tam Rilian!
Książę aż się zachłysnął.
- Rzeczywiście! - wymamrotał.
Maria stała tak i wpatrywała się to w Czarodziejkę i Elfkę, to w maga, a w jej sercu na nowo zawitała nadzieja na ucieczkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 14:56, 18 Sie 2009    Temat postu:

- Przynieś mi kielich wina - powiedział wezyr.
- A dla mnie tacę winogron - dodała Aria. Mag posłusznie ruszył w kierunku stołu z przysmakami. Wybrał jednak drogę obok Justyny i Ester. Gdy czarodziejka zobaczyła, że przechodzi obok nich, spytała o coś swoją panią i po chwili spotkali się przy stole.
- Justyna! Jak dobrze cię widzieć! - szepnął do niej mag, nalewając wino do pucharu.


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Wto 15:00, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 15:08, 18 Sie 2009    Temat postu:

Justyna ostrożnie wybierała owoce na talerzyk. Użyła tego wybiegu, aby móc podejść do stołu. Po prostu spytała Lasenne, czy chce owoce ze stołu. Gdy dziewczyna przytaknęła, czarodziejka wzięła talerzyk i szybko podeszła do stołu. Teraz starała się tu być jak najdłużej i jak mogła najwolniej, wybierała owoce.
- Ja też się cieszę, że cię widzę, Rilianie - odrzekła równie cicho. - Aslan nam błogosławi, że się znów spotkaliśmy... Wiesz, że jest ze mną Estera? Niedawno się odnalazłyśmy. A ty, co tu robisz?


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pon 18:03, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 15:13, 18 Sie 2009    Temat postu:

- Służę Ahosowi, to syn Wezyra, dzisiejszy solenizant. Wydawało mi się, że widziałem Marię i księcia - odpowiedział Rilian. Skończył nalewać wino i zaczął powoli wybierać kiście winogron.
- Twoja magia nadal nie działa? - spytał i bez odpowiedzi dodał:
- Jeśli uda ci się wymknąć w nocy, po pokazie możesz mnie znaleźć w stajni. Będę przygotowywać wszystko na polowanie - zakończył.
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 15:36, 18 Sie 2009    Temat postu:

Justyna zaniemówiła ze zdziwienia.
- Widziałeś Marię i księcia? Naprawdę? - szepnęła, gdy już odzyskała oddech. Mag pokiwał głową.
Obejrzała się na swoją panią. Ta marszczyła brwi i Justyna zrozumiała, że musi zaraz wracać. Niestety nie może dłużej rozmawiać z Rilianem.
- Będę - dodała, dokładając ostatnie owoce. - Magia nie działa, ale przyjdę, nawet gdyby mnie znów miała czekać chłosta. Będę w stajni po północy - dokończyła i uśmiechnąwszy się do Riliana, odeszła do Lasenne. Podała jej talerzyk z owocami.
- Co się tak guzdrałaś? - spytała Lasenne.
- Starałam się, aby wybrać najpiękniejsze, pani - odpowiedziała z ukłonem Justyna.
Gdy Lasenne jadła, czarodziejka rozglądała się po sali, szukając Marii i księcia. I wreszcie ich zobaczyła! Oboje! Po tak długim czasie! Radość wypełniła jej serce."Brakuje tylko Traq i Ireth - pomyślała - a bylibyśmy wszyscy... " Nie śmiała jednak zwrócić ich uwagi na siebie. Syciła tylko oczy ich widokiem. I to był jej błąd. Gdy Oro zobaczyła ją taką zapatrzoną, spojrzała w to samo miejsce i... sapnęła ze zdumienia. Jej oczy wlepione były w księcia.
- Na Tasza - wykrztusiła. - Jaki przystojny jest ten niewolnik! Na wielkiego Tasza, muszę go mieć. Gdzie jest ojciec? - zaczęła się rozglądać po sali. - Musi mi go kupić!
Podeszła do ojca, coś mu szeptała, a że ojciec nie umiał jej niczego odmówić, wkrótce podszedł do pana księcia. Nie minęło pół godziny a książę stał się własnością Oro. Justyna zakryła oczy. To jej wina!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 18:22, 10 Lip 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:00, 18 Sie 2009    Temat postu:

To wszystko działo się tak szybko!... Tarkaan, złoto i Nirian - te obrazy przelatywały Marii przed oczami z prędkością światła. Długo dźwięczały jej w uszach słowa: "Kupuję tego niewolnika!", a potem krótka i bolesna odpowiedź jej pana: "Zgoda".
Nirian ział wściekłością - zaciskał pięści, jego twarz wyrażała zacięty sprzeciw, robił wszystko, by uświadomić swojemu nowemu panu, że nie ma zamiaru z nim pójść, ale on nie znosił sprzeciwu. Podumał chwilę, spojrzał na Marię, potem na Niriana i szepnął mu coś do ucha. Książę zadrżał i zrezygnowany powlókł się za Tarkaanem.
Maria była blada. Nie mogła w to uwierzyć. Nogi same się pod nią ugięły, żeby nie upaść, musiała oprzeć się o kolumnę. Lia i Arahia patrzyły na tę scenę ze zdumieniem i cichą satysfakcją.
Ale księżniczkę to nie obchodziło. Teraz nic się już nie liczyło. Nie obchodziła jej ani chłosta, ani kara. Nic. Ukryła twarz w dłoniach tak, aby nikt nie zobaczył spływających po niej łez.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Traquair
Moderator
Moderator


Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: ze Smoczej Stolicy

PostWysłany: Wto 17:37, 18 Sie 2009    Temat postu:

Traq jak zwykle została pozostawiona pod strażą gdzieś w kącie ogrodu i dolatywały ją tylko dalekie odgłosy zabawy. Nudziła się niemiłosiernie i z braku lepszego zajęcia spojrzała po raz pierwszy od bardzo dawna w niebo. Gwiazdy wciąż przepowiadały niebezpieczeństwo i nieszczęście. Ale tuż nad widnokręgiem błyszczały trzy gwiazdy układające się w kształt litery V.
- Czyżby... - zawahała się Traq. - Czyżby miało się niedługo wydarzyć coś dobrego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 18:02, 18 Sie 2009    Temat postu:

Oro była zadowolona. Jej oczy błyszczały triumfem. Gdy nieszczęśliwy ksiażę podszedł do niej, ona posunęła się trochę na łożu, dając mu znak, żeby usiadł obok niej. To było wyróżnienie, a książę nie śmiał się sprzeciwiać, więc nieśmiało usiadł. W tym momencie jego oczy spotkały się z oczami Justyny i rozświetliły się na jej widok. Nie był sam! Justyna uśmiechnęła się do niego, starając się chociaż w ten sposób dodać mu otuchy. Książę to doceniał, ale jednak wciąż zwracał twarz ku przeciwległemu kątowi sali, gdzie stała wybladła Maria.
Natomiast Oro spoglądała na niego tak, jakby chciała go pożreć żywcem. Starała się być dla niego miła, podsuwała mu smaczne kąski. "Na kły Aslana! - pomyślała Justyna. - Ona się w nim zadurzyła! A jeśli - policzki Justyny pokryły się bladością równą chyba policzkom Marii - ona chce go wziąć na nałożnika? Tak jak kiedyś Korradin mnie?" Wszystko wskazywało na to, że tak właśnie jest. Oro była chyba zdecydowana spędzić najbliższą noc z księciem. Biedny chłopak! Musieć być posłusznym takiej zołzie...
Ksiażę nie bardzo wiedział, jak się zachować. Nie spodziewał się takiej uprzejmości i nie wiedział, o co jej chodzi, dopóki nie spojrzał Oro w oczy. Gdy to zrobił, zrozumiał. Skulił się i przymknął oczy.
Justyna pragnęła mu jakoś pomóc, nie wiedziała jednak, jak. Po kilku minutach zobaczyła, że Oro teatralnie podniosła rękę do czoła i rzekła:
- Och, ależ mnie rozbolała głowa! Muszę się położyć. Niewolniku, odprowadzisz mnie do sypialni - poleciła księciu.
Książę poderwał się z miejsca i ujął jej dłoń. Czarodziejka zrozumiała, że Oro nie zamierza czekać do jutrzejszej nocy. Było jej tak strasznie żal księcia i poczuła taką potrzebę chronienia go, że zagrodziła drogę Oro i powiedziała:
- Nie rób mu krzywdy, pani!
Oro wybałuszyła oczy na taką zuchwałość. Przez chwilę nie mogła wydusić słowa. A potem zwróciła się do Lasenne:
- Lan... słyszałaś, co powiedziała twoja niewolnica? Nie zamierzasz nic zrobić?!
Jej przenikliwy, piskliwy głos rozniósł się po całej sali, ucichły rozmowy. Wszyscy spojrzeli w ich kierunku.
Lasenne podniosła się z miejsca. Nie chciała karać Justyny, ze względu na to, co kiedyś przeszła z jej matką, ale powiedziała "nie" wolnej Tarkiinie... To nie mogło ujść jej płazem.
- Masz rację - odrzekła. - Ahoszito - zawołała. Stojący przy drzwiach nadzorca natychmiast podszedł i skłonił się panience.
- Zabierzesz Justynę i dasz jej 50 batów - rzekła do niego Lasenne. - A potem przyprowadzisz ją tutaj z powrotem. Nieważne, jak się będzie czuć. Zostanie ze mną do końca uczty.
Ahoszita zaczął ciągnąć Justynę ku drzwiom. Odchodząc, czarodziejka jeszcze spojrzała za siebie. Wszyscy wciąż na nią patrzyli. Zobaczyła triumfalne oczy Oro. Była zadowolona, chociaż gdyby to od niej zależało, pewnie kazałaby zasiec ją na śmierć. Widziała zamarłe w śmiertelnym zdumieniu twarze Riliana, Marii i Estery, a także księcia. Jakże żałowała, że nie może jednak nic zrobić dla tego ostatniego! Nie mogła go uchronić!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 18:26, 10 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 18:37, 18 Sie 2009    Temat postu:

- Rilian, przynieś mi odrobinę... - Ahos nie zdążył dokończyć zdania, bo po sali rozległ się czyjś strasznie piskliwy głos. Wszyscy spojrzeli w kierunku jego źródła. Rilian zamarł - Justyna zagradzała drogę jakiejś młodej Tarkiinie, która w dodatku trzymała pod rękę... księcia. Najwyraźniej coś strasznego miało się wydarzyć, skoro czarodziejka stanęła na drodze jakiejś wysoko urodzonej laluni.
- Muszę coś zrobić! - pomyślał, a raczej powiedział cicho Rilian. Ahos szturchnął go w bok
- Wiem o twoich chłostach, nie chcę cię karać w moje urodziny - brzmiało to bardziej jak rozkaz, niż rada. Dwa tygodnie przebywania z ojcem zaczęły zmieniać miłego chłopca w normalnego, kalormeńskiego Tarkaana. Mag posłusznie cofnął się o krok i patrzył, jak jeden z zarządców ciągnie Justynę za wielkie drzwi.
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 19:10, 18 Sie 2009    Temat postu:

Świat był zamazany. Maria nie widziała nic, nie czuła nic, ani nic nie słyszała. Wszystko było za mgłą. Księżniczka opierała się o zimną kolumnę, a raczej tylko jej się tak wydawało. Tak naprawdę kurczowo się jej trzymała. Nie mogła nic innego zrobić, nie mogła się ruszyć, czuła jakby właśnie ktoś wyrwał jakąś cząstkę niej. Trwała tak, w bezruchu i czekała. Sama nie wiedziała, na co. Po długim czasie zaczęły do niej dochodzić odgłosy zewsząd. Słyszała tubalny głos swojego pana, drażniące krzyki Lii i Arahii, rozmowy zebranych na przyjęciu i... nagle Maria poczuła się tak, jakby wynurzyła się spod wody. Usłyszała piskliwy i skrzeczący głos Oro. Przez chwilę dziewczyna nie wiedziała, o co chodzi, co się dzieje, ani gdzie się znajduje, jednak szybko uderzyła ją fala niepokoju i zrozumiała dlaczego kapryśna Tarkiina kupiła Niriana. Ona się w nim zakochała! Księżniczce zakręciło się w głowie, poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku i w rezultacie jeszcze mocniej wpiła się w kolumnę.
"Zaraz chyba zemdleję!"przeszło jej przez myśl.
Poczuła na sobie spojrzenia swoich towarzyszy, ale nie mogła nic zrobić, nie mogła dać im do zrozumienia, że jest w porządku... Bo tak nie było!
Teraz co innego zwróciło jej uwagę. Justyna. Czarodziejka stała naprzeciw Oro z wojowniczym wyrazem twarzy.
"Próbuje ją powstrzymać?..." pomyślała Maria.
Jednak zaraz potem jakiś sługa pociągnął Justynę za sobą, zapewne na chłostę. Tak, to było oczywiste - dopiero teraz dziewczyna zauważyła tryumf w oczach Oro.
"Podła żmija!" pomyślała z wściekłością księżniczka. "Podła żmija bez serca!"
Po policzkach Marii znowu pociekły łzy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 20:16, 18 Sie 2009    Temat postu:

Przez długą chwilę nikt się nie odezwał, ale na twarzy wielu Tarkaanów i Tarkiin widać było uciechę. Ale przedstawienie! Lepsze niż ci połykacze ognia!
Ci, którzy znali rozkład domu Wezyra i wiedzieli, że pokój wymierzania kary niewolnikom był prawie naprzeciwko wielkiej sali bankietowej, nadstawiali pilnie uszu, czy nie usłyszą krzyków katowanej niewolnicy. Ale nic nie było słychać. Ci bardziej ciekawscy posunęli się nawet bliżej drzwi, aby lepiej słyszeć. Niektórzy nawet wyszli na korytarz, sądząc, że może nadzorca nie wykonuje kary. Ale słychać było wyraźnie świst bicza. Jednak z ust dziewczyny nie wydobył się ani jeden jęk.
Gdy Ahoszita ciagnął Justynę w stronę "pokoju tortur", jak ten pokój nazywali niewolnicy, dziewczyna przysięgła sobie, że nie będzie krzyczeć. Nie da rozrywki tym wrednym Kalormeńczykom, którzy zapewne chcieliby usłyszeć jej krzyki cierpienia. O, zawiodą się! Ahoszita przyciągnął czarodziejkę do słupa pośrodku pokoju i przywiązał do niego jej ręce. Potem obnażył jej plecy, ściągając górę sukni. Wziął zamach i :
- Jeden!
Uderzenie zapiekło żywym ogniem, ale Justyna zagryzła wargi i wytrzymała.
- Dwa! - to uderzenie było jeszcze boleśniejsze, bo przecięło skórę poprzedniej blizny.
- Trzy!
Ból zaczynał się stawać wszechogarniający...
Przy dziesiątym Justyna miała ochotę wyć z bólu, ale przecież obiecała sobie...
Przy dwudziestym zaczęło się jej robić ciemno przed oczyma...
Przy trzydziestym była pewna, że zaraz zemdleje...
Przy czterdziestym zapomniała, gdzie jest. Jej świat był teraz po prostu tylko bólem.W jej głowie została tylko jedna myśl:
"Aslanie, zabierz mnie teraz do siebie prosiła. Nie wytrzymam dłużej..."
Gdy padło wreszcie ostatnie, 50 uderzenie, czarodziejka była ledwo przytomna. Było jej wszystko jedno, nie wiedziała, kim jest, gdzie jest, pragnęła tylko upaść twarzą na ziemię i pragnęła, aby pozwolili jej leżeć tak długo, jak zechce... Właśnie w tej chwili zemdlała. Ale wnet ocucił ją dzban zimnej wody, którą Ahoszita wylał jej na głowę. Znów poczuła potworny ból.
- Wstawaj, niewolnico - warknął na nią Ahoszita. - Panienka kazała mi zaprowadzić cię z powrotem na ucztę!
Z powrotem? On myśli... przecież ona nie utrzyma się na nogach. W tym stanie nie będzie mogła usługiwać Lasenne, a wtedy pewnie czeka ją kolejna chłosta... Następna, tak krótko po tej, na pewno ją zabije!
Lecz Ahoszita chciał tylko wykonać rozkaz. Brutalnie chwycił dziewczynę za ramię i podniósł ją. Tym razem dziewczyna nie zdołała powstrzymać jęku. Nastepnie Ahoszita zarzucił górę sukni na jej plecy. Materia natychmiast przywarła do ran i zaczęła przesiąkać krwią. Ahoszita, wciąż trzymając czarodziejkę mocno za ramię (i dobrze, że tak trzymał, inaczej Justyna pewnie by upadła) zawlókł ją z powrotem do sali bankietowej i podprowadził do Lasenne.
Po wyjściu Ahoszity z Justyną rozmowy i śmiech stopniowo powróciły, ale teraz znowu zrobiło się cicho. Wszyscy goście i niewolnicy patrzyli na bladą dziewczynę, z krwawiącymi plecami, która niepewnie stąpając i co krok się potykając, zdążała ku łożu swej pani.
Lasenne w pierwszej chwili zrobiło się żal Justyny i pożałowała, że kazała ją ukarać. Zaraz jednak przypomniała sobie, co zrobiła jej niewolnica i że okryłaby się hańbą wobec wszystkich tu zebranych, gdyby nie kazała jej ukarać! Przybrała więc surowy wyraz twarzy, gdy kazała Justynie stanąć jak poprzednio za jej łożem i uważać na każde jej skinienie. Wszyscy widzieli, że dziewczyna oddałaby wszystko za to, żeby pozwolono je chociażby usiąść, nie miała bowiem siły stać, ale zebrawszy resztki woli (bo sił już nie miała), stanęła na trzęsących się nogach za łożem Lasenne. Widać jednak było, że lada chwila może zemdleć. Natomiast Justyna starając się zapomnieć o ranach pleców, których krwią tył sukienki tak przemókł, że zaczęła ona skapywać na podłogę, ogarnęła zamglonym wzrokiem całą salę. Zdołała zauważyć tylko, że Oro i księcia nie ma. A więc wszystko na darmo... A więc cierpiała na próżno! Zagryzła wargi i pochyliła glowę. Z jej oczu dopiero teraz zaczęły cicho skapywać łzy. Nie płakała jednak z powodu bólu pleców, nie nad sobą. Płakała nad losem księcia i jego hańbą! Wszak zhańbiony król Narnii, to hańba całej Narnii. A ona, wybrana przecież przez Aslana do ratowania Narnii, nie zdołała ustrzec jej przed pohańbieniem! O, jakże jest niegodna! Aslan się pomylił, wybierając ją do tej misji. Zawiodła. Ściągnęła hańbę nie tylko na głowę księcia i Narnię, ale nawet na własną. Dopiero wtedy z jej gardła wyrwał się szloch.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 16:57, 05 Gru 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 8 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island