Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Zdanie-opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Galma
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 12:42, 30 Maj 2009    Temat postu:

Wysłany: Pią 16:51, 29 Maj 2009 Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:18, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 20:07, 30 Maj 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 12:04, 31 Maj 2009    Temat postu:

Wysłany: Sob 20:07, 30 Maj 2009 Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:21, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Nie 16:48, 31 Maj 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 16:55, 31 Maj 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Nie 17:00, 31 Maj 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 9:19, 01 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:31, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 19:50, 01 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pon 21:30, 01 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 9:58, 02 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" .Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek, który zaraz wybuchł, jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno, co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:31, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 12:36, 02 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 13:06, 02 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pon 21:20, 08 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić?"
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 11:03, 09 Cze 2009    Temat postu:

Wysłany: Pon 21:20, 08 Cze 2009 Temat postu:


Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek. który zaraz wybuchł. jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało, a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj - przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty" -przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie, moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:30, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 13:55, 09 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Galma Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island