Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
W niewoli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 16, 17, 18  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atim
Gość





PostWysłany: Czw 17:24, 13 Sie 2009    Temat postu:

Wstało słońce, dziś przyjęcie. Rilian wczesnym rankiem udał się na posiłek, a potem wyszedł z zamku i wraz ze swoim nadzorcą i kilkoma innymi niewolnikami ruszyli w stronę małego miasteczka pod Anvardem, nazywanym Arche. Mieli się tam zjawić wszyscy zatrudnieni sztukmistrzowie. Byli połykacze ognia, błaźni, magicy, ale zabrakło zażyczonych sobie przez Ahosa łuczników i wojowników. Po chwili zjawili się cyrkowcy. Naprawdę, Wezyr nie żałował złota na czternaste urodziny syna. Mag wiedział, że chłopiec nie byłby rozczarowany brakami, jednak jego rodzice... Rilian nie mylił się, po powrocie: chłosta - dwieście batów. Gdy ocknął się po półgodzinie, stał nad nim Orion, który trzymał dzban wody.
- Przemyj rany, tu masz jakieś skrawki materiału, za dziesięć minut masz się stawić w ogrodzie i wrócić do pracy. Ogłoszono, że każde ociąganie się będzie nagradzane chłostą, więc muszę już iść - zakończył i wyszedł z ciemnego pomieszczenia, w którym się znajdowali. Po chwili mag z wielkim wysiłkiem wstał, opatrzył sobie rany i powoli ruszył w stronę ogrodu.


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Czw 17:38, 13 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 18:40, 13 Sie 2009    Temat postu:

Czas leciał szybko. Maria nawet nie zdawała sobie sprawy, kiedy mijały dni, tygodnie, a nawet miesiące. Praca w ogrodzie z początku wydawała się księżniczce pasjonująca, dzięki radom Anilewe i wspólnej pracy, później jednak wszystko straciło urok, a to przez dwie uciążliwe córki Tarkaana - Lię i Arahię. Codziennie znęcały się nad biedną Marią, docinając jej, a czasem nawet skarżąc swemu ojcu, że księżniczka niepoprawnie wykonuje swoją pracę, co doprowadzało do chłosty, chociaż dziewczyna robiła wszystko dobrze i starannie. Maria miała ich już serdecznie dość, zwłaszcza, że nie odstępowały jej na krok i ciągle jej dogryzały. Pewnego dnia jej prześladowczynie nie zjawiły się w ogrodzie, ponieważ miały jakieś ważne spotkanie, czy coś podobnego i księżniczka miała chwilę wytchnienia. Wtedy to na mały dziedziniec przed pałacem wbiegł zziajany posłaniec.
- Wiadomość do Enhara Tarkaana! - wykrzyczał pośpiesznie.
Kiedy zobaczył Marię podszedł do niej i dysząc ciężko zapytał:
- Czy szlachetny Tarkaan jest w pałacu?
- Tak, raczej tak - odpowiedziała księżniczka. - O co chodzi?
- Mam dla niego ważne zaproszenie - wyrzucił z siebie mężczyzna. - Mój pan kazał mi szybko to załatwić, w tym tygodniu tyle pracy!
Tyle pracy? Maria zastanawiała się chwilę, skąd mógł być ten posłaniec. A jeszcze ciekawsze było samo zaproszenie..
- Zaniosę wiadomość do mego pana - rzekła księżniczka.
Posłaniec przyglądał jej się chwilę, ale potem machnął ręką i powiedział:
- Tylko zrób to na pewno! Nie mam ochoty być znów wychłostany.
- Nie ma sprawy - rzuciła przelotnie dziewczyna, po czym szybko skierowała się w stronę pałacu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Traquair
Moderator
Moderator


Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: ze Smoczej Stolicy

PostWysłany: Czw 21:21, 13 Sie 2009    Temat postu:

Uroki "wycieczek" nad rzekę po wodę. Spotkania z innymi niewolnikami i zbieranie wiadomości o tym, co się dzieje w okolicy. W ten sposób Traq dowiedziała się o planowanym przyjęciu. Wszyscy wydawali się być nim bardzo podekscytowani, ale ona po przyjęciu u Tisroka wiedziała już, jak to dokładnie wygląda. Zresztą teraz, gdy była tylko jednym z wielu "zwierząt pociągowych", nie miała żadnych szans na udanie się tam wraz ze świtą swojego nowego pana. Liczyła tylko na to, że może łatwiej będzie jej uciec. Miała w końcu jakieś szanse - nie była słabym człowiekiem, mogła galopem oddalić się na znaczną odległość i skryć w górach. W końcu to Archenlandia, a nie pustynie Kalormenu!
Pewna informacja, którą zasłyszała od jednej z niewolnic, postawiła przy planie ucieczki duży znak zapytania...
- Podobno to wszystko organizuje jakiś niezwykły niewolnik! - mówiła jedna praczka do drugiej. - Podobno nie pochodzi z Kalormenu i jakoś tak dziwnie się nazywa... Ralin? Rilin? Nie pamiętam, ale dziwnie. Wyobrażasz sobie?
Może nie warto było sobie robić nadziei po tak mało precyzyjnej informacji, ale Traq postanowiła zaryzykować i założyć, że mowa o Rilianie. W końcu w Taszbaanie widziała Esterę, to może tutaj Riliana? Kto wie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pią 10:43, 14 Sie 2009    Temat postu:

Gdy Estera wraz z Rire zmywały naczynia po śniadaniu, do kuchni wszedł Verdolino i powiedział.
- Estera? Panienka Oro pragnie cię widzieć za trzy minuty w swojej komnacie - oznajmił. Elfka wiedziała, że przy panience nie wolno się ociągać, bo spóźnienie równe było chłoście. Więc wytarła mokre ręce w fartuch, po czym zrzuciła go z siebie i jak strzała wyleciała z kuchni. Popędziła po shodach i zatrzymała się przy drzwiach młodej Tarkiiny. Zapukała trzy razy.
- Wejść! - krzyknęła dziewczyna. Esti ostrożnie otworzyła drzwi, weszła z opuszczoną głową. Słoniła się tak nisko, jak tylko mogła, po czym zamknęła drzwi.
- Słuchaj, niewolnico - zaczęła swoim sztucznie słodkim głosem. - Na przyjęciu u Tisroka (oby żył wiecznie!) spisałaś się bardzo dobrze. Otóż szykuje się przyjęcie. Czternaste urodziny syna wezyra. Na które wraz z mym ojcem zostałam zaproszona. I postanowiłam, że pojedziesz w roli mojej osobistej służącej - powiedziała i na jej ustach pojawił się diabelski uśmieszek, po czym dodała:
- Acha. I powiem praczce, żeby znalazła ci coś lepszego niż te szmaty, które masz na sobie. Nie możesz wygladać jak ostatni żebrak, służąc mnie. A teraz wracaj do pracy! - rozkazała i skinęła ręką. Elfka dygnęła głeboko i wyszła. "Jeśli Falsonia nie pojedzie, to jestem w siódmym niebie! W sumie jako jego NARZECZONA nie jest rodziną... A zresztą. Zapewne Justyna tam będzie i Traq pewnie też. I skoro Rilian był u Tisroka, to tu z pewnością też. Tylko co z Marią i Amosem? Aslanie, spraw by pojawili się wszyscy!" myślała w drodze do kuchni. I opowiedziała o wszystkim Rire. Trochę żal było zostawiać przyjaciółkę w posiadłości, ale nadzieja, że być może uda się uciec, przepełniała serce Estery.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Pią 10:44, 14 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Pią 12:00, 14 Sie 2009    Temat postu:

Ostrzeżenie: eksperymenty z narracją!

Kupiłem cię, abyś była prezentem dla mojego przyjaciela, Tarkaana Korradina. Za kilka miesięcy będzie przebywał w tych okolicach, wtedy też wypada rocznica jego narodzin. Kupiłem ciebie aż na Wielkim Targu, na targu cudeniek... Do tego czasu będziesz moją osobistą niewolnicą. Później przyjdzie tu ktoś i wszystko ci wyjaśni. Pracę zaczynasz jutro o świcie. Zrozumiałaś?
– Tak, panie – odrzekła.
– I lepiej wykonuj moje polecenia, bo nie chciałbym [i]uszkodzić prezentu... – [/i]dodał, wychodząc.
Ireth usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Nie chciała, by ktokolwiek widział jej łzy. Więc ma być podarunkiem dla innego Tarkaana, a wcześniej – osobistą niewolnicą ."Na czym to będzie polegało?" pomyślała...
– Aslanie, pamiętaj o mnie – wyszeptała.
Pamiętał o niej jednak ktoś inny. Po pewnym czasie do pokoju wszedł Amisz, nadzorca niewolników. Wyjaśnił jej, na czym będzie polegała praca: gdy tylko usłyszy dźwięk dzwonka, ma udać się do komnaty pana i wykonać jego polecenie. Poza tym w ciągu dnia też będzie mieć zajęcie (usługiwać panu podczas uczt, sprzątać komnatę, zabawiać gości śpiewem). Dowiedziała się również, w którym miejscu w budynku znajdują się jakie pomieszczenia. Potem znowu została sama. Wieczorem zjadła kolację wraz z innymi niewolnikami. Szybko zasnęła.

*~*~*

Ireth budzi się o świcie. Ptaki beztrosko ćwierkają za oknem, ćwir ćwir, wolne ptaki.
Wstaje i ubiera się ("Nie chcę, nie chcę"!).
Wchodzi do komnaty Tarkaana ("Jaka piękna, piękna, piękna!).
Sprząta. Szykuje ubrania. ("Tylko ćśś, i chodzić na palcach, bo się obudzi!")
Usługuje przy śniadaniu ("Wcale nie jestem głodna, wcale", mówi sobie). Potem sama spożywa posiłek wraz z innymi niewolnikami.
A później praca ("Przynieś mi wina!"), praca (Posprzątaj to!), praca ("Źle! Czy ty nic nie potrafisz?![color=blue]"[/color]). Chociaż nie wydaje się to tak aż tak męczące, Ireth pada wieczorem na łóżko i śpi, bez snów i bez przerwy.
(A dni mijają niezauważenie).

*~*~*

Już wkrótce przyjęcie – mówi pan. (Ireth nic nie mówi, nie wolno!)
– Pałac, w którym będzie przyjęcie, jest odległy o dzień drogi ("Jeden dzień drogi po gorącym piasku?")
Pojedziesz konno w moim orszaku. (Ach, dziękuję za łaskawość!).
Czas pożegnać się z przyjemną pracą u mnie (Czy u Korradina może być gorzej niż tu?).
– Możesz odejść do swojego pokoju.
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 12:28, 14 Sie 2009    Temat postu:

Lasenne wróciła wieczorem niemal tańcząc i klaszcząc w dłonie.
- Wyobraź sobie, że Oro też jedzie! Na pewno pojedziemy razem!
"Aslanie, strzeż mnie!" pomyślała Justyna.
- Pewnie się ucieszysz - dodała Tarkiina. - Oro bierze za służącą tą twoją koleżankę... no wiesz, tę wojowniczkę...
- Esterę? - zaptała Justyna z szybko bijącym sercem.
- Właśnie ją!
" Biedna Estera!" pomyślała czarodziejka.
- A teraz spakuj moje najpiękniejsze suknie i najładniejszą biżuterię! Jutro z samego rana ruszamy do zamku wielkorządcy. Nie mogę się już doczekać!
Gdy wreszcie Justyna została sama, zaczęła pakowanie. Mechanicznie wykonując kolejne, dobrze znane czynności, myślała:
" Kolejne przyjęcie. Przy poprzednim u Tisroka udało mi się spotkać Esterę i Riliana. Gdyby teraz tak udało mi się spotkać Marię, Trag i Ireth! I Riliana, Estera będzie ze mną... Aslanie, miej nad nami litość i pozwól nam się wreszcie spotkać wszystkim!" modliła się.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 15:37, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pią 12:48, 14 Sie 2009    Temat postu:

- Co tak długo? - krzyknęła Tarkiina, gdy tylko Rilian wszedł do ogrodu. Mag nic nie odpowiedział, stał z pochyloną głową.
- Wiesz, że już dziś przyjęcie, a nic nie jest gotowe! - ciągnęła Aria. Jednak w przeciwieństwie do jej słów, wszystko było gotowe, stoły zapełnione były jedzeniem, na scenie artyści przeprowadzali próby a po ogrodzie nadal krzątało się wielu niewolników.
- Nie chcę, aby nasi goście odeszli niezadowoleni, więc idź do stajni i przygotuj ekwipunek łowiecki. Jutro przed południem wszyscy goście wyruszą na polowanie - Tarkiina zniknęła w labiryncie krzewów i kwiatów. Do maga podszedł Wezyr:
- Udaj się do psiarni i każ przygotować psy. Potem znajdź zarządcę Rezusa i powiedz, że ja cię przysyłam - mag skinął głową i udał się przez ogród pałacowy, zamek i dziedziniec w kierunku zbrojowni oraz stajni.


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Pią 12:49, 14 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pią 15:12, 14 Sie 2009    Temat postu:

Nastał wieczór. Elfka siedziała na swoim posłaniu i myślała o wszystkim, co się dzieje, gdy ktoś zapukał do drzwi. To była praczka ze strojem dla niej. Estera podziękowała i przymierzyła to, co jej przyniesiono. A była to długa tunika z szerokimi rękawami i spodnie przylegające ciasno do nóg. Strój miał biały kolor i przeszywany był zieloną nitką. Potem zauważyła, że do kompletu dołączona jest jeszcze opaska, na której wyszyty był złotą nitką żonkil. "Żonkil? Co, u diabła, ma znaczyć żonkil?". Ponieważ niewolnikom nie wolno było się przeglądać w lustrach [tak zażyczyła sobie Falsonia], elfka przejrzała się w szybie. "Wyglądam idiotycznie. Gdyby nie ta opaska... Muszę jakoś zabrać ze sobą mój dawny strój. Dobrze, że mi go nie zabrano" pomyślała, przebrała się i spakowała stare ubranie w swoją torbę. Po czym położyła się spać.
Nazajutrz Ahdar, Oro, Falsonia "Musiał zabrać te wredną żmiję?! Po prostu cudownie. Szczyt moich marzeń. Słodko" i orszak niewolników. Razem z nimi wybrali się oczywiście Korradin, Lasenne i kto inny, jak nie Justyna?! Oni także wzięli ze sobą kilku swoich niewolników.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Pią 16:51, 14 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 18:53, 14 Sie 2009    Temat postu:

Kartka papieru zwinięta była bardzo starannie, w rulonik. Opasana była mocną, bordową wstążką, do której przygwożdżony był lak z odbitym jakimś niezrozumiałym wzorem.
"Zaproszenie..." myślała Maria."Ciekawe, od kogo?"
Księżniczka miała ochotę otworzyć list i przeczytać wszystko, co jest tam napisane, ale wiedziała, że za coś takiego mogłaby jej grozić okrutna kara, więc całą swoją wolą powstrzymała się i popędziła do ulubionej sali Tarkaana. W korytarzu oczywiście musiała się zderzyć z Lią i Arahią.
"Na kły Aslana! Tylko nie to!" myślała gorączkowo. "Nie teraz!"
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy? - zaczęła szydzić Lia.
- A gdzie to się tak spieszysz, kochana? - zawtórowała jej Arahia.
Maria zacisnęła zęby. Jeśli szybko czegoś nie wymyśli, to już po niej. Kolejna chłosta gwarantowana. Córki Tarkaana wykorzystają każdą okazję, aby znęcać się nad niewolnikami.
- No, dokąd to? - syknęła ponaglająco Lia.
- Do twego ojca, pani - rzekła Maria i skłoniła się nisko. Niestety nie dość nisko.
- Jak śmiesz?! - krzyknęła Arahia. - Powinnaś przed nami klęknąć!
Tak więc księżniczka musiała posłusznie spełnić wymogi prześladowczyń.
- Wybacz mi, pani - rzekła.
- Kto ci pozwolił się odezwać?! - wrzasnęła Lia.
Więc Maria milczała. Jak się okazało, to tylko podsycało gniew Lii.
- Pytam się!
- Nikt, pani - powiedziała cicho Maria.
- A cóż to masz w ręce? - zapytała Arahia, która dopiero teraz zauważyła mały zwój.
- To zaproszenie, pani.
- Zaproszenie? Jakie zaproszenie?
- Dla Twego ojca, pani.
- Dlaczego nic nie mówisz?! - oburzyła się Lia.
Maria już nie mogła się powstrzymać.
- Bo mi nie wolno, pani - rzekła.
Lia zrobiła się czerwona. Uderzyła księżniczkę w twarz.
- Bezczelna... - wydyszała. - Daj mi to!
Maria bez słowa podała jej zwój.
- A teraz chodź za mną! Chłosta cię nie ominie!

***

Tarkaan lustrował długą chwilę białą kartkę. Nagle wstał i rzekł do swych córek:
- Mój przyjaciel zaprasza nas na przyjęcie.
Lia i Arahia zaklaskały w dłonie.
- Przyjęcie! Cudownie! - zaszczebiotała Arahia.
Tarkaan zwrócił się do Marii:
- Ty pojedziesz z nami. Będziesz służyć moim córkom, podczas naszego pobytu na urodzinach...
"O, Aslanie!"pomyślała zrezygnowana dziewczyna. "Dlaczego właśnie one?!"
- Minher! - tym razem Tarkaan zawołał kogo innego. - Przygotuj razem ze stajennym konie i powóz. On też z nami pojedzie. Wyjeżdżamy jutro...
Te słowa podniosły Marię na duchu.
"Przynajmniej tyle!" pomyślała i pospiesznie udała się do swej komnaty, aby przyszykować się do podróży.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Sob 16:42, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 13:07, 15 Sie 2009    Temat postu:

Justyna zastanawiała się, czy i tym razem Lasenne zażyczy sobie, aby z nią rozmawiała w czasie podróży. Jednak nie. Lasenne wsiadła do jednej lektyki z Oro i zaraz obie zaczęły trajkotać, natomiast Justyna miała iść z resztą niewolników. Wykorzystała to, aby iść obok Ester i rozmową z przyjaciółką skrócić nudną i wcale nie tak bliską drogę...
Kiedy dotarły na miejsce, obie dziewczyny zachwyciły się piękną architekturą Anwardu. Wydał im się monumentalny, piękny i dziwnie podobny do Ker - Paravelu.
- Całe szczęście, że jeszcze nie zdołali go popsuć kalormeńskimi ozodóbkami, w każdym razie z zewnątrz - powiedziała Justyna do elfki, a ta przyznała jej rację.
W czasie drogi przez ogrody i zamek czarodziejka przypatrywała się bacznie mijanym niewolnikom i służbie, ale niestety, nie widziała nikogo znajomego. Raz wydało jej się, że dojrzała w tłumie Riliana, ale mignął jej tak szybko i równie szybko zniknął, że nie miała pewności, czy rzeczywiście go widziała. Cieszyła się, że przynajmniej ma Esterę za towarzyszkę.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 15:44, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Traquair
Moderator
Moderator


Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: ze Smoczej Stolicy

PostWysłany: Sob 15:32, 15 Sie 2009    Temat postu:

Okazało się, że Traq jednak miała pojawić się na przyjęciu. Przynajmniej w pewnym sensie. Amar Tarkaan wciąż traktował ją bardziej jak zwierzę niż człowieka, więc nie było mowy o "wprowadzeniu na salony" i bycie jego osobistym niewolnikiem. Kiedy jednak dowiedział się, że szykuje się polowanie, znalazł - brutalnie mówiąc - zastosowanie dla Traq.
- Nie mam żadnego porządnego wierzchowca teraz, kiedy Samir okulał, a muszę na czymś jechać, prawda? - mówił do Sara.
- A to nie będzie śmiesznie wyglądało? - zapytał nieśmiało niewolnik.
- Co?! Śmiesznie? Sugerujesz, że ja mógłbym kiedykolwiek wyglądać śmiesznie, Sar?
Niewolnik oczywiście zaprzeczył i Tarkaan podjął decyzję - prezent od Lawinii wreszcie się do czegoś przyda. Tym oto sposobem Traq znalazła się w świcie Amara zdążającej do Anwardu. Z jednej strony chciała tam spotkać towarzyszy, ale z drugiej strony wolała, by nikt znajomy nie oglądał jej upokorzenia...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 17:13, 15 Sie 2009    Temat postu:

Powóz przygotowano na następny dzień z rana. Wszystko było gotowe. Maria i Nirian już czekali na swojego pana. Oczywiście musieli być pilnowani przez Minhera, a on nie miał zbyt przyjemnego charakteru. Ciągle tylko wydawał komendy, a jak coś źle się zrobiło, smagał batem. Jednak w tym dniu Tarkaan nakazał mu, aby był łagodniejszy dla niewolników, ponieważ, jak sądził, nie chciał, aby ktoś pomyślał o nim źle na urodzinach syna swego przyjaciela.
Maria ubrana była w sukienkę starszej "rangi" niewolników - miała błękitny kolor, sięgała ziemi. Nirian miał na sobie ciemnoniebieską tunikę, przepasaną brązowym rzemykiem. Na widok swego pana i jego córek uklękli. Lia i Arahia uśmiechnęły się krzywo, kiedy to zobaczyły. Obydwie były ubrane w krwistoczerwone suknie w białe wzory. Ohydne.
- Wstańcie! - powiedział Tarkaan. - Nie brudźcie ubrań.
"Nie brudźcie ubrań, bo zostaniecie wychłostani" pomyślała ironicznie księżniczka, posłusznie spełniając polecenie.
- Pojedziecie razem z Minherem za powozem - odezwał się po chwili ich pan - nie traćmy czasu. W drogę!
Maria wsiadła na konia. Ach, gdyby tak Anilewe pojechała z nimi! Niestety dziewczyna miała dużo innych zajęć podczas ich nieobecności, toteż musiała zostać w posiadłości Tarkaana. Do dzisiaj księżniczka miała nadzieję, że zamiast Minhera pojedzie z nimi Therhon - on przynajmniej potrafił miło pogawędzić i był życzliwszy. Maria miała od rana zły humor. I myślała, że Nirian czuł się tak samo. Jednak jej myśli rozwiały się, kiedy w głowie zaświtała jej pewna możliwość, zbudzając w sercu ostatnie promyki nadziei - a może jej towarzysze również będą na przyjęciu?
Niestety teraz czekała ich długa i męcząca podróż. Do Anwardu dotrą nieprędko...


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Sob 17:14, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Nie 8:15, 16 Sie 2009    Temat postu:

Po odwiedzeniu stajni, zbrojowni i psiarni, Rilian udał się do zarządcy Rezusa. Zarządzał on tak jakby całym podziemiem Anvardu - rozdzielał niewolników do cel, decydował, czy któryś jeszcze wstanie i może nadal pracować.
- Przysyła mnie Wezyr - powiedział mag.
- Acha - odpowiedział Rezus, a jego bicz śmignął w powietrzu. - Zapomniałeś się skłonić - dokończył chłodno. Mag poczuł, jak ciepła strużka krwi ścieka mu z czoła, po twarzy. Wytarł ją rękawem i udał się za zarządcą.
- W podzięce za przygotowanie przyjęcia, a także wiele niedociągnięć, władca Anvardu kazał, aby przekazał tobie pewien prezent.
Szli tak korytarzem, kilka razy skręcając, aż w końcu doszli do jednej z nieużywanych od dawna cel. Zarządca otworzył drzwi i wepchnął maga do środka. W celi stał tylko jeden słup. Rezus błyskawicznie skrępował Rilianowi ręce i przymocował sznur do słupa. Potem wyjął nie wiadomo skąd bicz kulowy i zaczął chłostać maga. Malutkie haczyki "wgryzały się" w skórę a potem wyrywały jej fragmenty."Już niedługo. Moja wizja się spełnia, gdy tylko uciekniemy, wszyscy odpłacimy się Kalormenowi." Po trzydziestu batach Rezus poprowadził maga parę metrów dalej, do innej celi, w której ten mieszkał i rzucił na łóżko. Rilian powoli oddalał się w kojącą ciemność....


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Nie 14:23, 16 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Nie 12:22, 16 Sie 2009    Temat postu:

Droga do Anwardu nie była taka długa, jak by się zdawało. W tłumie niewolników Justyna i Estera nie rozpoznały nikogo. I miały nadzieję, że wnętrze zamku będzie choć trochę przypominało im narnijski wystrój. W końcu orszak Ahdara i Korradina doszli do miejsca, gdzie miało odbyć się przyjęcie. Sala była wystrojona w różne wstęgi, a pod sufitem latały baloniki. Niekóre były przywiązane sznureczkami do poręczy. Wszystko wyglądało naprawdę genialnie. Gdzieniegdzie krzątali się jeszcze niewolnicy. Estera wypatrywała Riliana, miała nadzieję, że jest gdzieś ze swoim panem wśród gości, ale nigdzie go nie było.
- Justyno?
- Tak?
- Nie wiesz, jak zwie się pan, czy też pani Riliana? - spytała. - A. I tak w ogóle, to jak zwie się ten wezyr ?
Zawsze była jakaś nadzieja, że pan Rila i wezyr to jedna i ta sama osoba. Przyjęcie się jeszcze nie zaczęło. Jakaś kobieta - zapewne matka jubilata - witała wszystkich szlachetnych gości i zabawiała rozmową. Miała uroczy śmiech. Oro z Lasenne gawędziły sobie, idąc obok siebie. Czazrodziejka przypatrywała im się co jakiś czas. Patrzyła na Oro z pewną nienawiścią, czy też zazdrością . "Justyna wygląda na zazdrosną... Niee. To nie jest do niej podobne. A może jednak?" myślała elfka a kątem oka rozglądała się, szukając towarzyszy w tłumie Tarkaanów, Tarkiin i ich niewolników.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Pon 14:23, 17 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 14:58, 17 Sie 2009    Temat postu:

Droga była kamienista i dość niewygodna - powóz podskakiwał na każdym kamieniu, przy czym z jego wnętrza dobiegały niezidentyfikowane przekleństwa. Na twarzy Marii ukazał się mały uśmieszek satysfakcji. Zapewne Tarkaan i jego córki nie byli zadowoleni z podróży, podczas gdy ona i Nirian spokojnie jechali sobie na koniu. Księżniczka była gotowa poczuć radość, gdyby nie to, że w jej głowie ciągle pozostawała świadomość, że jest niewolnicą i nieprędko wróci do Narnii... O ile w ogóle kiedyś tam wróci! Podczas tych rozmyślań księżniczka nie zauważyła nawet, kiedy zboczyła z trasy. Świsnął bat. Rozdzierający ból w plecach brutalnie wyrwał dziewczynę z mimowolnej "drzemki".
- Auu! - krzyknęła. - Co ja takiego zrobiłam?
- Trzymaj się drogi! - warknął Minher, podczas gdy Nirian rzucił mu lodowate spojrzenie.
- Dobrze, dobrze, nie musisz tak wrzeszczeć - mruknęła Maria i wygodniej usadowiła się w siodle.
- W porządku? - zapytał książę, podjeżdżając bliżej niej.
- Tak - powiedziała i w chwilę potem zaczęła uważniej przyglądać się Nirianowi, bo kiedy odwrócił twarz w jej kierunku, zauważyła lekką bliznę na jego lewym policzku. - Co ci się stało w policzek?
Książę odwrócił twarz.
- Nic - rzucił krótko, ale ona nie ustępowała.
- Przecież widzę! Co ci się stało?
Nirian jeszcze chwilę próbował zmienić temat, ale to nie podziałało. W końcu musiał jej wszystko opowiedzieć. Westchnął.
- No dobrze - powiedział. - Wygrałaś. To było już jakiś czas temu, kiedy to mieliśmy codziennie zajęcia od świtu do nocy - tu ściszył głos, tak, żeby tylko ona mogła usłyszeć jego słowa. - W stajni rzekomo "nie spisałem się dobrze" i Minher miał mnie wychłostać. Zrobił to, ale zupełnie przez przypadek, jak później twierdził, smagnął mnie batem przez policzek. Rana nie była głęboka, więc szybko się zagoiła..
- Ale ta blizna... - przerwała mu Maria. - Musiało cię okropnie boleć.
Książę uśmiechnął się ponuro.
- Jakoś przeżyłem.

***

Był już wieczór, kiedy mały powóz dotarł do Anwardu. Ostatni. Odźwierni z ulgą zamknęli ogromne wrota za przyjezdnymi i poszli odpocząć.
Na pokaźnym dziedzińcu zgromadził się spory tłum. Było tam wielu niewolników.
Maria i Nirian zsiedli z konia, aby rozprostować zesztywniałe członki. Księżniczka rozglądnęła się dookoła wypatrując towarzyszy, ale nikogo nie zdołała dojrzeć w tym tłumie.
"A co, jeśli ich tu nie będzie?" pomyślała, przygryzając wargę.
Jednak nie stała tam długo, ponieważ po chwili drzwi powozu otwarły się i wyszedł z niego Tarkaan, Lia i Arahia. Po ich minach od razu można było odgadnąć, że są zdenerwowani. Nawet bardzo.
- Moja suknia! - zaczęła wykrzykiwać Lia. - Pobrudziła się zupełnie od tego kurzu!
- Moja też! - zawtórowała jej Arahia, po czym siostry skierowały swe spojrzenia ku Marii.
Księżniczka skłoniła się. Nie będzie jej dane odpocząć tej nocy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 7 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island