Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pią 20:46, 06 Maj 2011 Temat postu: Wyprawa poszukiwawcza |
|
|
Kiedy zakończyły się zapisy, król Edmund ogłosił:
- Ponieważ za chwilę zapadnie zmrok, proponuję byśmy wyruszyli jutro z samego rana.
Wszyscy uczestnicy przyznali mu rację i rozeszli się, a wśród nich Delimorn.
Następnego dnia, jeszcze przed świtem, dziewczyna spakowała się i w świetle wschodzącego słońca przybyła na Ker - Paravel. Żaden z uczestników wyprawy się nie ociągał, wyruszyli więc dość wcześnie. Nikt jednak nie był pewien, gdzie powinni się udać. Delimorn, która także miała wątpliwości, spytała:
- W którą stronę się udamy? Nie wiemy przecież, gdzie nasz tajemniczy wróg obecnie się znajduje.
- Najlepiej będzie rozpocząć od miejsca, w którym zaatakowali, czyli w lesie. Poprowadzę was tam. - odparł król. - Chyba, że któreś z was ma inną propozycję?
Nikt nie wypowiedział się głośno, więc czekał, wiedząc, że po cichu narzekają. Kto jednak odważyłby się sprzeciwić królowi?
Delimorn szła tuż za nim, pogrążona w rozmyślaniach. Ona sama nie miała innych propozycji i wiedziała z doświadczenia, że przywódcy wyprawy - a w tym wypadku też kraju - najlepiej orientują się w sytuacji. Nie narzekała - nie robiła tego właściwie nigdy, gdyż uważała, że w każdej sytuacji jest jakaś dobra strona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dzikie serce
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Polski
|
Wysłany: Sob 5:52, 07 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Drużyna szła pogrążona w milczeniu. Dzikie serce szedł na końcu, co było u niego normalne. Rozmyślał nad całą sytuacją, która zaistniała w Narnii.
"Bractwa nie ma i jacyś zbóje napadają na króla Narnii. Czy to może mieć ze sobą związek? Zbyt głośno się rozeszły wieści o tej wyprawie. Wystarczy, że mają kogoś na Ker i jest po nas. A może ci ichmoście czekają właśnie na nas przy tym miejscu, aby dokończyć dzieła?"
Z tymi wątpliwościami szybko podszedł do króla Edmunda i rzekł:
- Panie mój, uważam, że musimy zachować większą ostrożność. Co, jeśli te zbiry dowiedziały się o naszej wyprawie? Mogli kogoś mieć na Ker, a tam było dość głośno po tym nieszczęśliwym wypadku. Czy mógłbyś mi, mój panie, jakoś opisać miejsce, w którym to się stało? Poszedłbym tam nieco szybciej i porozglądał się. W razie niebezpieczeństwa wystrzelę zapaloną strzałę.
Król chwilę pomyślał i rzekł:
- Dobrze, masz moje przyzwolenie. Z moim bratem jechaliśmy z Bobrowej Tamy na zachód wydeptanym traktem, aby jeszcze zajrzeć na Latarniane Pustkowie. W połowie drogi, na niewielkiej łączce, zostaliśmy napadnięci. Pamiętam, że rosła tam niewielka brzoza. Wiesz, gdzie to jest?
Dzikie serce tylko kiwnął głową i zszedł z traktu, oddalając się od drużyny; na przełaj kierował się w wyznaczone przez króla miejsce.
Ostatnio zmieniony przez Dzikie serce dnia Sob 5:54, 07 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poszukiwacz
Zagubiona Dusza
Dołączył: 21 Lut 2011
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Sob 8:07, 07 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Karol rozglądał się nieufnie po towarzyszących osobach: „W co Ty się znowu wpakowałeś, Karolu?! Forsy nie widać, a niebezpieczeństwo może być tuż, tuż. Król, królowa? A gdzie złoto, którym powinni być obwieszeni? A gdzie królewska gwardia? Losy królestwa zależą od garstki najemników? Nie tak to sobie wyobrażałem. Zresztą ta królewska rodzina jakoś mało królewska. Ludzie tacy jak ja, nawet ciut do mnie podobni.”
Widząc odchodzącego zwiadowcę zabrał się do dzieła. „Dzikie serce, zabawna ksywka”- pomyślał , gdy zdejmował kusze z pleców. Wyprzedził pozostałych członków wyprawy, zasłaniając sobą oboje władców.
Ostatnio zmieniony przez Poszukiwacz dnia Sob 8:08, 07 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Nie 17:50, 08 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ellenai z lekkim zdziwieniem patrzyła na pozostałych uczestników wyprawy. Jakoś mało ich... Król, królowa, dziewczyna i dwóch młodzieńców. No i ona. Zapewne w tej wyprawie czekają ich różne niebezpieczeństwa... Czy dadzą sobie radę i wszyscy wyjdą z nich żywi? Zawsze jej się wydawało, że w wyprawie takiej jak ta powinno uczestniczyć więcej osób, aby choć jedna z nich mogła wrócić... W dodatku trzeba specjalnie uważać na króla i królową, bo Narnii nie stać na ich utratę... zwłaszcza teraz, kiedy król Piotr został ciężko ranny i całe rządzenie spadło na głowę królowej Zuzanny. A choć jest ona piękna jak marzenie i potrafi być królową, to jednak, gdyby nadeszła wojna... w takiej sytuacji to bardziej przydaje się Łucja. Ale ona jest tutaj, z nimi... Zresztą tego można się było spodziewać po tej złotowłosej królowej... Jak jakaś awantura, to ona musi w niej być...
Czarodziejka z uśmiechem obeserwowała królową Łucję. Uwielbiała swą młodą królową. Uwielbiała właściwie całe rodzeństwo, jak zresztą wszyscy mieszkańcy Narnii, ale Łucja była też jej przyjaciółką. No, ale Łucja raczej nie miała wrogów.
Jeden z mężczyzn uczestniczący w wyprawie zapytał króla Edmunda, czy może pojechać naprzód,a by się rozejrzeć i król wyraził zgodę. Jakże on się nazywał.. Ach, Dzikie serce. Wysforował się naprzód, a cała grupa podążała na nim wolniejszym krokiem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dzikie serce
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Polski
|
Wysłany: Pon 14:52, 09 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Jeszcze przed południem Dzikie serce zaczął się zbliżać do polany opisanej przez króla Edmunda.
"Najpierw przejrzę teren wokół, a dopiero potem wezmę się za penetrowanie polany"
Ostatni Czarny Łuk uważnie obserwował teren. Ślady walki były jeszcze dość dobrze widocznie. Trop prowadził dalej traktem na zachód. Upewnił się że spory teren wokół jest bezpieczny i oczekiwał na drużynę. Wyciągnął swoją fajkę i zaczął pykać kółka z dymu aby sobie skrócić czekanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poszukiwacz
Zagubiona Dusza
Dołączył: 21 Lut 2011
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 17:16, 10 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Karol skradał się, pilnie nasłuchując najlżejszych szelestów. Irytowało go, że królewskie rodzeństwo szło tuż za nim, zamiast podążać w bezpiecznej odległości. Choć z drugiej strony pomyślał, że są odważni. Krok za krokiem zbliżał się ku polance. „Nikt nie byłby taki głupi, by pozostać w miejscu ataku – pomyślał. - Na pewno jesteśmy tu bezpieczni, na pewno…” W tej chwili krzak zaszeleścił i na ścieżkę wkroczył wielki wilk. Wystrzelona w jego kierunku strzała pomknęła szybciej niż myśl. Błyskawicznie pomknęła … obok potężnego basiora. Spojrzenie w wilcze ślepia zmroziło pechowego strzelca. Jednak nie na darmo Karol był znany na londyńskich ulicach z refleksu, zaciętości i waleczności, które nieraz ratowały go podczas bójek. Kusza poleciała w kierunku ziemi, a w rękach poszukiwacza znalazł się miecz. Mimo braku obycia z taka bronią, instynktownie ustawił się do cięcia. Ostrze miecza bezlitośnie zbliżało się do wilka, gdy atakujący uświadomił sobie, że coś jest nie tak. Wilk nie atakował, był raczej zdziwiony, niż wrogi. A hałas dobiegający zza pleców okazał się krzykiem króla i królowej: NIE! Stój! Wbrew sobie chłopak powstrzymał cios. „Co się dzieje, do diabła!?”
Ostatnio zmieniony przez Poszukiwacz dnia Nie 20:35, 15 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dzikie serce
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Polski
|
Wysłany: Czw 7:32, 12 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Czekając na drużynę, Dzikie serce zobaczył czarnego ptaka sunącego w jego kierunku. Od razu poznał swojego starego i jak dotąd jedynego przyjaciela.
- Witaj Widdalu! Jakieśw wieści?
Kruk wylądował i rzekł:
- Witaj, zakapturzony przyjacielu. Nic nowego się nie dzieje poza tym, że północne granice są otwarte na najazd. Lepiej pośpieszcie się z tą wyprawą.
Łucznik chwilę milczał, a potem odpowiedział:
- Źle zrobiliśmy, wychodząc do walnej bitwy. Mam dziwne uczucie, że to była intryga w celu zniszczenia bractwa.
Kruk odrzekł:
- Może masz rację. Ten wasz ostatni mistrz był dziwny, ale teraz już nic nie poradzisz na to. Zresztą on sam zginął, czy tak?
- Nie wiem. Znalazłem jego łuk w kawałkach, ale ciała nigdzie nie było. Na umówionym miejscu się nie stawił po bitwie, więc albo uciekł, albo zginął. Nie wiem, co o tym myśleć. Mam do ciebie prośbę. Leć jakoś tak za nami. Obserwuj nas na wypadek gdyby coś poszło nie tak, żeby ktoś doniósł Wielkiemu Królowi.
Kruk kiwnął głową i odleciał, bowiem zbliżała się cała drużyna.
Wtedy Dzikie serce zobaczył całą scenę Karola z wilkiem...
Wypowiedzi pisze się zawsze od nowego wiersza i poprzedza myślnikiem!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poszukiwacz
Zagubiona Dusza
Dołączył: 21 Lut 2011
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Czw 11:19, 12 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Karol zdziwił się niesamowicie, gdy z paszczy wilka zamiast wycia usłyszał:
- Witam królową i króla Narnii i kłaniam się wam nisko. Jestem Błyskukła, wódz tutejszej watahy. Czy mogę wam w czymś pomoc?
Łucja i Edmund przeszli obok Karola, podchodząc do wilka.
- Wybacz Byskukła, zachowanie naszego towarzysza, dopiero od niedawna jest on w Narnii i nie zna tego świata – powiedziała królowa Łucja. Karol czuł, jak jego twarz czerwienieje ze wstydu. „Wyszedłem na kompletnego głupka”.
- Miło nam, że proponujesz pomoc, z chęcią ją przyjmiemy – tym razem przemówił król Edmund. –Musimy dowiedzieć się, kto przeprowadził atak na pobliskiej polanie. Czy wiesz coś na ten temat?
Wilk chwilę milczał, a potem odpowiedział:
- Nic mi nie wiadomo, kto odważył się na taki czyn i zaatakował naszych władców. Jedyne, co mogę zrobić, to przysłać najlepszego tropiciela z naszej watahy, by pomógł wam tropić wroga.
Edmund kiwnął głową z aprobatą. Wilk bez słowa odszedł i znikł w krzakach. Karol schował miecz, podniósł i załadował kusze.
- Wybaczcie, wasze królewskie moście powiedział i ukłonił się.
- Na szczęście nic złego się nie stało. Wiem, że jesteś dzielny, a mam nadzieję, że ta wyprawa nauczy Cię też rozwagi. [/i]Słowa Łucji, choć serdeczne, pogłębiły zawstydzenie chłopaka.
- Postaram się, królowo – odpowiedział cicho. Wszyscy ruszyli w stronę polany, tym razem Karol szedł jako ostatni. „Pomoc od gadającego wilka? Cóż, w sumie każda pomoc się przyda… Tylko skąd ten gadający wilk wiedział, że zaatakowano królów Narnii? Jeżeli to jakaś pułapka czy zdrada, mój następny strzał na pewno będzie celny! ”
Wypowiedzi zaczyna się zawsze od nowego wiersza i poprzedza myślnikiem!Kursywą piszemy tylko myśli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Czw 19:49, 12 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Wiatr poruszał koronami drzew. Delimorn szła spokojnym krokiem, czujnie się rozglądając. Nagle zza krzaków wyszedł wilk. W tym momencie mężczyzna, który podążał na tyłach wyprawy, strzelił do niego. Na szczęście chybił, bo dziewczyna już się przestraszyła, że go zabije! Zdziwiło ją to.
- Nie może pochodzić stąd, inaczej wiedziałby, że nasze zwierzęta są przyjazne i wszyscy żyjemy w zgodzie. Skąd może być? Przecież każdy sąsiedni kraj też ma o tym pojęcie... - zastanowiła się, przyglądając się jak młodzieniec bladnie, słysząc głos zwierzęcia.
Delimorn kojarzyła go z opowieści - jako przywódca watahy zawsze miał o wszystkim pojęcie, był dzielnym wilkiem, który nigdy nie uciekł przed wyzwaniem i niebezpieczeństwem, ale nie był głupi - nie porywał się na coś, co mogłoby go przerosnąć, kiedy znał kogoś lepszego do postawionego zadania.
Chwilę po zdarzeniu słychać jeszcze było zdenerwowane szepty, ale po krótkim czasie wszystko umilkło, a członkowie wyprawy spokojnym krokiem podążali dalej. Delimorn szła obok Ellenai. Nie znała jej zbyt dobrze, więc postanowiła to zmienić.
- Witaj, jestem Delimorn - przedstawiła się, uśmiechając się przyjaźnie.
Miała nadzieję, że dziewczyna ją polubi - chciała przestać czuć się obca.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poszukiwacz
Zagubiona Dusza
Dołączył: 21 Lut 2011
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Sob 15:45, 14 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Drużyna doszła w końcu na polane, gdzie czekał na nich Dzikie Serce. Karol szedł coraz wolniej, raz za razem ostrożnie rozglądając się za siebie. Przed nim Delimorn zagadywała Ellenai, a on nie chciał nawet mimo woli podsłuchiwać, lub im przeszkadzać. Królowa Łucja i król Edmund podeszli do zwiadowcy, zapewne, by spytać, czy się czegoś dowiedział. Karol po chwili zastanowienia siadł na skraju polany, opierając się o drzewo. Na tropieniu się nie znał, a chodząc po polanie mógł zatrzeć jakieś ślady. Siedząc zaczynał czuć ogarniające go po wędrówce zmęczenie. A z czasem i nudę.Trzeba z nią walczyć– pomyślał – nuda nie jednego zgubiła, usypiając czujność. Wstał i zaczął obchodzić polanę dookoła.
Wytłuszczamy tylko nasze wypowiedzi, myśli piszemy kursywą.
Ostatnio zmieniony przez Poszukiwacz dnia Nie 20:37, 15 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ellenai
Moderator
Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Sob 16:37, 14 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Rozmyślania Ellelnai przerwało pojawienie się wilka. A zaraz potem strzał jednego z chłopaków. Czarodziejka w pierwszej chwili pomyślała, że może miał kiedyś w przeszłości - on lub jego rodzina - jakie zatargi z Tajną Policją Jadis, skoro zaatakował wilka. Potem jednak usłyszała, że nie pochodzi stąd. Zapewne z jakiegoś dalekieo miejsca, gdzie zwierzęta nie mówią, bo zbladł jak śmierć, gdy usłyszał głos wilka.
W Narnii właściwie nie było już żadnego wilka, który byłby po stronie Jadis. Po zwycięstwie czworga królów nad Białą Czarownicą wilki same u siebie urządziły "wielką czystkę" i wszystkich sługusów Jadis przegnały, albo zabiły. A ten wilk był dobrze znany Ellenai. Gdyby był człowiekiem, możnaby o nim powiedzieć: "Porządny chłop!"
Na szczęście nie stała mu się żadna krzywda, bo król i królowa powstrzymali Karola... bo tak się chyba nazywał. "Chłopak musi być w gorącej wodzie kąpany"- pomyślała o nim Ellenai, nie bez sympatii.
W tejże samej chwili usłyszała głos dziewczyny. Przedstawiła się jako Delimorn. Odwróciła się do niej i odwzajemniła uśmiech.
- Witaj. Ja mam na imię Ellenai - przedstawiła się. Dziewczyna wyglądała na miłą i czarodziejka pomyślała, że mogłyby się zaprzyjaźnić. Dobrze byłoby mieć wypróbowane przyjaciółkę u swego boku na takiej wyprawie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poszukiwacz
Zagubiona Dusza
Dołączył: 21 Lut 2011
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Sob 18:24, 14 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Karol spojrzał z zaciekawieniem na Ellenai. Jego uwagę przyciągnęła nie tylko swą urodą, ale też, a właściwie przede wszystkim, uzbrojeniem. Choć lepszym słowem będzie raczej brakiem tego. Bo w porównaniu do reszty drużyny obwieszonej zarówno bronią sieczną i strzelecką, wydawała się bezbronna. „Tylko ten niewielki sztylet? Czemu? Nie jest raczej wojowniczką, więc kim? Lekarką? Zielarką? Kapłanką? Doradczynią królewską?” – coraz to inne domniemania przelatywały mu przez głowę. Mimo tego usłyszał jednak szelest w krzakach. Kusza błyskawicznie znalazła się w gotowości do strzału, ale dzisiejszy dzień czegoś go jednak nauczył, więc wstrzymał się ze strzałem. Okazało się, że słusznie. Po chwili pojawił się przed nim wilk. Był mniejszy niż poznany już Błyskkła.
- Jestem Bystrynos – przedstawił się zwierzak. – Przysłano mnie do pomocy władcom Narnii.
Karol opuścił broń i podniósł rękę, wskazując:
– Tam są nasi władcy, proszę, podejdź do nich.
Wytłuszczamy tylko swoje wypowiedzi, wypowiedzi innych normalną czcionką, wszelkie myśli piszrmy kursywą.
Ostatnio zmieniony przez Poszukiwacz dnia Nie 7:34, 15 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dzikie serce
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Polski
|
Wysłany: Nie 7:19, 15 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Wilk podszedł do władców i rzekł:
- Mój królu i królowo, zostałem tu przysłany, aby pomóc wam w wytropieniu bandy, co ośmieliła się napaść na Króla Piotra. Ruszamy, od razu czy zaczniemy od przeszukania polany?
- Już to zrobiłem- rzekł Czarny Łuk. - Ruszajmy natychmiast, ta polana jest jakby umarła. Słyszy ktoś śpiew ptaków chociażby?
- Może masz rację, Dzikie serce. Wilku, do dzieła.
Zaczęli więć iść dalej, w kierunku zachodnim. Dzikie serce notorycznie sprawdzał ślady. Nie ufał wilkowi, ale na razie dobrze ich prowadził. Łucznik szedł na końcu i bacznie obserwował Drużynę.
Mówiłam! Wypowiedzi od nowego wiersza i myślnika!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Poszukiwacz
Zagubiona Dusza
Dołączył: 21 Lut 2011
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Nie 8:13, 15 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Gdy ruszyli z polany, Karol postanowił zdać się na czujność Dzikiego Serca i Bystronosa. Kusza powędrowała na plecy, a on zabrał się … za zbieranie kwiatków. Nie minęło wiele czasu, gdy miał w rękach dwa piękne bukieciki. Podszedł z nimi do dziewcząt, podał mi kwiaty i powiedział:
- Piękne kwiaty dla pięknych kobiet.
Obie towarzyszki z drużyny wydawały się zaskoczone jego zachowaniem, ale miał nadzieję, że odebrały je jako komplement.
- Jak wiecie, nie jestem z Narnii i ta piękna kraina cały czas mnie czymś zaskakuje. Chętnie dowiem się o niej jak najwięcej. A kto może mi więcej o Narnii opowiedzieć niż wy? Przecież razem ruszamy w nieznane i narażamy na niebezpieczeństwo.
Szczególnie liczył na opowieść Delimorn, miał bowiem przeczucie, że właśnie ona wie wiele o sytuacji, w jakiej się znaleźli i potrafi wiele wyjaśnić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Nie 18:16, 15 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Maszerując przez las, Delimorn pogrążyła się w rozmyślaniach.
- Wiedziałam, że na polanie nic nie znajdziemy. Przecież to oczywiste, bandyta nigdy nie wraca na miejsce napadu. Ale mogli zostawić ślady... - ta myśl nie dawała jej spokoju. Przez zdarzenie z wilkiem, w ogóle się nie rozejrzeli!
- Muszę tam wrócić! - przebiegło jej przez myśl.
Jej rozmyślania przerwał Karol, który postanowił wręczyć kwiatki jej i Ellenai. Zdziwiło ją to, nie wiedziała jak powinna zareagować więc tylko milczała. Gdy zaś zaczął pytać o Narnię, powiedziała:
- Cóż, Narnia jest krajem wolnym. Tu nie liczą się rasy, a królowie rządzą rozważnie. Każdy tutaj szanuje innych. Dlatego ta wyprawa jest dla nas taka ważna - od czasów... Białej Czarownicy, nic takiego nie miało miejsca. - mówiąc o Jadis, odruchowo ściszyła głos.
Po tych słowach znów zamilkła, a w myślach wróciła do czasów gdy miała sześć lat. Mimo młodego wieku, pamiętała każdy, nawet najmniejszy szczegół owej grudniowej nocy o której teraz myślała. Wzburzona wybiegła wtedy na ośnieżony dziedziniec i ujrzała kobietę, która śledziła ją wzrokiem, a gdy tylko została zauważona, uciekła.
Wspominanie przerwał dziewczynie dobrze znajomy świst wystrzelonej strzały, która chwilę później trafiła w drzewo. Nie była to jednak zwykła strzała, lecz wiadomość. Dziewczyna spojrzała w drugą stronę, jednak gdy podeszła, by sprawdzić, nikogo tam nie było. Pozostały tylko ślady końskich kopyt, a w oddali słychać było jeszcze ich tętent. Delimorn wróciła więc do grupy. W czasie gdy ona szukała sprawcy, ktoś zdjął już strzałę z drzewa i rozwinął zwój, po czym podał pozostałym. Kiedy trafił on do Delimorn, przeczytała ona:
"Możecie szukać, możecie błądzić.
Ale nigdy nie traficie na właściwą drogę.
Jeśli nie przestaniecie węszyć
Komuś stanie się krzywda."
Gdy tylko skończyła czytać, usłyszeli krzyk na polanie. Delimorn jako pierwsza tam pobiegła. Ujrzała ona kobietę zawieszoną w powietrzu, jakimś nadprzyrodzonym sposobem.
- Pomocy, pomocy! - krzyczała kobieta.
Delimorn była bezradna. Stała tylko, nie wiedząc co zrobić. Czuła jednak, że to wydarzenie jest częścią zagadki.
Ostatnio zmieniony przez Delimorn dnia Nie 18:17, 15 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|