Aslana
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Z krainy Aslana
|
Wysłany: Nie 10:54, 06 Sty 2008 Temat postu: Marzenia się spełniają |
|
|
Tym razem (mam nadzieję) dialogi dobrze napisałam. I nie podzieliłam na rozdziały czegoś tak krótkiego. I... a zresztą!
„Marzenia się spełniają”
Pewna mała dziewczynka, o imieniu Diana, spacerowała po lesie. Nagle, zza krzaka wyskoczył jednorożec! Dziewczynka przytuliła go do siebie, jak gdyby nigdy nic, a on tylko dotknął jej nosa swoim zimnym jęzorem.
-Pooobuudka! Diana! Śniadanie na stole! – krzyknęła mama z dołu.
-Już idę, idę! – odkrzyknęła dziewczynka.
Diana szybko się ubrała i uczesała, zeszła na dół i wsypała trochę płatków do miseczki. Wyciągnęła z lodówki mleko i zalała nim płatki. Zjadła i wyszła do szkoły. Miała na sobie głupi mundurek. Ale nie najgłupszy. Zawsze są jakieś plusy. Na przykład, mają one duże kieszenie. Można w nie wycierać ręce. No, ale zawsze są też minusy. W tym przypadku jest on brzydki i w ogóle nie pasuje do spódnicy, bo jest za długi. Przecież to nie sukienka, tylko kamizelka! Wtedy był poniedziałek i Diana była szczęśliwa, bo w poniedziałki ma tylko pięć lekcji. Muzykę, plastykę, polski, matematykę i okropny WF. Muzyka i plastyka to ulubione przedmioty dziewczynki. W czwartej i piątej klasie miała z nich szóstki na koniec roku. Z polskiego i z matmy też jest niezła. Miała piątki z nich na koniec. Ale WF… niezbyt przyjemny. Diana nie jest wysportowana i nie podoba jej się ten jakże okropny przedmiot.
-Diano! Diano! – krzyknęła nauczycielka polskiego.
-Co? Gdzie? Jak? – zdziwiła się dziewczynka.
-Znowu nie uważasz na lekcji. Chciałabym, abyś otworzyła podręcznik, tak jak wszyscy i zaczęła czytać opowiadanie pt. „Las, czyli Zaczarowane Królestwo” – odpowiedziała nauczycielka, która darzyła Dianę wielką sympatią.
I tak się wszystko zaczęło. Dianę zauroczyła ta niesamowita opowieść o feniksach, gryfach, jednorożcach, kotołakach, pegazach, wilkołakach, magicznych koniach i kotach. Dziewczynka czytała z takim zapałem, że pani aż wstawiła jej szóstkę za czytanie. Cała klasa protestowała, bo pani nigdy nie wstawiała szóstek za czytanie. Ale gdy klasa zobaczyła, że pani aż łezka się w oku kręci, natychmiast przestała. Po lekcjach Diana wróciła pędem do domu. Zjadła obiad i zamknęła się w pokoju. Po dwóch godzinach mama zaczęła się martwić. Weszła do pokoju. A tam… oddech jej zamarł w płucach. Szóstoklasistka, jej córka, wystroiła pokój w jednorożce, feniksy i gryfy. Ale zrobiła to dosyć pomysłowo.
-O! Mamusiu! Miło, że przyszłaś. Mogłabym iść na spacer do lasu? Proszę – powiedziała dziewczynka.
-Jasne, możesz – odpowiedziała mama.
Diana szybko założyła buty, to wystarczyło, bo był ciepły wrzesień, i wyszła z domu. Poszła w kierunku lasu, ale tak naprawdę nie chciała iść tam sama. Pomyślała „No cóż, pierwszy raz pójdę sama, a następnym razem, gdy wszystko już obmyślę, pójdzie ze mną moja babcia.”. Jej babcia była wyjątkowym człowiekiem. Kochała dzieci i uważała, że wszystko, co dziecięce, jest piękne. Gdy dziewczynka dotarła na miejsce, chwyciła kartkę, którą wzięła ze sobą. Wyciągnęła z kieszeni miarkę, kalkulator, ołówek i kredki. Zamierzała sporządzić dokładną mapę, w takiej skali, żeby zmieścił się jej cały las. I zabrała się do roboty. Była to sprytna dziewczyna, więc w godzinę udało jej się to skończyć. Diana miała talent do malowania, a także do matematyki, a z kalkulatorem na dodatek mapa wyszła prześlicznie. Zaznaczyła polankę, która wydawała jej się największa, jako Serce… no właśnie, Serce, ale czego? Pomyślała „Moja kraina musi mieć nazwę. Dlatego, że lasów jest dużo, można nawet powiedzieć, że gdziekolwiek się pójdzie, można zobaczyć jakiś las, nazwę ją Krainą Zwaną Gdziekolwiek.”. I tak zrobiła. Polanka, zwana Sercem Krainy Zwanej Gdziekolwiek była przepiękna. Po nazwaniu innych miejsc np. Źródełko Jednorożców, Stare Drzewo Feniksów, dziewczynka zabrała się do odpoczywania. Nikt jej nie przeszkadzał, bo mówiono, że w tym lesie straszy. Diana się nie bała, bo wiedziała, że „magia jest z nią”. Wróciła do domu aż o dwudziestej i mama była zdenerwowana.
-Córuniu! Gdzie się podziewałaś? Przecież w tym lesie straszy, gdy się zrobi ciemno – denerwowała się mama.
-Spokojnie, mamo. Magia jest ze mną – odpowiedziała córunia.
Poszła spać. Następnego dnia, w szkole okazało się, że Gregor ją śledził! Wszyscy śmiali się z niej, że robi dokładną mapę lasu i nadaje różne dziwne nazwy miejscom. Diana poszukała spokoju w bibliotece, gdzie nikt jej nie przeszkadzał. Była w kółku bibliotecznym, więc pani Ania i pani Beata nie miały nic przeciwko temu. Dziewczynka postanowiła po lekcjach iść do lasu, uzgodniła to wcześniej z mamą. Tym razem wchodząc do lasu, ukryła się i starała się zgubić Gregora ukrytego wśród drzew. Gdy w końcu go zgubiła, zaczęła swe poszukiwania. Tak właściwie, to nie wiedziała, czego szuka. Nagle… ziemia się pod nią zapadła i ześlizgnęła się w dół podziemnym, ukrytym tunelem. Jechała i jechała, aż niespodziewanie upadła. Strasznie się potłukła. Znalazła się w podziemnej jaskini zrobionej na pewno przez człowieka. Wiele nie widziała, bo było bardzo ciemno. Poczuła na ścianie… włącznik światła? Wcisnęła i zapaliły się cudowne, kryształowe lampy. Teraz już wszystko widziała. Zauważyła też, że na podłodze są dywany we wzory feniksów. Były długowłose, więc wyszywane feniksy zdawały się płonąć. Nie zauważyła stąd żadnego wyjścia, więc zaczęła się denerwować. Usiadła na kamieniu i uruchomił się jakiś dziwny, strasznie hałasujący mechanizm. Z drugiej strony pomieszczenia wielki głaz, który, o dziwo, Diana dopiero teraz zauważyła, zaczął się przesuwać i ukazał wyjście. Dziewczynka pędem wybiegła z tej mrocznej, a zarazem przytulnej jaskini. Okazało się, że wyjście z groty prowadzi do Serca Krainy Zwanej Gdziekolwiek. Diana usiadła i zaczęła marzyć. Tak naprawdę ta polanka to tylko dolina z trawą i ścieżką przez sam jej środek. Ale Dziewczyna widziała więcej. O wiele więcej. Wyobrażała sobie, że zamiast ścieżki jest piękna rzeczka, z krystalicznie czystą wodą, a gdy dolina znowu zaczyna się podnosić, rzeka uformowała tunel pod lasem. Przypomniała sobie, że gdy znalazła się w jaskini usłyszała szum wody. Wcześniej nie mogła pojąć, dlaczego. Po prostu słyszała w wyobraźni szum tej rzeczki. Wróciła do domu i natychmiast położyła się spać. Pegaz sfrunął z nieba. Napił się wody i odfrunął.
-Nie odlatuj, pegazie, masz złamane skrzydełko – powiedziała Diana.
I wtedy stała się rzecz cudowna dla dziewczynki. Pegaz zabłysnął światłem i powiedział:
-Jesteś dobra i sprawiedliwa. Chcesz mi pomóc. Dlatego ja, pójdę do królowej Alany i powiem jej o tym. Ona osądzi, czy jesteś warta tego – i odleciał, nie mówiąc, czego.
Dziewczynka oczywiście tylko śniła, ale zdawało jej się, że rozmowa była jak żywa.
Następnego dnia, po szkole, znów poszła do lasu, ale coś jej mówiło teraz i poprzednim razem, żeby iść samej. Tak, więc zrobiła. Nie działo się nic szczególnego. Marzyła na polance i rozmyślała o śnie. Gdy położyła się spać, znów miała sen. Ukazał się jej ten sam pegaz.
-Jutro, w Sercu Krainy Zwanej Gdziekolwiek, równo w południe, ukaże się portal. Wejdź do niego, nie zabieraj ze sobą nikogo. Przypilnuj, żeby nikt cię nie śledził. Wiem, że myślisz, że to tylko jakiś głupi sen, ale tak nie jest. Uwierz mi. Wierzysz w piękno ludzkiej wyobraźni, prawda? Wierzysz w swoje sny. Uwierz i w ten. Nie zawiedź mnie – powiedział we śnie pegaz.
Diana obudziła się.
-Dziś w południe. Zaraz! Przecież w południe jestem w szkole! Jakoś to zrobię – powiedziała sama do siebie.
Dziewczynka nie poszła do szkoły. Od razu skierowała się do lasu. Była równo dwunasta, gdy dotarła do Serca Krainy Zwanej Gdziekolwiek. Rzeczywiście, otworzył się portal. Był przepiękny. Ukazał się w nim kawałek przecudownej krainy. Diana bez wahania przekroczyła go. Zamknął się, gdy weszła do środka. Wyraźnie na nią czekał. A w tamtej krainie… dziewczyna myślała, że zawału serca dostanie. To wymarzona kraina dla niej. Wszędzie widać było różne magiczne stwory.
-Przyszła! To ona – krzyknął ktoś z tłumu.
Wszyscy natychmiast, jak na rozkaz, stanęli w szeregach po obu stronach drogi i schodów, prowadzących gdzieś w chmury. Diana zrozumiała, że ma iść wytyczoną trasą. Ze wszystkich stron dobiegały okrzyki radości. Z drugiej strony, zmierzając w jej stronę, szedł kotołak. Była ona piękna. Wszyscy przestali i zaczęli szeptać.
-To Alana – szepnął jakiś feniks.
-Rzadko się pokazuje – szepnął inny.
-Niemożliwe! Pierwszy raz ją widzę – szepnęło jakieś małe pegaziątko.
Dziewczyna, rozumiejąc, że to jakaś królowa, tak jak wszyscy, pokłoniła się. Przypomniała sobie słowa pegaza z pierwszego snu: „pójdę do królowej Alany i powiem jej o tym.”. Alana była piękna. Miała kocie uszy i cudowny, długi, czarny, koci ogon. Ale co najważniejsze, miała na szyi naszyjnik z kotem. I na rękach zawsze nosiła kota. Miała brązowe włosy, nosiła czerwoną bluzkę i dżinsy.
-Witaj, Diano. Klaren wiele mi o tobie opowiadał – powiedziała i ukłoniła się.
Wszyscy znieruchomieli. Alana, wielka królowa, pokłoniła się jakiejś dziewczynce? Nie, to po prostu nie do wiary. Diana też była zdziwiona. Jedynie jakiś bardzo stary feniks uśmiechnął się na ten widok.
-Co cię tak śmieszy – spytała Królowa.
-To, że wszyscy znieruchomieli. Czy wy nic nie rozumiecie? Znacie tą przepowiednię? „Kiedyś, nie wiadomo, kiedy, do Alanii przybędzie, zwykła dziewczyna. Lecz od razu tamtejsza królowa, wiedzieć będzie i poprzez magię kierowana, ukłoni się. Dziewczyna ów, bowiem, będzie miała serce ze złota i złotem dzielić się będzie. Przyjdzie ona do Alanii z własnej woli, kierowana na dobrą drogę poprzez zwykłego obywatela” – odpowiedział tysiąc sto dwudziestoletni feniks.
Wszyscy od razu zrozumieli. Oto chodziło. Natychmiast, tak równo, jakby się umówili, pokłonili się. I nie Alanie, ale właśnie Dianie. Dziewczynka trochę dziwnie się czuła, widząc decylion magicznych stworzeń kłaniających się jej. Alana zaprowadziła Dianę do pałacu. Tam spotkały mnóstwo służących, którzy natychmiast zaczęli im usługiwać. Królowa odgoniła służących i oprowadziła dziewczynkę po pałacu. Najpierw weszły do sali, gdzie zaczynała się biblioteka. Diana uwielbiała czytać, więc o mało, co nie zemdlała. Dowiedziała się, od Alany, że tutaj jest ponad osiem milionów książek. Wszystko pięknie posegregowane. Każdy dział jest w innym pomieszczeniu. Na samym środku tej ogromnej biblioteki znajdują się stoły, gdzie można poczytać. Od tej czytelni można bezpośrednio dostać się do każdego działu. Dziewczynkę najbardziej zainteresował dział F, czyli fantastyka. Było tam tyle niesamowitych książek… Wyszły z biblioteki i skierowały się do jadalni.
Tymczasem w szkole pani z przyrody sprawdzała obecność.
-Diana!
-Nie ma jej, proszę pani – powiedziała Anastazja, przyjaciółka Diany.
Pani zaczęła coś mruczeć pod nosem. Gdy wszyscy wyszli po dzwonku na przerwę, Ana zebrała resztę dziewczyn z Addejek. Nazwa pochodzi od ich pierwszych liter imion: Anastazja, Diana, Daria, Elena, Jagoda, Kim, Izabela – Addejki. Dziewczyny dyskutowały, o tym, dlaczego ich siódma połowa nie przyszła do szkoły. Rozmyślały nad różnymi rozwiązaniami. Pierwsze, co padło, to to, że Diana zachorowała. Zastanawiały się też, czy przypadkiem duchy jej nie zjadły.
Gdy tak myślały, dziewczynka bawiła się w najlepsze.
-Och! Alano! Tu jest tak cudownie! Chciałabym żyć tu, ale przecież mama i Addejki będą się martwić – powiedziała.
-Nie martw się. Wyślę zaraz tam twojego sobowtóra i wszystko będzie dobrze. Oczywiście, jeśli się zgodzisz – odpowiedziała królowa.
-A Addejki i moja mama nie mogą tu żyć? – spytała Diana.
Alana nie odpowiedziała, tylko odeszła bez słowa. Dziewczynka, rozumiejąc, poszła za służącą do sypialni. Gdy tam weszła, dech jej zaparło w piersiach. Jej sypialnia wyglądała jak grota, do której trafiła niedawno w lesie. I… zobaczyła, że rzeczywiście jest w lesie, w tej samej grocie. Służąca już miała zniknąć, ale powiedziała:
-Nie zadaje się Alanie takich pytań. Widać, to nie o ciebie chodziło. Wybacz – i znikła.
Diana poszła do domu i nic nie mówiąc weszła do swojego pokoju. Pomyślała: „Skąd to miałam wiedzieć?”. Położyła się na łóżku i, zmęczona, zasnęła.
Następnego ranka w szkole Addejki ucieszyły się na widok dziewczynki, ale gdy zobaczyły, jaka jest smutna, poszły z nią do biblioteki. Pocieszały ją, lecz ona ciągle mówiła:
-Skąd miałam to wiedzieć? – powtarzała.
Tymczasem w Alanii działy się straszne rzeczy. Straszliwe ogry atakowały krainę. Alana została zabita. Mieszkańcy zginęli, a ci, którzy przeżyli, pozostali w ukryciu. Cała kraina była zniszczona. Córka Alany, Alanta, chciała zwołać pomoc. Ale nie wiedziała, do kogo się zwrócić. W nocy użyła Naszyjnika Snów i skontaktowała się z Dianą.
W swoim śnie dziewczynka ujrzała młodego kotołaka.
-Witaj! Jestem Alanta, córka Alany, Prawowita Następczyni Tronu Alanii. Moja matka zmarła. Ogry zaatakowały naszą krainę. Przyjdź jutro o dwunastej do portalu. Zabierz ze sobą przyjaciółki. Proszę, to jest nasza jedyna deska ratunku – powiedziała.
Gdy Diana się obudziła znalazła dziewczyny w drodze do szkoły, opowiedziała im wszystko i udały się do lasu. Portal już tam był. Addejki weszły do portalu i znalazły się w grocie. Bardzo ładnej grocie. I zobaczyły Alantę, która im wszystko wytłumaczyła.
-Tylko siedem dziewczyn z legendy może pokonać zło, w tym przypadku ogry. Wy jesteście te wybrane. To wy musicie pomóc Alanii, już wkrótce Alantii – tłumaczyła.
-Nie, nie. Zaszła jakaś pomyłka. My… ten… no… nie mamy żadnych mocy i… w ogóle – zaprotestowała Daria.
-Daria, mamy moc. Jedną, ale mamy. Ta moc przezwycięży wszystkie. Mamy moc Przyjaźni – powiedziała Diana.
Dziewczyny wzięły się do roboty. Na małym stoliku pośrodku pokoju Alanta rozłożyła plan Alanii. Addejki dokładnie przypatrywały się mapie, gdy księżniczka tłumaczyła im, skąd przybywa ogrów, gdzie się chowają i gdzie są najważniejsze miejsca.
-Musicie tylko zdobyć pewną rzecz. Powinna być o, tu – wskazała miejsce nazwane Doliną Zła.. – Znajduje się tam magiczna korona, którą muszę być ukoronowana. Jeśli zostanę królową całe zło odejdzie. Bez królowej nic się nie zdziała. Ale nie bez powodu nazywa się Doliną Zła. Ogry specjalnie ukryły tam koronę. Nikt, kto wszedł do tej doliny, nie wyszedł – powiedziała ze smutkiem Alanta.
Dziewczyny po długiej wędrówce dotarły do doliny. Przez jej środek przebiegała przepaść. Nagle Addejki przestraszyły się. Ktoś złapał je za ramię. To ogry-strażnicy. Związali je magicznymi sznurami i zanieśli ze sobą. Dopiero teraz Diana zobaczyła, jak bardzo się ta kraina zmieniła. Gdy weszli do zamku, dziewczynka rozpoznała niektóre komnaty.
-Kim jesteście i co robiłyście w dolinie? – spytał król ogrów.
-Jesteśmy wysłanniczkami księżniczki Alanty, to ona tutaj rządzi, nie ty! – krzyknęła zdenerwowana Elena.
Dziewczyny zdziwiły się. Elena nigdy taka nie była.
I wtedy stała się rzecz, prawdopodobna tylko w takich magicznych krainach. Elena uniosła się do góry i zabłysła światłem. Opadła na ziemię zupełnie inna. Jej wspaniałe, czarne loki opadały na ramiona w dwóch „kitkach”. Była kilka centymetrów wyższa a na ramieniu miała znak. Znak przedstawiający… roślinę. A raczej pnącze. Elena przypomniała sobie swój sen, o którym nic nie mówiła dziewczynom. Była w nim czarodziejką. Miała moc ziemi. Żeby się tego upewnić, wyciągnęła rękę i, ku zdziwieniu dziewczyn, wystrzeliły z niej pnącza i oplotły „króla”. Gdy skończyły to zakwitły na nich kwiaty. Oh, jakie to było cudowne!
-Gdzie jest korona?! Mów – zażądała odpowiedzi Elena.
-Jest… w… w którejś… z… z tych… komnat… - wyjąkał związany pnączami ogr.
Addejki rozdzieliły się. Ana, Diana i Daria weszły na pierwsze piętro, Jagoda, Kim i Izabela zostały tu, a Elena zeszła do piwnicy. Już po kilku krokach zobaczyła strażników pilnujących korony. Tymczasem Anastazja, Diana i Daria trafiły na wielkiego strażnika. Przestraszyły się.
-W imię Alanty, nie poddam się – krzyknęła, dość cicho, Daria.
Stało się z nią to samo, co z Eleną, a na jej ramieniu pojawił się znak słońca. Poszła śladami poprzedniczki i wyciągnęła rękę. Skupiła się i… promienie słoneczne oślepiły ogra, który runął na ziemię. W piwnicy Elena potajemnie oplotła pnączami koronę i przyciągnęła do siebie. Pomyślała, że może potrafią mówić do siebie myślami? Spróbowała i dziewczyny jej odpowiedziały. Spotkały się w krzakach na dziedzińcu.
-To było za proste – zdziwiła się Diana.
Dotarły do groty Alanty. Szły powoli, przez krzaki, więc miały pewność, że nikt ich nie śledził.
-O, jak dobrze, że jesteście! Macie koronę! – wykrzyknęła uradowana księżniczka.
Ale po chwili korona znikła. To była tylko iluzja.
-No nie! I co my teraz zrobimy? – spytała Kim.
-Wejdziemy do zamku, a raczej „wpadniemy”, krzycząc: W imię Alanty! – roześmiała się Jagoda.
Gdy Alanta wyciągnęła mapę zamku, dziewczyny chciały spytać „Skąd masz te mapy?”, ale żadna tego nie zrobiła. Długo głowiły się na planem ataku, a w końcu wymyśliły plan tak doskonały, że nie mogło się nie udać. A jednak. Już pierwszy punkt planu nie powiódł się. Strażnicy zauważyli dziewczyny, które chciały przejść niezauważone, i zamknęli je w celi. Elena i Daria próbowały swoich mocy, ale klatka najwyraźniej była odporna na magię.
-Macie nas wypuścić, w imię Alanty! – wykrzyknęły Ana, Jagoda, Kim i Izabela.
I wtedy stało się z nimi to samo, co z Eleną i Darią. Na ramieniu Anastazji pojawiła się nuta, natomiast na ramieniu Jagody strumień wody. Izabela wyraźnie miała znak ognia. Lecz Kim… dość niezrozumiały znak. Chyba chodziło o… powietrze! Ale to nic nie dało. Addejki, oprócz Diany, próbowały łączyć swoje moce, lecz także bez skutku.
-Może… może… wszystkie musimy mieć moce, żeby… sama nie wiem, ale czemu ja nie mam mocy… - główkowała Diana.
Strażnik przyniósł im jedzenie, ale wyraźnie było widać, że jest zatrute, więc dziewczyny go nawet nie tknęły. Myślały nad tym, jak się stąd wydostać. I wtedy Dianie przyszedł do głowy świetny pomysł.
-Wiesz, twój pan tak okropnie cię traktuje. Zobacz, musisz tu sterczeć godzinami i nas pilnować. Co za to masz? Nic. To chyba trochę niesprawiedliwe. Powinieneś coś z tym zrobić – powiedziała, czytając Dianie w myślach, Elena.
-Masz rację! Mój pan jest okropny! Idę stąd – powiedział strażnik.
I jedno dziewczyny miały z głowy. Jeszcze tylko klatka. I wtedy z Dianą stało się coś podobnego, co z innymi Addejkami, ale wyglądało trochę inaczej. Gdy opadła na ziemię, w rękach trzymała amulet. Wyglądał jak… gwiazda z obręczami.
-Gwiazda Alantii – powiedziała, prawie szeptem Diana. – Czytałam o tym – przypomniała sobie.
Na ramieniu miała właśnie ten amulet. Skupiła się i wchłonęła w siebie Gwiazdę. Dziewczyny połączyły swoje moce i, ku ich zdziwieniu, klatka rozpadła się.
-Mamy moc przyjaźni. Moc, która przezwycięży wszystkie. Tak, jak mówiłaś – powiedziała Kim.
I właśnie wtedy rozległ się dźwięk alarmu i Addejki usłyszały kroki strażników. Pędem pobiegły w stronę okna i wydostały się. Schowały się w krzakach i pobiegły przez nie. Elena, panując nad mocami ziemi, uciszała krzaki tak, że nie było ich słychać. Dotarły do groty i opowiedziały o wszystkim Alantii.
-Ojej! To świetnie, że macie moc przyjaźni. I świetnie, że macie Gwiazdę Alantii. Zaraz, a nie Alanii? Dziwne… - powiedziała Alanta.
-Tak, Alantii. Wyczytałam w książce, a poza tym, gdy przemieniałam się, usłyszałam „A oto Gwiazda Alantii dla Ciebie, bądź dobrą przywódczynią!”. I na pewno się nie przesłyszałam i nie przewidziałam – odpowiedziała Diana.
Jagoda przypomniała sobie, że w Dolinie Zła w przepaści, na występie skalnym widziała coś dziwnego. A to coś przypominało świecącą koronę. Dziewczyny udały się więc tam. I rzeczywiście, była tam korona. Ale oprócz niej mnóstwo strażników. Znajdowały się w tej chwili tuż obok przepaści. Wystarczyło zlecieć trochę niżej i przez przepaść dotrzeć do korony niezauważonym. Gdyby tylko Addejki potrafiły latać… Kim potrafi. Diana uznała, że jeśli ma moc Gwiazdy, to też potrafi. W końcu dziewczyny uznały, że one we dwójkę polecą po koronę. I tak właśnie zrobiły. Kim i Diana bez żadnych przeszkód poleciały, wzięły koronę i przyleciały z powrotem. Poszły do Alanty, która bardzo się ucieszyła. Razem z dziewczynami wmaszerowała do zamku.
-Chcemy widzieć się z waszym królem – powiedziała, swym cudnym głosem, Alanta.
-Już, proszę, tędy – odpowiedział strażnik.
Weszły do komnaty, w której był król ogrów. Na widok Alanty król strasznie się zdziwił.
-Ja… już… razem… ogrami… wynosimy… stąd… - wyjąkał przestraszony.
Alanta dopiero teraz założyła koronę i stała się rzecz niesamowita. Korona zabłysła światłem. I to światło zaczęło świecić coraz mocniej, tak, że sięgało coraz dalej, aż do granic Alantii. A tam, gdzie padło światło, wszystko się zmieniało. Addejki, nie wliczając w to Diany, nigdy nie widziały tak pięknej krainy. Wszędzie rosły cudowne, bardzo kolorowe rośliny. Piękne ptaki szybowały po niebie, a po ziemi chodziły różne magiczne stworzenia. Roślin było tak wiele, że tworzyły coś w rodzaju dżungli. Było tu tyle kolorów, że nawet w komputerze tyle nie ma. Dziewczyny uznały, że jest ich około dziesięciu tysięcy. Piękna rzeka płynęła przez sam środek krainy. Było tu też kilka mniejszych rzek. W drzewach mieszkały driady, a w rzekach najady. Przed nimi ukazał się duch. Duch Alany.
-Cieszę się, Alanto, że udało ci się zdobyć koronę. Teraz kraina jest o wiele piękniejsza, niż była. Odrodziła się na nowo. I rzeczywiście, przepraszam cię Diano, za wszystko. Za to, że wyrzuciłam cię z krainy przez to pytanie. Za to, że nie wierzyłam w twoje przyjaciółki. Za to, że nie pozwoliłam ci ich tu przyprowadzić. A ty Alanto, kochanie, powinnaś usiąść na tronie i zacząć rządzić. Ta kraina bardzo potrzebuje królowej. Rządź dobrze i sprawiedliwie. Musisz mieć jakieś… osoby, które będą ci pomagać. Może nasze Addejki? One są takie mądre. A ich magia, magia Przyjaźni, przezwycięży wszystko – powiedział duch.
-Oczywiście, ale na Ziemi będą się o nie martwić. Mogą stworzyć swoje sobowtóry, jeśli chcą. Ale to wszystko zależy od nich, matko. I przysięgam, że będę bronić tej krainy za wszelką cenę, będę rządzić dobrze i sprawiedliwie. Mam nadzieję, że Diana przyjmie twoje przeprosiny. Aha, i jeszcze jedno. Musicie się zgodzić wszystkie – odpowiedziała królowa.
-Tak, przyjmuję przeprosiny. I zgadzam się stworzyć swojego sobowtóra na Ziemi, a zostać tu, u boku Alanty – zgodziła się dziewczynka.
-Tak – zabrzmiało sześć razy.
Dziewczyny stworzyły na Ziemi swoje sobowtóry. Nikt już się o nie nie martwił. Królowa zasiadła na tronie i Alana zniknęła. Addejki zabrały się do pracy. Zwołano zebranie, aby oznajmić wszystkim, co się stało. Wszyscy bardzo się ucieszyli. Wiwatom nie było końca, a dziewczyny żyły w Alantii długo i szczęśliwie. Ogry natomiast wyniosły się do Doliny Zła. Wszystkie rzuciły się w przepaść. Ale teraz, gdy królowa znów zaczęła rządzić, Dolina Zła stała się Doliną Dobra.
Ostatnio zmieniony przez Aslana dnia Czw 20:33, 17 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|