Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Nie 9:33, 20 Sie 2006 Temat postu: Zamek Poetycki |
|
|
Oto właśnie dom mej Duszy. Moje zacisze ukazane w tym, co tworzę. Moja Dusza przelana na papier. Każda z mych myśli skrupulatnie ukryta w metaforach. Każda kreska pióra poety niczym punkt na mapie jego życia. Swym niezwykle giętkim piórem nakreślam granice nowego świata. W swym Zamku Poetyckim spędzam te piękne, twórcze popołudnia. Wyjmuję pergamin, pióro i kreślę obrazy mych skrzydlatych marzeń. Rozkwitają nowe rośliny, mury Zamku lśnią w blasku słońca i cały Swiat staje się dla mnie poematem... Drogi Wędrowcu proszę, zajrzyj poza mury mego Pałacu Poezji, aby pozyskać siły na dalszą wędrówkę. Zapraszam na małą ucztę wśród Pól Słonecznikowych...
Prawda
po wodzie chodzę
barwą słońca oświeconej
liśćmi okrytej toni
tafla srebrzysta
zmącona mym spojrzeniem
przepołowiona odczuciem serca
zanurzam w niej
umysł
usta
serce
oświetlona
nadal niepewnie kroczę
...
zatartymi śladami
stąpam
ku wyzwoleniu
...
na zatartych wody szlakach
ujrzeć pragnę kres...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Nie 17:26, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Prószył śnieg, świętowanie Bożego Narodzenia rozpoczęło się na dobre. Poetyckość dopiero rozkwitała we mnie niczym mały, pstry kwiatek. W tym sympatycznym, rodzinnym zgiełku świąt zupełnie przypadkiem odnalazłam istotę, której los nie pozostał mi obojętny aż do dziś. Ten malutki, nieśmiały chłopiec przybył z niewiadomych przestworzy. Jego złote, kręcone włosy zlewały się z żółtym szalikiem, jakim owinięta była jego szyja. Zadawał dużo pytań, które odmieniły nie tylko mnie. Spotkałam go po raz drugi, znacznie później, ale zażądałam również trzeciego spotkania. Było to trochę ponad rok temu, gdy w moich rękach ponownie znalazły się dzienniki dwóch poprzednich spotkań z młodzieńcem, a postanowiłam zanotować kolejną, Trzecią Podróż...
Myślę, zę większa część z Was, Drodzy Wędrowcy rozpoznaje tą postać. Zapewne ten mały, złotowłosy chłopiec towarzyszył Wam w drodze przez młodość, a nawet w dorosłości otwierał umysł i serce swymi prosto-trudnymi pytaniami. On był też towarzyszem na moich życiowych ścieżkach, gdy pomimo mego młodego wieku były one bardzo pogmatwane. Wlaśnie rok temu postanowiłam, iż nie pozostawię mego małego, literackiego przyjaciela i słowo po słowie zaczęłam pisać...Pisać Trzecią Podróż, opisać trudy kolejnego powrotu tej istoty na Ziemię, zadać w jego imieniu kolejne pytania, utożsamić się z nim poprzez własną twórczość.
* Trzecia Podróż - Rozdział I *
park
drzewa i ludzie
ja
niby widoczna
lecz w innym świecie obecna...
Dokładnie tak zaczyna się ta historia. Popołudnie spędzone w parku, wśród śpiewu ptaków, szumu drzew, ludzi pędzących gdzieś przed siebie, i psów, które cichym poszczekiwaniem oznajmiały swoją obecnośc. W tym całym chaosie spokojnego zazwyczaj parku ja byłam obecna tylko ciałem. Moja dusza lawirowała teraz w świecie literatury, gdzieś, gdzie można uciec od codzienności. Zaczytana w książce nie odczuwałam biegu czasu. Wkrótce cały park rozbłysł światłem lamp ulicznych, a ja uznałam, iż muszę wracac do domu. W każdy piątek przychodziłam do parku z książką, czytałam przez całe popołudnie i wieczorem wracałam do domu. To było magiczne; ja, jedyna, która nie pędzi gdzieś z głową w chmurach, tylko siedzi na ławeczce i czyta książkę...
Wszystkie piątkowe popołudnia były normalne, ale pewnego razu przydarzyło mi się coś naprawdę dziwnego. Czytałam. Park był już prawie opustoszały, aleje powoli zaczęły mienic się światłem lamp. Zaczęłam rozmyślac. Mijały minuty: pięc, dziesięc, piętnaście, pół godziny, godzina... Do dzisiaj się głowię: jakie licho przysłało mnie do tego parku i kazało siedziec w nim do piątej nad ranem! Czerpałam jednak głęboką, nieuzasadnioną satysfakcję z moich przemyśleń i postanowiłam zostac tu jak najdłużej. Oddając się zawiłej kontemplacji mojego dotychczasowego życia, posłyszałam czyjś głosik. Pełna zdumienia, przetarłam oczy i wytężyłam wzrok. Zaledwie dwa metry ode mnie stała istota, która przepełniała mnie swą tajemnicą. Jeśli jest człowiekiem- pomyślałam sobie wówczas- jest dzieckiem. Jeżeli nie jest człowiekiem, to kim może byc? Złote loki młodzieńca rozjaśniały przestrzeń parku, a w jego stroju dominowały władza i dostojnośc szlachecka. Już od kilku minut spogłądaliśmy na siebie, ale żadne z nas nie miało odwagi powiedziec chocby słowa.
Wpatrując się w tą małą, nieznaną postac zaczęłam snuc domysły dotyczące jej tożsamości. Ktoś kiedyś poznał, nazwał, napisał książkę...- pomyślałam sobie. Nadal jednak nie wiedziałam, o co tak dokładnie chodzi i kim jest ten tajemniczy gośc nie z tego świata. Po chwili chłopiec usiadł obok mnie. Gwałtownie, bez żadnego wstępu zapytał mnie, jakby po długim zastanawianiu się w samotności:
- Dlaczego ludzie cierpią?
Nie wiedziałam jakiej odpowiedzi udzielic na zadane mi pytanie. Młodzieniec jednak z niego nie zrezygnował. Powtórzył powoli, jakby chodziło o niezwykle ważną sprawę:
- Dlaczego ludzie cierpią?
- Bóg tak ułożył ich życie- odpowiedziałam. Naprawdę nie wiedziałam, jakiej odpowiedzi mam udzielic na poważne pytanie zadane mi przez dziecko. On jednak zadowolił się odpowiedzią, a swoim pytaniem zbił mnie z tropu. Byłam bardzo zdziwiona i zaskoczona. Wtedy wszystkie incydenty tej nocy złożyły się w jedną całośc. Odgadłam. Miejsce pochodzenia: B-612, dokładnie pamiętam. Tajemnicze, mądre, powtarzane po kilka razy pytania. Przypuszczenia wiodły dobrą drogą: książka, którą czytałam w dzieciństwie. Już wiem, kim on jest- myślałam gorączkowo...
Tak wyglądał początek mojej znajomości z Małym Księciem.
Z każdym momentem obecności Małego Księcia w mym mieście dowiadywałam się nowych faktów potwierdzających moje przypuszczenia. Było ich jednak stosunkowo niewiele; to, co wiedziałam było bardzo ogólnikowe. Mały Książę nie był rozmowny. Krył w sobie odrobinę smutku i tajemnicy. Po chwili namysłu rzekł:
- Wiesz, uciekłem od swej Róży- zwierzył mi się. Tymi słowami rozpoczął długą, bardzo długą opowieśc.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Wto 11:21, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
* Trzecia Podróż - Rozdział II *
... kocham
choc nie wierzę w sens
nie wiem jak
ranię serce swe.
- Cóż, zjawiasz się niezbyt wcześnie- odrzekła Róża. Mały Książę słyszał te słowa za każdym razem, gdy po długiej podróży wracał na swą planetę. Mimo tego, iż kochał Różę, jej pycha i arogancja zaczynały go powoli denerwowac. Róża pyszniła się swymi trzema kolcami, uważała, iż jest wielka i silna. Historia tygrysa to dla Róży zupełnie inny, dawno zamknięty rozdział życia. Pamiątką została tylko niewielka blizna, której ona zdawała się nie zauważac. Mały Książę mimo wszelkich konfliktów i niesnasek czuwał przy niej, dbał i ochraniał. Ona niecierpliwie czekała na kroplę wody w upalne dni, na klosz chroniący przed chłodem nocy, ale Mały Książę nigdy nie usłyszał słow podziękowania. Róża potrafiła zgrywac bohaterkę, ale nie umiała okazac miłości...
Pewnego wieczoru Mały Książę siedział na swoim wygasłym wulkanie i patrzył w niebo. Kiedy słońce powoli chyliło się ku zachodowi, pogrążył się w rozmyślaniach. Po chwili przypomniał sobie swoją pierwszą podróż na Ziemię.
- Poszukiwałem przyjaciela- tak wyjaśnił mi krótko cel swej podróży. Dodał jeszcze, że wędrując przez lasy, miasta, góry i pustynie spotkał Lisa i Pilota. Opowieśc bardzo mnie zaciekawiła. Wracając do ostatniego wieczoru na planecie, Mały Książę wspominał swoich ziemskich przyjaciół. Jego umysł opanowały zbawienne wspomnienia. " Lis, którego oswoiłem przed laty- myślał sobie- może jest szansa go odnaleźc? Okoliczności są sprzyjające..." Mały Książę zapragnął wyruszyc w długą podróż. Nie przyznawał się nawet sam przed sobą, ale chciał- pomimo miłości- odpocząc od Róży. Okoliczności były naprawdę bardzo sprzyjające... Mały Książę wątpił w odnalezienie Pilota, szansa na odnalezienie Lisa była niewiele większa. Jednak kolejna podróż na Ziemię- już trzecia- była dla Małego Księcia bardzo ekscytującym przeżyciem. " Na świecie żyje dużo jadowitych żmij, to łatwa droga powrotu..."- pomyślał i zdał sobie sprawę, iż będzie cierpiał. Będzie cierpiał i skaże na cierpienie swoich przyjaciół, których będzie żegnał. Na razie odłożył na górną półkę wizje przyszłości i "szczęśliwego" powrotu. Po kilku minutach wpatrywania się w złociste gwiazdy, usnął.
O poranku Mały Książę przeczyścił dokładnie wszystkie wulkany, także ten wygasły, bo jak powtarzał- nigdy nic nie wiadomo... Wyrwał też ostatnie pędy baobabów, a w ich unicestwianiu pomógł mu baranek.
- To moje zwierzątko, które dostałem od Pilota- wyjaśnił mi Mały Książę. Nie widziałam nic oprócz małej, drewnianej skrzynki z otworami, którą Mały Książę trzymał na kolanach, ale wierzyłam w jego wyjaśnienia.
Mały Książę poszedł również po konewkę z wodą, aby skropic Różę- jakżeby mógł o tym zapomniec? Zrobiło mu się smutno. Wiedział, iż Róża przeczuwała, że on poleci na Ziemię, ba, nawet o tym wiedziała, ale myśl o zostawieniu jej samej na pastwę losu była dośc bolesna. Czuł jednak, że tak będzie lepiej. Ona wyjątkowo cieszyła się tymi kroplami wody, które powoli spadały na aksamitne, szkarłatne płatki wprost z rąk jej opiekuna. Pożegnanie trwało bardzo długo. Mały Książę uważnie przyglądał się swemu kwiatu; musiał nacieszyc się Różą tak, aby ten widok trzymał go w nadziei na powrót przez całą podróż. Nie zamienił z nią jednak ani słowa.
- Do widzenia- powiedział Róży i ujrzał coś dziwnego...
Róża płakała. Była zrozpaczona. Nie była w stanie ukryc łez.
- Odejdź- powiedziała- ja sobie poradzę. Jestem tylko kwiatem... Nie potrzebuję twojej pomocy. Znajdź sobie kogoś naprawdę godnego twej przyjaźni. Chcę tylko, abyś był szczęśliwy...
Mały Książę był zdezorientowany, zupełnie nie wiedział, co ma zrobic. Wysłuchał Róży, wziął skrzynkę z barankiem i z lekkim smutkiem w sercu wyruszył w podróż.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amos
Administrator
Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii
|
Wysłany: Śro 11:01, 23 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Dzikie Dziecię, ile jeszcze ukrywasz w swej Duszy??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Śro 11:17, 23 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Moja Dusza ukrywa w swej głębi tyle skarbów, ile nie dałoby się ukazać innym Duszom...a bynajmniej zajęłoby to dużo czasu. Badź dobrej myśli, drogi Wędrowcu, poznasz zapewne jeszcze wiele z moich poplątanych ze sobą dróg. Życzę szczęścia na dalszych drogach Twej nieskończonej wędrówki ku Horyzontom. Adiós...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Śro 11:51, 23 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
* Twórczość Dnia Wczorajszego *
dwa oblicza
gdy nadejdzie dzień
już nie sen
z prawdy chwil utkany
szczęścia dzień
Życiu pokłonię się
zacznę Życiem żyć
pełnią drobnych miłości chwil
rozpocznę wędrówkę
nowego istnienia
dróg zatarte horyzonty
spełniony Kres
mym oczom zapragnie objawić się
kwiaty otworzą swe płatki
drzewa kłaniają się
kiwają się
mknę mknę mknę
...
nie nastał złoty dzień
jeszcze sen
pełen biegu
fałszywy złowieszczy sen
pomiędzy kartami wirtualnych ksiąg
szklane motyle deszczu
przemykają wciąż
gdzie pokłon mój
pielgrzyma trud
horyzont
zaciera
się
kwiaty stulają swe płatki
drzewa kulą się
zatrzymują się
mknę mknę mknę
...
jeszcze nadejdzie dzień
przemknie za nim sen
nadejdzie ten prawdziwy
szczęścia złoty dzień
nad rzeką wzgórz pochylę się
Życie uratuje mnie
przeżyję świt miłości chwil
wypełnię trud
mej pielgrzymki dróg
horyzontów słońce
ukaże się
znów
kwiaty otworzą swe płatki
drzewa kłaniają się
kiwają się
mknę mknę mknę
echo wyobraźni
w kapeluszu świateł księżycowych
żegluję po niespokojnym morzu
dotykam wody zamglonej
...
echo wyobraźni
drży w pamięci
niczym sowi huk
...
poranną porą
dobijam do portu
prastarych pól
...
głosami iskrzących skrzypaczek
noszona
nad obłokami błękitów
...
dziecko deszczowych łez
w kapeluszu cienistych gwiazd
podróżnik magicznych dolin
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neini
Pasowany na Rycerza
Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: En'shine
|
Wysłany: Śro 15:42, 23 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Wild Child, chętnie bym coś na ten temat napisała, ale po prostu nie ma takich słów. Jest to tak niesamowite i tak piękne, że pozostaje tylko pogłębić się nad tymi słowy. Rozmarzenie przyjdzie samo..
Pozdrawiam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Sob 15:42, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Ma twórczość nie mogła pominąć Narnii. W tych cudownych dolinach zamieszkują naprawdę sympatyczne stworzenia, które zainspirowały mą Duszę. Nocne spojrzenie w taflę Źródełka Wspomnień odświeżyło bezkresną pamięć i sentymenty. Zaczęły powstawać nowe obrazy Duszy, niegdyś zapomniane, odrzucone na rzecz nowych wyzwań i wędrówek. Dziś powróciłam, z giętkim pędzlem w dłoni, który kreśli dokładność mej wyobraźni, jaką chciałabym tu przedstawić :
Nie muszę tłumaczyć, kogo przedstawia ten obrazek. To po prostu najserdeczniejszy narnijski przyjaciel, który jest w stanie oddać swe życie za bliskich...Wyraz jego twarzy rozgrzewa niejedno serce, jego czyny pokazywały dobry tor myślenia. Tak, to właśnie on. Dobry Przyjaciel Tumnus.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vivien
Administrator
Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 1433
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 10:58, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Śliczne... Jestem pod dużym wrażeniem. Naprawdę. Niesamowite i bardzo piękne jest to, co tworzysz.
Zachęcam Cię do dalszego pisania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Wto 11:57, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Magnolia i Orwell
czy to ich miłośc
czy moja
wspólna wzajemna
czy platoniczna
miłośc niemoralna
czy idealna
czy mogę kochać
ludzką miłością
czy też złudzeniem
potrzeby bycia
pozostaje jeszcze ostatnie pytanie
czy to już miłość
czy jeszcze zakochanie
magnolii i orwella częśc druga
jedno drugie
nieistniejące
panika odeszła bezpamiętnie
lilią innych czasoprzestrzeni
pozostała we mnie
nieunikniony ból konających tulipanów
wśród atramentowej nocy
język śniegu nie dał o sobie znac
...
niepewnośc umknęła
za zasłoną myśli
tłuczona porcelana gwiazd
morskimi falami rozbija się
o serce
...
skrzydłacza szczęście ponure
pesymizm czułości
Tylko tyle ze mnie w dniu dzisiejszym...czas umyka, a ja wraz z nim...slán agaibh...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Nie 18:24, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
***
czas odsłonił kurtynę
nowych dni
nowych chwil
dla naszej wolności
odsłonił tajemnicę
dusz zaistniałych
teraz
odpływam
na falach mego spokoju
przeznaczona do istnienia
pożegnana
teraz
jestem wolna
od najcięższego obowiązku codzienności
teraz
w świetle gwiazd
powracam
na nowe ścieżki wędrowania
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zinette
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Saharenu
|
Wysłany: Nie 20:16, 03 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Piękne to, co piszesz
Nigdy nie chowaj tego, co napiszesz Pokazuj to ludziom, choćby i nam
Bo to korzyść i dla czytającego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Czw 17:49, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Moje nowe, trochę depresyjne dzieło z dedykacją dla Atry...
czerń
pomiędzy drzewami
minionych zdarzeń
pomiędzy planetami
pominiętych emocji
przemyka
ramion poranionych
ciemna mgła
zjednoczenie deszczowych łez
nastały rzeczy ważne
najważniejsze pomijając
pośrednie pozostawiając
w szumie liści
przemykała niezgłębiona
krzykiem wnętrza
przyćmiona
ciemna prawda
utajona
bezwiednie zapomniała przeszłości
w deszczu zgubiła teraźniejszość
zapala nadzieję przyszłości
* słyszeli, gdy w smętników skrzydłach krzyczała o czułość... *
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atra
Władca Archenlandii
Dołączył: 02 Sty 2006
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Szafa pełna wampyrów
|
Wysłany: Czw 18:07, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Wild... Wild, Wild, Wild.... Moja elokwencja zawodzi. Pięknie piszesz... Baaardzo uczuciowo... Wspaniale...
Padam do nóżek
<pada>
I dziękuję za dedykację
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wild Child
Osobisty Strażnik Króla
Dołączył: 07 Sie 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z drogi do Nieba
|
Wysłany: Czw 18:12, 07 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Piszę uczuciowo, gdyż jestem uczuciową osobą. Bardzo łatwo mogę się zasmucić, ale równie szybko potrafię się pocieszyć...To, co piszę, to dokładne odzwierciedlenie moich duchowych przeżyć. Ten wiersz zaczęłam pisać jakieś dwa tygodnie temu, to wtedy się tak właśnie czułam, dzisiaj odnalazłam moje dzieło i postanowiłam dokończyć. Pozdrawiam, Drogi Wędrowcze i życzę bezdeszczowych dróg w odnajdywaniu siebie i swych pragnień...slainte...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|